Zamów najnowsze wydanie magazynu EVO
Już dziś możesz zamówić nowy numer lub prenumeratę magazynu EVO. Magazyn jest również dostępny w najlepszych salonach prasowych.
Choć poprzednik sprzedawał się znakomicie, w odbiorze był dość przeciętny. Co nowego wnosi Austral?
Przede wszystkim wizerunek! Teoretycznie każde auto jakiś ma, ale poprzednik prezentowanego auta był bardzo nijaki, nudny, przepadający na tle innych modeli marki. Nowy model - szczególnie w odmianie Esprit Alpine i z opcjonalnym (7500 zł) lakierem matowym - robi wrażenie. Wredni czepią się, że to tak naprawdę Nissan Qashqai w przebraniu - z jednej strony Ameryki na nowo nie odkrywają, z drugiej - żeby każda współpraca tak mocno się odróżniała!
Oprócz świetnej barwy nadwozia, która chyba wraca do łask, bo kilka lat temu był jej na ulicach przesyt, nowy Austral zwraca uwagę głównie światłami. Przednie reflektory to wzór typowy dla Renault, ale czynią z nocy dzień genialnie dzięki aktywnym LED-om. Tylne klosze to z kolei coś innowacyjnego, co naprawdę zwraca uwagę, zwłaszcza po zmroku, kiedy diody zagrają spektakl. Design to niewątpliwie mocna strona SUV-a Renault i nie pozostanie niezauważony na tle bogatej listy rywali.
SUV to jednak przede wszystkim użytkowość. Austral oferuje około 500 litrów bagażnika i suwaną tylną kanapę wraz ze zmiennym kątem pochylenia jej oparcia - świetne rozwiązanie, które sprawdza się na co dzień i od święta - kiedy przykładowo ruszamy na wakacje, dzieci siadają z tyłu i nie potrzebują zapasu przestrzeni na nogi, który przyda się w kufrze, co pozwoli zmieścić znacznie większe walizki. Poza tym rzecz jasna przestrzeni nikomu nie brakuje - ani na kolana, ani na głowy, niezależnie od wzrostu pasażera. Fotele przednie to coś, co naprawdę Francuzom się udało - są wygodne, w wersji Alpine miłe w dotyku (alcantara), a do tego elektrycznie regulowane i z funkcją masażu. Te zachwyty trudno przełożyć na plastiki wnętrza, których jest sporo i są różnej jakości. Jest o niebo lepiej niż w Kadjarze, ale czuć francuskie pochodzenie - zdarzają się elementy skrzypiące i bardzo twarde, choć nie ma ich bardzo dużo.
Poza tym kokpit to kolejny atut Renault Austral. Zdecydowano się na styl znany z elektrycznego Megane - środkowy tablet w pionie i poziomo ułożony ekran przed kierowcą. Ci, którzy jeżdżą już trochę Renault odnajdą się w morzu wajch za przyjemną w odbiorze (świetny rozmiar!) kierownicą, ale nowi nabywcy będą mieli początkowo problem. Z prawej strony bowiem znajduje się dźwignia od zmiany biegów, wycieraczek oraz audio. Z lewej z kolei - tylko ta podstawowa, od świateł. Ciekawym rozwiązaniem jest designerski uchwyt w konsoli centralnej przywodzący na myśl dźwignię z samolotu, który tutaj… odsuwa wyłącznie schowek. Porusza się wraz z półką z ładowarką indukcyjną i w zasadzie wszystko jest tu pod ręką, choć rozwiązanie to wymaga obycia wzrokowego.
Zegary i ekran główny działają szybko, mają czytelne motywy, które możemy modyfikować pod własne preferencje, ale w ostrym świetle odbijają wszystko i pokazują mnóstwo śladów po palcach. Słowem - jest tu mnóstwo świetnych systemów, sporo designerskich smaczków, ale francuski duch wykonania pozostał. Trudno jednak obrażać się za to na Renault, bo takie od zawsze były i tym odróżniają się od mniej charakternych aut chociażby z Niemiec.
