Motocykl i rower Ducati oraz Lamborghini Huracán Sterrato na okładce szesnastego wydania EVO mówią, że wiosna jest za rogiem!
Choć poprzednik sprzedawał się znakomicie, w odbiorze był dość przeciętny. Co nowego wnosi Austral?
Przede wszystkim wizerunek! Teoretycznie każde auto jakiś ma, ale poprzednik prezentowanego auta był bardzo nijaki, nudny, przepadający na tle innych modeli marki. Nowy model - szczególnie w odmianie Esprit Alpine i z opcjonalnym (7500 zł) lakierem matowym - robi wrażenie. Wredni czepią się, że to tak naprawdę Nissan Qashqai w przebraniu - z jednej strony Ameryki na nowo nie odkrywają, z drugiej - żeby każda współpraca tak mocno się odróżniała!
Oprócz świetnej barwy nadwozia, która chyba wraca do łask, bo kilka lat temu był jej na ulicach przesyt, nowy Austral zwraca uwagę głównie światłami. Przednie reflektory to wzór typowy dla Renault, ale czynią z nocy dzień genialnie dzięki aktywnym LED-om. Tylne klosze to z kolei coś innowacyjnego, co naprawdę zwraca uwagę, zwłaszcza po zmroku, kiedy diody zagrają spektakl. Design to niewątpliwie mocna strona SUV-a Renault i nie pozostanie niezauważony na tle bogatej listy rywali.
SUV to jednak przede wszystkim użytkowość. Austral oferuje około 500 litrów bagażnika i suwaną tylną kanapę wraz ze zmiennym kątem pochylenia jej oparcia - świetne rozwiązanie, które sprawdza się na co dzień i od święta - kiedy przykładowo ruszamy na wakacje, dzieci siadają z tyłu i nie potrzebują zapasu przestrzeni na nogi, który przyda się w kufrze, co pozwoli zmieścić znacznie większe walizki. Poza tym rzecz jasna przestrzeni nikomu nie brakuje - ani na kolana, ani na głowy, niezależnie od wzrostu pasażera. Fotele przednie to coś, co naprawdę Francuzom się udało - są wygodne, w wersji Alpine miłe w dotyku (alcantara), a do tego elektrycznie regulowane i z funkcją masażu. Te zachwyty trudno przełożyć na plastiki wnętrza, których jest sporo i są różnej jakości. Jest o niebo lepiej niż w Kadjarze, ale czuć francuskie pochodzenie - zdarzają się elementy skrzypiące i bardzo twarde, choć nie ma ich bardzo dużo.
Poza tym kokpit to kolejny atut Renault Austral. Zdecydowano się na styl znany z elektrycznego Megane - środkowy tablet w pionie i poziomo ułożony ekran przed kierowcą. Ci, którzy jeżdżą już trochę Renault odnajdą się w morzu wajch za przyjemną w odbiorze (świetny rozmiar!) kierownicą, ale nowi nabywcy będą mieli początkowo problem. Z prawej strony bowiem znajduje się dźwignia od zmiany biegów, wycieraczek oraz audio. Z lewej z kolei - tylko ta podstawowa, od świateł. Ciekawym rozwiązaniem jest designerski uchwyt w konsoli centralnej przywodzący na myśl dźwignię z samolotu, który tutaj… odsuwa wyłącznie schowek. Porusza się wraz z półką z ładowarką indukcyjną i w zasadzie wszystko jest tu pod ręką, choć rozwiązanie to wymaga obycia wzrokowego.
Zegary i ekran główny działają szybko, mają czytelne motywy, które możemy modyfikować pod własne preferencje, ale w ostrym świetle odbijają wszystko i pokazują mnóstwo śladów po palcach. Słowem - jest tu mnóstwo świetnych systemów, sporo designerskich smaczków, ale francuski duch wykonania pozostał. Trudno jednak obrażać się za to na Renault, bo takie od zawsze były i tym odróżniają się od mniej charakternych aut chociażby z Niemiec.
