Zamów najnowsze wydanie magazynu EVO
Już dziś możesz zamówić nowy numer lub prenumeratę magazynu EVO. Magazyn jest również dostępny w najlepszych salonach prasowych.
Wyjaśniamy czym dokładnie różnią się samochody z USA i co należy zmodyfikować po imporcie do Europy.
Import samochodów ze Stanów Zjednoczonych do Europy kwitnie. Jak podaje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar od stycznia do listopada 2022 roku zza Atlantyku przypłynęło do Polski prawie 35 tysięcy samochodów używanych, co plasuje USA na piątym miejscu wśród krajów, z których najchętniej sprowadzamy samochody. Warto zauważyć, że cztery kierunki bardziej popularne niż USA to kraje znacznie bliższe geograficznie i kulturowo - Niemcy, Francja, Belgia i Holandia. Skąd tak duża popularność importu aut ze Stanów? Czym kieruje się coraz większa grupa klientów poszukujących swojego wymarzonego samochodu po drugiej stronie globu? Na co przygotować się wybierając samochód z USA? Czym się różni europejski samochód osobowy od swojego amerykańskiego odpowiednika? W tym artykule szczegółowo omawiamy różnice techniczne i wyposażenie, które po imporcie do Europy musi zostać wymienione, ustawione lub dostosowane do wymagań obowiązujących na naszym kontynencie.
Samochody w Stanach mają symetryczne światła mijania - o tym słyszał każdy, kto rozważał sprowadzenie auta z USA. Warto jednak wspomnieć o innych niuansach związanych z reflektorami. Przepisy nie zezwalają tam na jednoczesne używanie wszystkich rodzajów świateł - mijania, drogowych i przeciwmgielnych, więc samochody mają inne ustawienia w elektronice sterującej światłami. Światła ksenonowe należą do rzadkości - Amerykanie starają się ich unikać ze względu na domniemane wysokie koszty wymiany lampy - zwykłe halogeny trzymają się tam o wiele lepiej niż w Europie. Zazwyczaj nie ma też spryskiwaczy lamp, które w przypadku reflektorów ksenonowych są u nas obowiązkowe.
Nowoczesne auta w Europie mają reflektory LED-owe. W USA też jest to normą, ale bardzo długo nielegalne były inteligentne systemy oświetleniowe, w których auto wygasza część wiązki światła gdy napotka na samochód jadący z przeciwka. Oznacza to, że np. Mercedes klasy S z USA nie będzie miał na pokładzie systemu MULTIBEAM LED. Przepisy legalizujące tego typu rozwiązania w USA zostały uchwalone dopiero w marcu 2022 roku. To dobra wiadomość - auta z adaptacyjnymi LED-ami potencjalnie mogą ułatwić dostosowanie sprowadzonego samochodu do standardu europejskiego - skoro można już teraz zmienić snop światła z ruchu prawostronnego na lewostronny jednym kliknięciem to zapewne będzie można przeprogramować także ustawienia USA/EU bez wymiany lampy. Pozostaje kwestia lamp przeciwmgielnych. W Stanach nie są one obowiązkowe, choć europejscy producenci w swoich autach na tamtejszy rynek zostawiają po prostu pusty slot w lampie, który łatwo uzupełnić brakującą żarówką. Gorzej jak dany model nie był oferowany w Europie - wtedy trzeba dołożyć całą lampę i poprowadzić instalację.
Kierunkowskazy - większość aut europejskich oferowanych w USA ma pomarańczowy kolor kierunkowskazu z tyłu (np. Volvo), ale auta nie oferowane w Europie (np. Dodge Charger) wymagają większej przeróbki, aby odseparować żarówkę kierunkowskazu od światła pozycyjnego czy lampy stopu. Z kolei z przodu wiele aut amerykańskich ma białe kierunkowskazy, które również trzeba przerobić na pomarańczowe.
