Zamów najnowsze wydanie magazynu EVO
Już dziś możesz zamówić nowy numer lub prenumeratę magazynu EVO. Magazyn jest również dostępny w najlepszych salonach prasowych.
Wspaniały samochód od dywizji N. Zwinny i wyposażony w szperę dającą trakcję w zakrętach jest poważnym rywalem dla weterana segmentu - Forda Fiesty ST.
Nie byliśmy pewni czego oczekiwać, gdy Hyundai ogłosił powstanie wydziału N, który miał służyć budowaniu specjalnych wersji o wysokich osiągach na bazie zwykłych modeli Hyundaia. Pierwsze ich dzieło - i30 N - pozostawiło nas w przekonaniu, że team kierowany przez ex-managera BMW M Alberta Biermanna dobrze wie, co chce osiągnąć, i ma odpowiednią wiedzę, by tego dokonać. Hothatch Hyundaia z miejsca stał się naszym faworytem w segmencie, dlatego zabraliśmy go na finałową potyczkę o tytuł evo Car of the Year. Udowodnił tam, że ma szerokie możliwości i głębię charakteru, jaką może mieć tylko samochód stworzony przez entuzjastów dla entuzjastów.
Teraz dział N zajął się przedstawicielem segmentu miejskich aut, czego efektem jest i20 N. Bazuje na zupełnie nowym hatchbacku i20, a mając wciąż w pamięci świetny pierwszy hit czy Hyundai będzie potrafił kontynuować dobrą passę? I czy i20 N jest na tyle dobry, by wygrać z Fiestą ST w segmencie zdominowanym przez Forda?
i20 N ma pod maską sprawdzony silnik benzynowy, czterocylindrowy o pojemności 1.6 l z turbodoładowaniem, ale specjalnie dla tego projektu zastosowano zmodyfikowaną turbinę i intercooler. Efektem jest moc 204 KM i 275 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Silnik ten wyposażony jest we wtrysk bezpośredni i zmienne fazy rozrządu, a maksymalny moment dostarcza już od 1750 obr./min.
Jedyną dostępną skrzynią biegów jest manualna, 6-biegowa przekładnia przekazująca napęd na przód przez dyferencjał o ograniczonym poślizgu (szperę). Na polskim rynku ten element jest standardem tylko w najdroższej specyfikacji Performance. Czas do 100 km/h wynosi 6,2 s, więc jest lepszy niż Fiesta ST z wynikiem o 0,3 s gorszym. Prędkość maksymalna wynosi 230 km/h.
I20 N jest sprzedawany tylko jako pięciodrzwiowy hatchback, który jednak różni się zasadniczo od pozostałych i20. Konstrukcja nadwozia jest wzmocniona w rejonie przedniej ramy pomocniczej, w kilku miejscach spawów i w przedziale bagażowym za pomocą rozpórki. Sprzęgło i skrzynia są wzmocnione, aby bez problemu pracowały ze zwiększonym obciążeniem ( w szczególności z Launch Control), a samochód ma o 40 mm niższe zawieszenie niż pozostałe i20 i znacznie bardziej sztywne sprężyny i amortyzatory.
Pod względem wizualnym nietrudno jest rozpoznać i20 N - nawet jeśli nie jest w charakterystycznym dla tego modelu kolorze Performance Blue. 18-calowe felgi wykończone są w kolorze antracytowej szarości, z dachu wystaje pokaźnych rozmiarów tylne skrzydło, a dokładek i listew jest pod dostatkiem. Nie wspominając już o czerwonych paskach. Wewnątrz znajdują się kubełkowe fotele sportowe N oraz elegancko zaprojektowany kokpit z dwoma ekranami cyfrowymi - jednym dla kierowcy i większym ekranem dotykowym dla systemu infotainment. Ogólna atmosfera i jakość wnętrza jest o kilka szczebli wyższa niż w Fordzie.
