Motocykl i rower Ducati oraz Lamborghini Huracán Sterrato na okładce szesnastego wydania EVO mówią, że wiosna jest za rogiem!
Podpatrujemy kierowcę wyścigowego Mariusza Miękosia podczas testów pucharowego Lamborghini Huracána na torze F1 w Portimão.
Jeśli motosport jest dla Ciebie czymś więcej niż dziwaczną zbitką dwóch słów, to z pewnością kojarzysz scenę z filmu „Le Mans” z roku 1971, ze Stevem McQueenem w roli głównej. Zapytany, co jest takiego istotnego w jeździe szybciej niż inni, Steve odpowiada: „Ściganie to ważna sprawa dla gości, którzy się na tym znają. Wyścig to życie. Wszystko przed nim i po nim jest po prostu oczekiwaniem”.
Mariusz Miękoś, biznesmen, utytułowany polski kierowca wyścigowy, założyciel Fastline Racing Academy i człowiek, dla którego sensem życia jest rywalizacja, mógłby podpisać się obiema rękami pod słowami McQueena. Profesjonalne ściganie rozpoczął jeszcze pod koniec lat 80. w wyścigowych i górskich mistrzostwach Polski za kierownicą Fiata 126, którym w tygodniu dojeżdżał na uczelnię, a na weekendy własnoręcznie podmieniał silnik na wyścigowy. Potem były: Seat Leon Supercopa, rozmaite generacje Porsche 911 GT3 Cup, wyścigi długodystansowe i 24-godzinne, a od paru lat Mariusz rywalizuje za kierownicą Lamborghini Huracána Super Trofeo.
I chociaż oczekiwanie, o którym mówi McQueen, w przypadku Mariusza bywało znacznie dłuższe, niż by sobie tego życzył, to nigdy nie zrezygnował ze ścigania się na najwyższym poziomie. Mariusz – czy to przez nawał obowiązków biznesowych, czy przez sprawy osobiste – odwieszał wyścigowy kombinezon już kilkakrotnie, jednak za każdym razem wracał na tor. Jak sam twierdzi, zarówno w motosporcie, jak i w życiu trzeba być wojownikiem i nie odpuszczać.
Kiedy się nie ściga, Mariusz Miękoś dzieli się swoim wyścigowym doświadczeniem w szkole jazdy sportowej i wyścigowej Fastline Racing Academy, którą stworzył i prowadzi. Specjalnie przygotowany program szkoleń pozwala wskoczyć podopiecznym Mariusza za kierownicę naprawdę poważnych wyścigówek, z Lamborghini Huracánem Super Trofeo na czele. A pucharowy Huracán prowadzi nas do Portugalii…
Z Mariuszem spotykamy się wczesną jesienią na skąpanym w deszczu portugalskim torze w Portimão. Wraz z wyścigowym zespołem GT3 Poland Mariusz rozpoczyna tutaj testy za kierownicą Lamborghini Huracána Super Trofeo Evo II – ponad 600-konnej, wyścigowej odmiany Huracána z niezwykle rozbudowanym pakietem aerodynamicznym.
Tor jest wyludniony, jedyne żywe dusze to członkowie zespołów wyścigowych, które – podobnie jak GT3 Poland – przyjechały, aby przez kilka dni testować rozmaite wyścigowe konstrukcje, w tym prototypy Le Mans. Całe torowe życie koncentruje się więc w pit lane – w boksach i w wielkich naczepach światowej klasy zespołów, rozstawionych w padoku. Wokół panuje względna cisza jak na charakter miejsca, w którym się znajdujemy. Co jakiś czas rozdzierają ją jedynie ryk samochodów mknących prostą startową oraz specyficzny warkot kluczy dynamometrycznych.
Sam boks to surowe pomieszczenie, zajęte przez opony, szafy z narzędziami, samochód oraz oczywiście, garstkę krzątających się ludzi. Mariuszowi towarzyszy nie tylko zespół najlepszych mechaników i inżynierów, lecz także żona Magda z dziećmi. Przed chwilą kilkuletni syn Filip skończył swoją honorową rundę po pit lane za kierownicą Huracána. Na razie jeszcze na kolanach taty, ale widać, że ma apetyt na więcej i już zaczyna kombinować przy kolorowych przyciskach na kierownicy.
Mariusz jest nieustannie uśmiechnięty – wygląda na to, że świetnie się bawi mimo niesprzyjającej pogody. Zaraz po wyjściu z samochodu z roli kierowcy przechodzi do roli energicznego ojca, męża i kumpla. Doskonale jednak widać, że pełna koncentracja i powaga wracają niczym aktywowane przełącznikiem w momencie, w którym Mariusz ponownie zakłada kask. Nie ma tu zbędnych emocji – dominują wyścigowa rutyna i ogromne doświadczenie, które widać gołym okiem.
Rodzinna atmosfera i beztroska zabawa to jednak jedynie pozory. Chwilowe wytchnienie i oderwanie się od telemetrii, nieubłaganego stopera, ciągłego analizowania linii jazdy, a przede wszystkim od ciężkiej fizycznej i mentalnej pracy za kierownicą wyścigowego Huracána na niezwykle wymagającym torze F1 w Portimão – Autódromo do Algarve. Na taką chwilę odprężenia można sobie pozwolić tylko wtedy, kiedy cała procedura testów sprawnie działa. Tak jak w boksie Mariusza.
