Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Większość teorii na temat aut elektrycznych jest równie względna, jak pojęcia ruchu oraz spoczynku, i w dużej mierze zależy od punktu odniesienia. Jak jest naprawdę?
Samochody elektryczne w tej dojrzałej i użytecznej formie towarzyszą nam już od kilkunastu lat. Przez większość tego czasu raczej nie wychylały się ze swojej rynkowej niszy, lecz jedynie biernie obserwowały, jak spalinowi bracia są stanowczo i konsekwentnie przygaszani oraz prześladowani przez kolejne unijne restrykcje. To właśnie one, podsypane nawozem ekologicznej narracji, stworzyły żyzny grunt dla rozwoju współczesnej elektromobilności. Dało to owocne plony, które stały się fundamentem pod powstanie w społeczeństwie dwóch frontów: spalinowego i elektrycznego. Coraz intensywniej ścierają się one w Internecie, zalewając nas morzem sprzecznych paradygmatów.
Oba wymienione fronty mają bogate zaplecza argumentów popierających tezy o ekologicznym, społecznym, infrastrukturalnym czy ekonomicznym sensie bądź nonsensie istnienia danego źródła napędu w aucie osobowym. Są to mocne argumenty, często poparte wynikami rzetelnych badań, testów i skrupulatnych wyliczeń. Okazuje się jednak, że dla każdego z tych badań, testów i wyliczeń można znaleźć w sieci inne badanie, test lub wyliczenie prowadzące do dokładnie odwrotnych wniosków. Wystarczy przyjąć inny punkt odniesienia – horyzont czasowy, analizować sytuację innego kraju czy gospodarstwa domowego lub wziąć do porównania pojazdy o innych parametrach – aby wynik starcia paliw kopalnych z energią elektryczną w transporcie indywidualnym był całkowicie odwrotny. Ta względność w dużej mierze jest spowodowana tym, że w przypadku aut elektrycznych w porównaniu ze spalinowymi musimy wziąć pod uwagę znacznie więcej zmiennych o szerokim zakresie wartości – począwszy od miksu energetycznego, przez moce ładowarek, po koszty ładowania czy środowiskowe koszty utylizacji akumulatorów. Te zmienne dają znacznie większe pole do... nie chcę napisać manipulacji, ale z pewnością do dopasowania wniosków pod tezę, którą chcemy udowodnić.
Dobrym przykładem tej pułapki relatywizmu w elektromobilności jest stwierdzenie jednego z dziennikarzy, na które niedawno trafiłem. Przekonywał on, że z powodzeniem możesz żyć z samochodem elektrycznym, nawet jeśli nie masz możliwości ładowania go w miejscu zamieszkania. Taki wniosek opierał na wynikach obserwacji: ja, dziennikarz, uzyskuję w testowym samochodzie elektrycznym średnie zużycie energii na poziomie 12 kWh, jeżdżę głównie po mieście, co przekłada się na realne 500 km zasięgu, wystarczy więc, że raz na tydzień podjadę do ładowarki publicznej. A to z kolei ma być dowodem na to, że śmiało można żyć z elektrykiem bez domowej ładowarki. Cóż, nie polecam przekonywać się o tym na własnej skórze. Wiadomo, że się da i można. Tak samo jak można żyć bez stałego dostępu do Internetu w domu. Zamiast oglądać VOD nadal możesz kilka razy w tygodniu biegać do kina, a większe pliki bez trudu ściągniesz w biurze i przetransferujesz do domu na dysku przenośnym. Podobnie wygląda sprawa z jednym z kluczowych zagadnień na temat elektryków, czyli tym, czy już teraz można komfortowo i sprawnie podróżować nimi po Polsce. Niestety, to, że któremuś z dziennikarzy, influencerów czy sąsiadowi ta sztuka się udaje, wcale nie oznacza, że w twoim przypadku będzie to równie proste, łatwe i przyjemne.
Problem polega na tym, że wiele osób głosi kategoryczne wnioski o elektromobilności i użyteczności samochodu elektrycznego, bazując na własnych doświadczeniach i własnym – szalenie indywidualnym – scenariuszu użytkowania takiego auta. Uznaje siebie za jedyny słuszny punkt odniesienia dla elektromobilnej rzeczywistości. Mimo że z Adamem, który upodobał sobie białe Porsche Taycan, fundamentalnie zgadzamy się co do słusznej idei samochodów na prąd, to moglibyśmy długo dyskutować o ich sensowności w dzisiejszych realiach. Każdy z nas reprezentuje – jak widać na zdjęciach – nieco inne podejście do tematu. Skoro ja, Michał, pojechałem elektrykiem na narty z Warszawy do Zakopanego i ta podróż wcale nie zajęła mi odczuwalnie więcej czasu w porównaniu z samochodem spalinowym, to czy Adam będzie mieć równie pozytywne doświadczenia ze swoich podróży elektrykiem po Polsce? Cóż, to zależy. Adam z kolei sprawnie i komfortowo przemykał w Taycanie po Warszawie do redakcji EVO, oszczędzając mnóstwo czasu dzięki możliwości jazdy buspasami. Czy to oznacza, że elektryk już teraz będzie dla mnie najlepszą formą transportu indywidualnego w mieście? Cóż, to też zależy...