Inaczej niż u rywali zza naszej zachodniej granicy, tu do wyboru nie mamy wielu jednostek napędowych. Francuzi postawili na benzynę 1.3 w układzie miękkiej hybrydy o dwóch poziomach mocy: 140 lub 158 KM. Pierwsza wersja występuje z 6-biegowym manualem, a druga z bezstopniowym automatem CVT. To jednostki w zasadzie przejęte z Kadjara, choć w poprzedniku występował dwusprzęgłowy automat EDC. Nie ma też możliwości zamówienia napędu obu osi. Czy to nie lekki regres? Pora sprawdzić.
Według danych producenta, mocniejsza odmiana setkę osiąga w 9,7 s. Szału to dziś niestety nie robi, choć na co dzień nie wydaje się aż tak przeciętnym wynikiem. Pamiętajmy, że mowa tu o mocniejszej wersji w “automacie”. Do tego spalanie jest mało “hybrydowe”. W mieście raczej zbliżymy się w okolicach 9 litrów. W trasie - 6-8 litrów. Mamy więc tu do czynienia z “normalnym” autem, a nie hybrydą, jaką znamy z ostatnich lat, kiedy to ekonomia występuje wyłącznie w mieście. Prowadzenie to zazwyczaj była domena francuskich, zwłaszcza tych bardziej sportowych aut. Tu jest nieźle, biorąc pod uwagę segment, do jakiego przynależy Austral. Spora w tym zasługa jednak odmiany Alpine, która to oferuje zmodernizowane zawieszenie. Mimo 20-calowych obręczy trudno narzekać też na brak komfortu. Jest wygodnie, a do tego pewnie w zakrętach - naprawdę przyjemne połączenie.
Na koniec ceny. Bazowy Austral w odmianie evolution kosztuje 135 900 zł. Jeśli chcesz jeździć automatem, trzeba wybrać drugą wersję wyposażenia (techno) i zapłacić już niemal 160 000 zł. Renault takie jak widzicie na zdjęciach ociera się o próg 200 000 zł. Czy to auto warte rozważenia, jeśli szukacie zgrabnego i nieźle jeżdżącego, raczej średniej wielkości SUV-a? Jak najbardziej, choć przydałby się napęd 4WD i może minimalnie mocniejszy silnik.
Już dziś możesz zamówić nowy numer lub prenumeratę magazynu EVO. Magazyn jest również dostępny w najlepszych salonach prasowych.
Design inspirowany Ferrari Daytona i wolnossące V12 - oto 12Cilindri, nowe super-GT od Ferrari.
Ustępująca zima sprzyja planowaniu motoryzacyjnych eskapad. Dokąd zabierzemy Was w tym roku?
Czy testowanie i recenzowanie nowych modeli samochodów to praca marzeń? A może praca jak każda inna? Pora spojrzeć na życie redaktora EVO od kuchni.
Podstawowy Mercedes-AMG GT 43 ma pod maską dwulitrowe serce o mocy 422 KM.
Limitowana edycja zestawu do personalizacji Ducati Scrambler Icon bazuje na specjalnej wersji stworzonej na potrzeby Scrambler Next-Gen Tour.
Łącznie powstanie 450 sztuk Giulii i Stelvio Quadrifoglio z dopiskiem Super Sport.
28 maja poznamy wszystkie szczegóły pierwszego w historii zelektryfikowanego Porsche 911.
Alpenglow Hy4 to jeżdżące laboratorium dla przyszłych wyścigowych prototypów marki Alpine.
Caterham stworzy 85 sztuk modelu Seven 485 zanim wycofa ten wyjątkowy model z rynku europejskiego.
Produkcja silnika W12 ma się ku końcowi, ale Bentley ma już dla niego godne, hybrydowe zastępstwo.
Szef inżynierii Lamborghini podzielił się z mediami kontrowersyjną tezą na temat przyszłości marki.
Nowe BMW X5 M ma 625 KM pędzone na cztery koła i jeździ jak… podwyższone M5?
Defender otrzymał pakiet aktualizacji, w tym uproszczenie oferty, mocnego diesla i luksusowe fotele.
Większa moc, mniejsza masa i ulepszone zawieszenie mają pomóc BMW M4 CS rywalizować z Porsche 911.
Batur Convertible z silnikiem W12 jest trzecim modelem specjalnym Bentleya w ostatnich latach.
Volvo coraz mniej wspólnego ma ze Szwecją, ale ciągle uchodzi za premium.