Inaczej niż u rywali zza naszej zachodniej granicy, tu do wyboru nie mamy wielu jednostek napędowych. Francuzi postawili na benzynę 1.3 w układzie miękkiej hybrydy o dwóch poziomach mocy: 140 lub 158 KM. Pierwsza wersja występuje z 6-biegowym manualem, a druga z bezstopniowym automatem CVT. To jednostki w zasadzie przejęte z Kadjara, choć w poprzedniku występował dwusprzęgłowy automat EDC. Nie ma też możliwości zamówienia napędu obu osi. Czy to nie lekki regres? Pora sprawdzić.
Według danych producenta, mocniejsza odmiana setkę osiąga w 9,7 s. Szału to dziś niestety nie robi, choć na co dzień nie wydaje się aż tak przeciętnym wynikiem. Pamiętajmy, że mowa tu o mocniejszej wersji w “automacie”. Do tego spalanie jest mało “hybrydowe”. W mieście raczej zbliżymy się w okolicach 9 litrów. W trasie - 6-8 litrów. Mamy więc tu do czynienia z “normalnym” autem, a nie hybrydą, jaką znamy z ostatnich lat, kiedy to ekonomia występuje wyłącznie w mieście. Prowadzenie to zazwyczaj była domena francuskich, zwłaszcza tych bardziej sportowych aut. Tu jest nieźle, biorąc pod uwagę segment, do jakiego przynależy Austral. Spora w tym zasługa jednak odmiany Alpine, która to oferuje zmodernizowane zawieszenie. Mimo 20-calowych obręczy trudno narzekać też na brak komfortu. Jest wygodnie, a do tego pewnie w zakrętach - naprawdę przyjemne połączenie.
Na koniec ceny. Bazowy Austral w odmianie evolution kosztuje 135 900 zł. Jeśli chcesz jeździć automatem, trzeba wybrać drugą wersję wyposażenia (techno) i zapłacić już niemal 160 000 zł. Renault takie jak widzicie na zdjęciach ociera się o próg 200 000 zł. Czy to auto warte rozważenia, jeśli szukacie zgrabnego i nieźle jeżdżącego, raczej średniej wielkości SUV-a? Jak najbardziej, choć przydałby się napęd 4WD i może minimalnie mocniejszy silnik.
Motocykl i rower Ducati oraz Lamborghini Huracán Sterrato na okładce szesnastego wydania EVO mówią, że wiosna jest za rogiem!
Niekończące się magiczne lasy, dzika przyroda, puste drogi, miejsca, do których nie dotarła cywilizacja - czas na weekendowy wypad samochodem!
Nowa linia na sezon 2025 ponownie przesuwa granice zarówno pod względem technologii, jak i emocji
Myślisz o wyposażeniu swojego samochodu sportowego w komplet najlepszych opon?
Lifting małego crossovera z Niemiec to żadna rewolucja. I chyba nikt nie ma mu tego za złe.
Serią 25 egzemplarzy o nazwie Encore marka Caterham kończy produkcję modelu Seven 310.
Valkyrie LM będzie dla garstki osób okazją, aby przejechać się bolidem wyścigowym rodem z Le Mans.
Niemcy przerobili hipersamochód Porsche 963 z serii WEC na auto drogowe. Są tylko dwa haczyki.
Opracowany równolegle z coupe Vantage Roadster pokazuje sportową spójność w jeździe bez dachu.
Debiutuje Emira V6 SE z poprawioną kalibracją podwozia i mocą 400 KM. Cel: Porsche 911 Carrera.
Honda wycofuje Civika Type R z Europy. Tak odchodzi jeden z najlepszych hot hatchy w historii.
Pogea R107 może być dla wielu urzeczywistnieniem wizji idealnego klasyka na letnie przejażdżki.
Już po raz 93. najlepsi kierowcy zmierzą się na torze pod Le Mans w morderczej 24-godzinnej batalii.
13 czerwca Peugeot odsłoni nowego 208 GTi, który ma reprezentować inną koncepcję niż poprzednicy.
Zniknięcie Focusa ST oznacza koniec ery szybkich Fordów jakie znamy i kochamy.
Napędzany wyłącznie 650-konnym V8 nowy Bentley Bentayga Speed ma być najszybszym SUV-em tej marki.