Adam Kornacki: Elektromobilność to nie jest pieśń przyszłości. To się dzieje tu i teraz, dookoła nas. Według mnie producenci muszą przede wszystkim obniżyć zużycie energii w autach elektrycznych. Pozwoli to zakończyć ciągłą walkę o zasięg, którą właściciele toczą każdego dnia z autem. Na razie eksploatacja elektryka bywa bardzo męcząca i stresująca.
Jest jednak kilka aspektów, które w dyskusjach o elektromobilności i w ocenie jej współczesnej kondycji są prawdziwe, niezależnie od obserwatora i od tego, czy swoim elektrykiem jeździ w goglach narciarskich, czy w garniturze. Jednym z nich jest wszechstronność współczesnych samochodów elektrycznych. Ich rozbudowana oferta pozwala dobrać elektryka idealnie dopasowanego do naszego scenariusza użytkowania samochodu. Jeszcze kilka lata temu mogliśmy wybierać spośród zaledwie kilkunastu elektrycznych modeli, z których większość wymagała pogodzenia się z wieloma kompromisami i naprawdę szczerej chęci do zbawienia świata od nadmiaru CO2. Dzisiaj jesteśmy wręcz rozpieszczani przez producentów, którzy ze swoich pierwszych zbudowanych od podstaw samochodów elektrycznych uczynili najbardziej apetyczne, dojrzałe i kuszące propozycje. Obecnie w polskich cennikach znajdziemy niemal 100 modeli aut elektrycznych. Ta liczba rośnie z tygodnia na tydzień i nie uwzględnia różnych wersji akumulatorowych czy nadwoziowych konkretnych modeli. Jeśli nie śledzisz na bieżąco rynkowych premier, możesz nawet nie zdawać sobie sprawy z tej różnorodności i wszechstronności.
Mamy więc (względnie) niedrogie najmniejsze samochody elektryczne, które sprawdzą się jedynie w mieście, tradycyjne kompakty, mniejsze i większe SUV-y, limuzyny, osobowe i użytkowe busy, a nawet największe samochody dostawcze. Na samochód elektryczny możesz wydać ponad milion złotych, a możesz poprzestać na kwocie 10-krotnie niższej, możesz nim przewozić pięciu pasażerów, samemu być wiezionym na tylnym rozkładanym fotelu, szaleć w terenie albo cieszyć się zupełnie nowym, szerokopasmowym dostępem do zelektryfikowanych wrażeń ze sportowej jazdy i niesamowitych osiągów. Dlatego rozpoczynając przygodę z elektromobilnością, przymknij oko na te wszystkie krążące w sieci teorie na temat samochodów elektrycznych i po prostu spróbuj jej osobiście – na sportowo bądź na galowo.
Ten materiał wraz wieloma innymi znalazł się na łamach drukowanego wydania EVO Magazine (01 lipiec-sierpień 2022). Wejdź na sklep.evomagazine.pl, gdzie znajdziesz wydania archiwalne, jak i najnowsze odsłony magazynu.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
To pierwszy raz, kiedy na okładce gości nie tylko samochód! O co chodzi w zestawieniu auta i motocykla?
Zapraszamy w okolice Gór Świętokrzyskich, jednego z najstarszych pasm górskich w Europie.
Singer i Alfaholics zbyt oklepane? Oto doładowany Jaguar XJS V12 o mocy 670 KM z manualną skrzynią.
Jaguar wchodzi w okres zmian, a ich nowa limuzyna EV dostanie nowy napęd, design i logo.
Final Five to ostatnia seria F22 i pożegnanie z silnikami Audi. W tle już czeka nowy hipersamochód.
Nadchodzące BMW serii 3 z rodziny Neue Klasse otrzyma napędy spalinowe, hybrydowe i elektryczne.
Roma, najmniejsze GT Ferrari, zostanie zastąpiona nowym modelem w 2025 roku. Prototypy już jeżdżą.
Podobnie jak Veyron i Chiron, ostatnie Bugatti z W16 żegna się niebagatelnym rekordem prędkości.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Taycan GTS jest lżejszy niż M5 i niemal tak samo mocny. Możesz go mieć także w wersji Sport Turismo.
CSR Twenty to limitowana wersja Seven stworzona do jazdy przede wszystkim po drogach publicznych.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Koncept Mazda Iconic SP z silnikiem Wankla przeobrazi się w niewielki sportowy samochód produkcyjny.
Pierwszy elektryczny Bentley pojawi się w 2026 roku, ale marka zamierza pozostać przy ICE do 2035.