To nie koniec różnic z zewnątrz. Często auta zza oceanu mają nieco mniejsze lusterka, co też wynika z przepisów homologacyjnych opisujących jak powinno wyglądać lustro zewnętrzne. Czasami ten sam model samochodu na Europę różni się otworami w przedniej części auta. Dobrym przykładem jest Ford Mustang mniej więcej z rocznika 2016-2020. Jego amerykańska wersja ma na masce dodatkowe otwory, które w Europie nie byłyby legalne ze względu na bezpieczeństwo pieszych. Pozostałe szczegóły to raczej oczywiste zmiany np. zderzaki z mniejszym miejscem na tablice rejestracyjne. Czasami w samochodach z rynku amerykańskiego w ogóle nie ma z przodu miejsca na rejestrację - można tam używać tylko jednej, co w Polsce (poza pewnymi sporadycznymi wyjątkami) jest zabronione. Dobra wiadomość jest taka, że elementów nadwozia nie trzeba wymieniać na europejskie odpowiedniki.
Pierwsza możliwa różnica w tym zakresie dotyczy układu wydechowego. Samochody sportowe w USA mogą być nieco głośniejsze, więc bywa, że wydech jest trochę inny niż w europejskiej wersji tego samego auta. Jednym z przykładów jest Ford GT z rocznika 2005, którego wersja na Europę miała zdecydowanie bardziej zduszony wydech - narzekał na to Jeremy Clarkson gdy jego własne GT zostało dostarczone. Tymczasem wspomniany w poprzednim akapicie Mustang otrzymywał na Europę dyferencjał o krótszym przełożeniu niż w USA, co miało poprawić przyspieszenie kosztem prędkości maksymalnej. Tego typu zmian może być więcej.
Warto jeszcze wspomnieć o tym, że wiele samochodów, nawet popularnych, jest oferowanych w USA z innymi silnikami. Najnowszy przykład - Alfa Romeo Tonale. W Europie ten model ma albo słabe jednostki benzynowe i diesla, albo napęd hybrydowy. Tymczasem na Stany Zjednoczone stworzono także wersję benzynową 2.0 turbo o mocy 260 KM. Poszukując samochodu na amerykańskich aukcjach można trafić na znane i lubiane w Polsce modele w nietypowych wersjach.
Jednym z problemów, o których słyszałem w kontekście samochodów oferowanych w USA, jest jakość materiałów wewnętrznych. Są teorie, że na tamtejszy rynek auta mają gorsze wykończenie, bo klienci nie przywiązują do tego większej wagi. Nie udało mi się jednak znaleźć na to wystarczających dowodów. Zazwyczaj europejskie auta klasy premium są wykonane dokładnie tak samo na obu rynkach. Mogą się ewentualnie różnić opcjami wewnętrznymi - panelami dekoracyjnymi.
Samochody w USA mają nawigację i radio zaprogramowane na pracę na kontynencie amerykańskim. Nie będą one działać w Europie, dlatego po sprowadzeniu auta trzeba radio wymienić lub odblokować odpowiednie ustawienia.
Pozostaje kwestia zegarów. Zazwyczaj mają one zarówno podziałkę w milach jak i w kilometrach, bo ten sam samochód producenci sprzedają jeszcze w Kanadzie, gdzie przestrzeń liczy się w metrach i kilometrach, a nie jardach i milach. Jeśli chodzi o licznik przebiegu, to elektroniczne liczniki często mają opcję przełączania pomiędzy wyświetlaniem jednostek metrycznych i imperialnych.