Tak jak w i30 N są tutaj różne tryby jazdy wybierane na dwa sposoby - łopatkami przy dolnej części kierownicy lub przyciskiem na konsoli środkowej. Oprócz standardowych jak Eco, Normal i Sport są tryby N i N Custom 1 i 2. Te ostatnie pozwalają użytkownikowi zapisać ulubione konfiguracje napędu i łatwo je aktywować w razie potrzeby. Tryby jazdy nie są niczym nowym, ale dywizja N pokazała, że potrafi je uczynić jednocześnie łatwo dostępnymi i łatwymi do konfiguracji. Wydech ma w środku specjalne zawory, więc można sterować ich aktywnością, a także układem kierowniczym, i włączyć lub wyłączyć automatyczne międzygazy. To, czego nie znajdziecie, to ustawienia tłumienia, bo i20 N korzysta z zestawu pasywnych amortyzatorów.
Przede wszystkim są tu solidne podstawy. Fotele zapewniają trzymanie boczne i na szczęście nie są zbyt wysoko. Kierownicę aż miło się trzyma w dłoniach, a zegary są proste i czytelne - atrakcyjna cecha w świecie, w którym producenci lubią przesadzać z napakowaniem elektronicznych zegarów, bo po prostu mogą sobie na to pozwolić. Przeskocz w tryb N, a podświetli się obrotomierz i pojawią się wyeksponowane informacje o temperaturze chłodziwa i oleju. To tylko małe dotknięcie przycisku, a Hyundai już daje znać, że doskonale rozumie potrzeby prawdziwych miłośników szybkiej jazdy.
Tuż po pokonaniu pierwszych metrów wiesz już, że nadwozie jest bardzo zwarte, a zawieszenie dość sztywne. W czasach, gdy wiele szybkich hatchbacków można wystroić poprzez aktywne zawieszenie do postaci komfortowych aut na co dzień, Hyundai i20 N, podobnie jak Fiesta ST, po prostu nie bierze jeńców i oferuje twarde warunki. W tej kwestii przypomina hothatche robione według starej szkoły, zwłaszcza, że jest dość lekki (1200 kg) i mały. Sprawia wrażenie zwinnego i zwrotnego - samochodu, którym od razu chce się rzucać na boki, aczkolwiek takiego, który przekazuje pełny obraz nawierzchni drogi przez kierownicę do rąk kierowcy.
Po włączeniu trybu N samochód nabiera wigoru, a czerwone zabarwienie obrotomierza to tylko przedsmak wyostrzonej reakcji na gaz, lepszego czucia na kierownicy, a także grzmotów, warkotu i strzałów z wydechu. Wkrótce potem zagłębiam się w tryb Custom, aby zejść odrobinę w dół z oporem na kierownicy i wyłączyć ESP - to wszystko jest naprawdę łatwe do odnalezienia w menu. Mały, turbodoładowany silnik 1.6 wspina się ochoczo na obroty cały czas mocno pchając to lekkie auto do przodu. Czuć, że każdy tysiąc obrotów w górę przekłada się na potężne przyspieszenie. Biegi czuć bardzo bezpośrednio, a konstrukcja skrzyni pozwala na szybkie zmiany. Hamulec pracuje trochę twardo, ale w przyjemny i łatwy do opanowania sposób.
Zahamuj ostro do 90-stopniowego zakrętu i skręć kierownicę, a tył i20 wychyli się nieznacznie w bardzo przewidywalny i kontrolowany sposób. W tym samym momencie tylne, wewnętrzne koło jest już w powietrzu. Samochód jest już ładnie wrzucony w zakręt, więc możesz myśleć o ponownym wciśnięciu gazu - gdy zrobisz to po raz pierwszy reakcja nie jest całkowicie taka, jakiej się spodziewasz. Samochód ani nie trzyma swojej linii ani nie próbuje uciekać na zewnątrz w podsterowność, za to szpera ściąga przód w kierunku wewnętrznej. To porywające uczucie, bo niezależnie jak bardzo zbliżasz się do limitu i robisz wszystko tak jak trzeba, samochód wydaje się mieć w zapasie jeszcze trochę przyczepności dokładnie w tym momencie, gdy decydujesz się wdusić gaz na wyjściu z zakrętu.