Obserwowanie pracy profesjonalnego zespołu wyścigowego, nawet podczas takich testów, to niezwykłe doświadczenie. Doskonale widać, że każdy z inżynierów i mechaników ma przydzielone konkretne zadania, każdy dokładnie wie, co i kiedy ma robić. Komunikacja ograniczona jest do minimum, nikt nie zadaje zbędnych pytań, nikt nie wykonuje zbędnych czynności – wszystko pracuje tak sprawnie i harmonijnie, jak w V10 Huracána. To robi wrażenie. Dobrze widać, że zespół to silnik, który napędza całe przedsięwzięcie i razem z Mariuszem walczy o najlepszy rezultat.
„Wyścigi to nie tylko kierowca, którego widzicie uwijającego się w kokpicie wyścigówki, na podium i w świetle kamer. Żebym mógł jeździć skutecznie, dojeżdżać do mety i wygrywać wyścigi w najbardziej wymagających seriach na świecie, muszę mieć za sobą cały zespół. Ci ludzie pracują nie tylko z samochodem, lecz także z nami, kierowcami. Walczymy razem na ten wynik. Żeby podczas wyścigu wszystko działało – a ostatnio działało super – to właśnie teraz, podczas testów, wspólnie musimy dograć najdrobniejsze elementy: od ustawienia fotela czy pasów po ustawienia kątów zawieszenia” – tłumaczy Mariusz Miękoś.
Większość najważniejszych cykli wyścigowych w sezonie 2022 dobiegła już końca. W przyszłym sezonie Mariusz planuje kontynuować poważne ściganie, ale na razie nie zdradza szczegółów. Między wierszami wspomina o Wyścigowych Mistrzostwach Europy Centralnej Samochodów Turystycznych (FIA CEZ) i Wyścigowych Mistrzostwach Polski. Enigmatycznie mówi również o swoich przymiarkach do prototypów Le Mans.
„Bardzo poważnie myślę o tym, by wystartować jako kolejny polski zawodnik w pucharze Lamborghini Super Trofeo. To spore wyzwanie, dlatego przez najbliższe miesiące będziemy pracować podobnie jak tutaj na innych torach, na których rozgrywana jest ta seria” – mówi Mariusz.
Mariusz żyje wyścigami, ale przerwa między kolejnymi wyścigowymi weekendami nie jest dla niego jedynie bezczynnym oczekiwaniem. Skutecznie zmienia ją w działanie. Mariusz aktywnie działa i szkoli w Fastline Racing Academy, organizuje eventy torowe dla największych firm czy szkoleniowe wypady na zamarznięte jeziora w Finlandii. Po prostu nieustannie dzieli się całą swoją wiedzą i wyścigowym doświadczeniem, które zdobywa już ponad 40 lat.
Jeśli chcesz skorzystać z tego doświadczenia, wspinać się po szczeblach wyścigowego kunsztu pod okiem Mariusza i wskoczyć za kierownicę pucharowego Lambo, sprawdź ofertę Fastline Racing Academy.
Motocykl i rower Ducati oraz Lamborghini Huracán Sterrato na okładce szesnastego wydania EVO mówią, że wiosna jest za rogiem!
Niekończące się magiczne lasy, dzika przyroda, puste drogi, miejsca, do których nie dotarła cywilizacja - czas na weekendowy wypad samochodem!
Nowa linia na sezon 2025 ponownie przesuwa granice zarówno pod względem technologii, jak i emocji
Myślisz o wyposażeniu swojego samochodu sportowego w komplet najlepszych opon?
Mali producenci będą mogli sprzedawać w UK samochody spalinowe do 2030 roku, a hybrydy do 2035.
Karbonowe dodatki, bodykit i ponad 500 KM to pakiet jaki Abt proponuje do limitowanego Audi RS3 R.
Zenvo Aurora będzie pierwszym z wielu hipersamochodów korzystających z modułowego silnika V12.
McLaren i Forseven razem stworzą McLaren Group Holdings, a strategia firmy obierze nowy tor.
Wkrótce Ioniq 6 N dołączy do elektrycznej gamy sportowych Hyundaiów obok znakomitego Ioniq’a 5 N.
Skoda Elroq RS o mocy 340 KM to pierwszy elektryczny SUV o sportowym charakterze w swoim segmencie.
Lotus upraszcza nazewnictwo wewnątrz gamy Emeyi i Eletre oraz wprowadza nowe wersje wyposażenia.
Hyundai podzielił się zdjęciami małego, zwariowanego hot hatcha EV. Czy to duchowy następca i20 N?
Z pomocą AI Pirelli opracowało nową oponę z serii P Zero - bezpieczniejszą i bardziej wydajną.
Flagowy hipersamochód Aston Martin Valhalla przechodzi ostatnie szlify przed rozpoczęciem produkcji.
W świecie wyśrubowanych norm emisji Cosworth potrafi budować wolnossące V8 i V12. Jak oni to robią?
Nowy Vanquish Volante kończy gruntowne odświeżenie “tradycyjnej” gamy Aston Martina.