Dochodzimy do kluczowej sprawy - ceny. Samochody nowe są w USA tańsze niż w Europie. Wynika to z wielu czynników - większego popytu, przepisów podatkowych, łatwiejszych procesów homologacyjnych i tysiąca innych, mniej istotnych czynników. Przy imporcie do Polski dużo zależy jeszcze od kursów walut, ale ogólnie im samochód droższy, tym różnica w cenie będzie większa, więc opłaca się sprowadzać przede wszystkim samochody klasy premium i luksusowe. Przed 2009 rokiem, gdy 1 dolar kosztował około 2 złote opłacało się ściągać nawet auta bez uszkodzeń. Dziś to już niemożliwe - jeśli nie mówimy o klasykach pod inwestycję to opłacalne są tylko samochody z lekkimi uszkodzeniami, które w Polsce naprawi się znacznie niższym kosztem niż w Stanach. Wiele osób pewnie uważa, że sprowadzanie rozbitka do poważnej naprawy to tylko dokładanie sobie kłopotów, ale jeśli finalnie można cieszyć się luksusowym autem za cenę niższą o kilkadziesiąt albo sto tysięcy złotych, to chętnych nie brakuje. Zaletą jest jawność - powszechnie dostępny, elektroniczny system CARFAX zawiera zdjęcia z aukcji ubezpieczyciela, więc można ocenić jak duże były uszkodzenia. W wielu przypadkach wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę numer VIN auta, nie trzeba nawet nic płacić.
Jasne, że warto. Szczególnie jeśli nie podobają ci się aktualne trendy rynkowe takie jak zmniejszanie silników i dokładanie modułów hybrydowych. W USA z pewnością znajdziesz młode auto z klasycznym napędem i dobrym wyposażeniem. Oczywiście trzeba szukać aut uszkodzonych, ale nawet z pomocą licznych firm sprowadzających auta i zajmujących się naprawą, nadal się to opłaca.
Nie jest to jednak zabawa dla każdego. Trzeba być świadomym, że w czasie eksploatacji takiego samochodu mogą wyjść niespodzianki wynikające z źle przeprowadzonej naprawy uszkodzonego pojazdu. W nowoczesnej motoryzacji coraz więcej jest elektroniki sterującej wszelkimi procesami - systemy w aucie pokolizyjnym nigdy nie będą tak perfekcyjnie skalibrowane jak wcześniej w fabryce.
Już dziś możesz zamówić nowy numer lub prenumeratę magazynu EVO. Magazyn jest również dostępny w najlepszych salonach prasowych.
Podstawowy Mercedes-AMG GT 43 ma pod maską dwulitrowe serce o mocy 422 KM.
Elektryczny Taycan przeszedł kurację w dziale GT. Efekt to najmocniejsze seryjne Porsche w historii.
Już za tydzień Porsche pokaże flagową wersję Taycana, jakiej jeszcze nie było.
Mate Rimac wyraził swoje zastrzeżenia do zapowiadanych przez Elona Muska osiągów Tesli Roadster.
Jeszcze w tym roku w salonach Lamborghini zawita Urus SE z napędem plug-in o mocy 800 KM.
Po latach zapowiedzi wreszcie jest - klasa G z napędem elektrycznym w swojej finalnej formie.
Seria 4 w wersji Gran Coupe oraz elektryczne i4 przeszły niewielkie odświeżenie designu i wnętrza.
Najtańsze BMW i4 ma mniejszą baterię, mniej mocy i kosztuje 259 tysięcy. Czy warto go wybrać?
Koncern JLR opublikował zdjęcia z testów pierwszego w historii elektrycznego Range Rovera.
Od roku modelowego 2024 Aston Martin DBX dostanie nowe wnętrze inspirowane nowym Vantage.
Najlepsze rzeczy z Cayenne Turbo GT poprzedniej generacji znalazły drugie życie w nowym Cayenne GTS.
Mercedes-AMG dodał flagowe coupe GT do gamy modeli z napędem hybrydowym E-Performance.
Jeździmy najnowszym DB12 Volante, którego misją jest przywrócić Aston Martina na właściwe tory.
Elektryczne GranCabrio Folgore to pierwszy na rynku kabriolet segmentu GT z napędem bezemisyjnym.
Kariera Alfy Romeo Milano trwała kilka dni. Włoski rząd zmusił producenta do zmiany nazwy na Junior.
Torowy GMA T.50 oznaczony literą ‘s’ jest lżejszy, mocniejszy i ma lepsze aero niż model drogowy.