Proces się powtarza na całej długości podmiejskiej, krętej drogi. Nieprawdopodobne pokłady trakcji pochodzące z mechaniki i opon Pirelli P Zero są przytłaczające, a Hyundai za pomocą takich sztuczek wyrasta na prawdziwego pogromcę gigantów. Jego moc i osiągi są całkowicie wystarczające, ale to prędkość na zakrętach jest tym, co go wyróżnia.
Oczywiście dobry hothatch musi być o wiele bardziej uniwersalny. i20 N to przedstawiciel miejskich ścigantów, ale nie jest przytłaczająco ciasny w środku, a design kabiny i wyposażenie świadczą o dużej dojrzałości tego auta. To samochód, z którym z łatwością się zaprzyjaźnisz.
To smutne, ale segment B w ostatnich latach raczej się uszczupla. Rosnąca masa i cena miejskich aut odwraca klientów w stronę większych i znacznie mocniejszych hatchbacków segmentu C, których finansowanie w wielu przypadkach przestaje przerażać.
Renault Clio RS już dawno nie istnieje, tak samo Peugeot już stawia tylko na elektrykę. Największym rywalem Hyundaia został Ford Fiesta ST, który z ceną topowej wersji 108 400 zł jest trochę tańszy niż topowy i20 N Performance z ceną 113 900 zł. Bezpośrednie porównanie powinno wyklarować zwycięzcę tej pary i lidera całego segmentu.
Już dziś możesz zamówić nowy numer lub prenumeratę magazynu EVO. Magazyn jest również dostępny w najlepszych salonach prasowych.
Podstawowy Mercedes-AMG GT 43 ma pod maską dwulitrowe serce o mocy 422 KM.
Elektryczny Taycan przeszedł kurację w dziale GT. Efekt to najmocniejsze seryjne Porsche w historii.
Już za tydzień Porsche pokaże flagową wersję Taycana, jakiej jeszcze nie było.
Mate Rimac wyraził swoje zastrzeżenia do zapowiadanych przez Elona Muska osiągów Tesli Roadster.
Na warszawskie ulice zabieramy dwa supersamochody - jeden z Włoch i jeden z Anglii.
Tuscan jest echem złotych lat marki TVR i jednym z naszych ulubionych aut ostatniego ćwierćwiecza.
Na bazie Maserati MC20 Włosi stworzyli torowy model specjalny wyposażony w 730-konny silnik V6.
Niektóre nowe AMG porzuciły V8 na rzecz silników czterocylindrowych, ale G63 ten trend nie dotyczy.
Za Peugeotem 9X8 w specyfikacji Le Mans Hypercar 2024 stoi gruntowna zmiana koncepcji aerodynamiki.
Amerykański Hennessey Venom F5 Revolution pobił rekord aut produkcyjnych na Circuit of the Americas.
Kultowe V12, ponad 800 KM i klasyczny wygląd GT - tak zapowiada się następca Ferrari 812 Superfast.
Modyfikacje opracowane dla Porsche Taycan mogą wkrótce trafić do pokrewnego Audi e-tron GT RS.
W ramach tegorocznego liftingu Continental GT po raz pierwszy otrzyma napęd hybrydowy typu plug-in.
Podstawowy Mercedes-AMG GT 43 ma pod maską dwulitrowe serce o mocy 422 KM.
Trzymiejscowy supercar SCG004 w wersji drogowej jest odrobinę bliżej oficjalnego debiutu.
GT-R zwyczajnie nie chce umrzeć. Teraz dostał poprawki silnika i kosmetyczne zmiany stylizacji.