Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Ciepło... cieplej... ale nie gorąco. Szybki i świetnie wykonany samochód okazuje się być w odbiorze nieco... nijaki. A może to celowy zabieg?
Bardzo szybkie auto z dużym i względnie ekonomicznym dieslem? W obecnych czasach brzmi to jak przepis na sukces. Alpina stosuje go z powodzeniem już od wielu lat i wydaje się, że w tym segmencie praktycznie nie ma sobie równych. Kompaktowe kombi, budowane na modelu serii 3, jest obecne w palecie alpejskiego producenta od kilku dekad, stanowiąc znakomite uzupełnienie gamy BMW. Pamiętajmy przy tym, że Alpina - jako osobny producent – może sobie pozwolić na nieco więcej niż bawarska marka. Co zapewne już wielokrotnie psuło humor konkurencji spod znaku Audi czy Mercedesa.
W przypadku testowanego przez nas modelu, kombi to słowo klucz. Jak mówią statystyki sprzedaży, klienci dużo częściej wybierają to właśnie nadwozie. Nic dziwnego, to swego rodzaju odcinanie się od charakteru M. „Skoro nie kupiłeś M3, pokaż to dosadnie.” Dla równowagi – globalnym trendem jest jednak spadek sprzedaży diesli. Co jednak ciekawe, Alpina idzie w zaparte, że zaprezentowanie najnowszej odsłony opartej na generacji G21 przyciągnie mnóstwo klientów. Pożyjemy – zobaczymy.
Auto bazuje na modelu M340d xDrive, co czyni z niego pierwszą miękką hybrydę w stajni Alpiny. W przeciwieństwie do rasowej benzynowej Alpiny B3, która korzysta z silnika S58 M, D3 S zachowała 3-litrową jednostkę wysokoprężną z podwójnym doładowaniem, znaną z modelu 340d. Zastosowano w niej nową mapę silnika, co daje 350 KM oraz 730 Nm momentu obrotowego.
Producent udoskonalił też układ chłodzenia (dwie nowe chłodnice i ulepszony intercooler) oraz zoptymalizował pracę ośmiobiegowego automatu ZF. Sześć cylindrów w niemieckich autach to klasyka. Tu wspierane są zastrzykiem hybrydowej energii, ale w niczym to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. System ten wyeliminował chwile zawahania tradycyjnej jednostki napędowej, wobec czego obecnie mamy do czynienia z samochodem niemal kompletnym. Alpina jest jeszcze szybsza w wyższych partiach obrotów, bardziej responsywna w średnim zakresie i pomimo swojego grzeczniejszego względem M charakteru, zapewnia większy wachlarz emocji, niż M340d.
W pewnym momencie dochodzimy jednak do ściany. Nie jest to wina Alpiny, ale raczej duch czasów. Nowoczesne silniki benzynowe zaczęły być sensownie ekonomiczne, co sprawia, że diesle realnie przestają mieć sens. Alpina B3 nie spala zdecydowanie większych ilości paliwa, natomiast przesiadka z jednej do drugiej daje odczuć przewagę benzynowego odpowiednika, nawet jeśli droższy jest o blisko 70 000 zł.
Czy to znaczy, że zakup D3 S jest złą decyzją? Absolutnie nie. To wciąż świetna alternatywa dla Audi S4 Avant, czy chociażby BMW M340d. To nie tylko zmiany stylistyczne i podwozie. Zmodernizowano także chociażby wały napędowe, opracowano własne sterowanie podziałem napędu xDrive, pojawiły się nowe sprężyny, amortyzatory, układ hamulcowy, skalibrowano na nowo układ kierowniczy, poprawiono oprogramowanie tylnego mechanizmu różnicowego o ograniczonym poślizgu – a to wciąż nie wszystkie z długiej listy zmian i usprawnień.
W aucie standardowo montowane są 19-calowe obręcze w klasycznym stylu Alpiny. Za dodatkowych 12 000 zł warto zamówić jednak 20-tki. Wyglądają niekiedy może na wyrost, względem w miarę kompaktowego nadwozia, bywają głośniejsze przy niższych prędkościach przez mniejszy profil opony, ale przy ciaśniejszych zakrętach czuć różnicę na plus, szczególnie względem M340d. Podobnie rzecz ma się z precyzją prowadzenia, która rośnie wraz z przybywaniem prędkości. Samochód bardziej angażuje kierowcę niż typowe BMW, na co wpływa też przebieg momentu obrotowego. Pozbawienie Alpiny elektronicznych kagańców przypomina autentycznie analogowe modele BMW sprzed lat. Widać też prawdziwy kunszt inżynierów, jeśli mowa chociażby o mechanizmie różnicowym. Przoduje napęd na tył, ingerencji przodu niemal nie czuć. Gdyby tylko auto było nieco lżejsze…. D3 S waży 1900-1935 kg – o 70 kg więcej niż benzynowa Alpina.
Nasz wniosek? Jeśli chcesz kupić diesla – wybierz Alpinę D3 S. Jeśli chcesz po prostu Alpinę – zdecyduj się na benzynową odmianę. W obu wypadkach będzie to wydatek znacznie przekraczający 300 000 zł. W kwestii wyposażenia, warto zainteresować się opcjonalną skórą Lavalina, która znakomicie podkreśla styl Alpiny. Nie jest tania, bo kosztuje blisko 40 000 zł, ale wciąż warto. Co ciekawe, bazowe ceny BMW M340d czy Audi S4 Avant (obecnie także napędzane dieslem o 6 cylindrach) nie są dużo niższe, więc Alpina przestała być fanaberią, a zaczęła stanowić rozsądną alternatywę, wartą rozpatrzenia.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
To pierwszy raz, kiedy na okładce gości nie tylko samochód! O co chodzi w zestawieniu auta i motocykla?
Zapraszamy w okolice Gór Świętokrzyskich, jednego z najstarszych pasm górskich w Europie.
Singer i Alfaholics zbyt oklepane? Oto doładowany Jaguar XJS V12 o mocy 670 KM z manualną skrzynią.
Jaguar wchodzi w okres zmian, a ich nowa limuzyna EV dostanie nowy napęd, design i logo.
Final Five to ostatnia seria F22 i pożegnanie z silnikami Audi. W tle już czeka nowy hipersamochód.
Nadchodzące BMW serii 3 z rodziny Neue Klasse otrzyma napędy spalinowe, hybrydowe i elektryczne.
Roma, najmniejsze GT Ferrari, zostanie zastąpiona nowym modelem w 2025 roku. Prototypy już jeżdżą.
Podobnie jak Veyron i Chiron, ostatnie Bugatti z W16 żegna się niebagatelnym rekordem prędkości.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Taycan GTS jest lżejszy niż M5 i niemal tak samo mocny. Możesz go mieć także w wersji Sport Turismo.
CSR Twenty to limitowana wersja Seven stworzona do jazdy przede wszystkim po drogach publicznych.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Koncept Mazda Iconic SP z silnikiem Wankla przeobrazi się w niewielki sportowy samochód produkcyjny.
Pierwszy elektryczny Bentley pojawi się w 2026 roku, ale marka zamierza pozostać przy ICE do 2035.