Zamów najnowsze wydanie magazynu EVO
Już dziś możesz zamówić nowy numer lub prenumeratę magazynu EVO. Magazyn jest również dostępny w najlepszych salonach prasowych.
Miał 275 KM, ręczną skrzynię i ostre jak brzytwa podwozie, ale ostatecznie musiał zniknąć.
Oficjalnie Renault Clio RS16 było konceptem, który Renault Sport sprezentowało samo sobie z okazji czterdziestych urodzin. Większość konceptów jest wykonana z folii aluminiowej i płyty wiórowej, a ten samochód dowiódł swojej użyteczności. W maju 2016 roku Heikki Kovalainen na pełnej prędkości pokonał nim tor Grand Prix Monako. Miesiąc później ten sam żółty “koncept” przyjechał do Goodwood, gdzie przez cały weekend zabawiał publiczność pokonując raz za razem podjazd przed rezydencją Lorda Marcha.
Wkrótce stało się jasne, że to wcale nie był koncept. Potwierdzili to przedstawiciele mediów, których firma zaprosiła do ośrodka testowego Renault w celu zapoznania się z czarnym prototypem RS16. W ramach eventu odbyło się spotkanie z małą grupą inżynierów, którzy stworzyli ten samochód samodzielnie w 5 miesięcy. Ochrzcili go kodem KZ01, co brzmi bardzo korporacyjnie, dopóki się nie wypowie tego głośno z francuskim akcentem - “kay zee one” (fonetyczny odpowiednik angielskiego ‘crazy one’ - przyp.red.). To subtelny sposób na wyrażenie szaleństwa jakie stało za tym projektem.
Pomysł naprawdę był świetny. Wzięto silnik 2.0 turbo 275 KM z ówczesnego Megane Trophy-R, sześciobiegową skrzynię manualną, dyferencjał o ograniczonym poślizgu i zmyślne zawieszenie “Perfohub” pochodzące z poprzedniego Clio Sport, a to dopiero początek listy. Piasty kół pochodziły z Megane, a przednie tarcze hamulcowe 360 mm z opcjonalnego pakietu Nurburgring oferowanego do wersji Trophy-R. Tylną oś zaadaptowano z rajdówki klasy R3T, ale rozstaw kół powiększono o 60 mm, dołożono amortyzatory Ohlins, wydech Akrapovic i 19-calowe felgi z Megane z oponami Michelin Cup 2.
Sami twórcy podkreślają, że w ten sposób powstało “SuperClio”, choć musieli porzucić pierwotny plan przerzucenia silnika do pozycji centralnej. Według nich nie miałoby to żadnego uzasadnienia w sposobie prowadzenia, co pewnie potwierdzą wszyscy właściciele dawnego Clio V6. Poza tym zmiana pozycji silnika wiązałaby się z dokładaniem kolejnych kilogramów, a przy silniku z przodu udało się tego uniknąć, choć z pewnymi wyrzeczeniami. Wyrzucono dwusprzęgłową skrzynię Clio RS, tylną kanapę i klimatyzację oraz zainstalowano lekki, litowo-jonowy akumulator.
Niektóre szczegóły techniczne są najlepszym dowodem na to jak bardzo konstruktorzy się starali, by samochód był gotowy do produkcji i to biorąc pod uwagę napięty harmonogram. Aby zmieścić większy silnik z Megane pod maskę Clio trzeba było wykorzystać wózek przedni z dostawczego Kangoo, a komputer pokładowy porozumiewał się z nieznajomym dla Clio sterownikiem silnika przez oprogramowanie pożyczone z Dacii Sandero. To nie wszystkie sprytne i niskobudżetowe rozwiązania jakie stworzono, by ekstremalne Clio było gotowe do produkcji małym kosztem. Renault Sport zaszło w tym procesie tak daleko, że gdyby projekt dostał zielone światło, fabryka mogłaby budować 2-3 egzemplarze dziennie.
W tym miejscu dochodzimy do głównego problemu, jakim były moce produkcyjne. W 2016 roku fabryka w Dieppe była przygotowywana do produkcji nowego modelu Alpine A110, a próba wprowadzenia kolejnej linii modelowej, niezależnie od ilości wspólnych podzespołów, wymagałoby czasu i ludzi, których nie można było oddelegować. Alternatywą było wstrzymanie RS16 do czasu wprowadzenia A110, ale to przesunęłoby datę wprowadzenia SuperClio do sprzedaży na rok 2018. Według kierownictwa Renault było już za późno. Zbudowano jeszcze dwa prototypy w celu zwiększenia wytrzymałości i przeprowadzono testy zderzeniowe samochodu w wersjach z napędem lewo- i prawostronnym, ale nie udało się stworzyć zapierającego dech w piersiach Clio RS16. Ta historia nie jest jednak całkowicie nieszczęśliwa, bo w zamian za dobrze zapowiadające się Clio mamy teraz wspaniałe Alpine A110.
Już dziś możesz zamówić nowy numer lub prenumeratę magazynu EVO. Magazyn jest również dostępny w najlepszych salonach prasowych.
Podstawowy Mercedes-AMG GT 43 ma pod maską dwulitrowe serce o mocy 422 KM.
Elektryczny Taycan przeszedł kurację w dziale GT. Efekt to najmocniejsze seryjne Porsche w historii.
Już za tydzień Porsche pokaże flagową wersję Taycana, jakiej jeszcze nie było.
Mate Rimac wyraził swoje zastrzeżenia do zapowiadanych przez Elona Muska osiągów Tesli Roadster.
Jeździmy najnowszym DB12 Volante, którego misją jest przywrócić Aston Martina na właściwe tory.
Elektryczne GranCabrio Folgore to pierwszy na rynku kabriolet segmentu GT z napędem bezemisyjnym.
Kariera Alfy Romeo Milano trwała kilka dni. Włoski rząd zmusił producenta do zmiany nazwy na Junior.
Torowy GMA T.50 oznaczony literą ‘s’ jest lżejszy, mocniejszy i ma lepsze aero niż model drogowy.
Zbliża się debiut najmocniejszej Corvette w historii - nowego ZR1 generacji C8.
Pagani wraz z Instituto Europeo di Design stworzyło wizję Zondy w roli hipersamochodu przyszłości.
Toyota GT86 zmieniła rynek sportowych coupe, a późniejsze GR86 doprowadziło tę formułę do perfekcji.
W nowym Plus Four Morgan poprawił podwozie i wnętrze, ale pozostawił legendarny design z lat 30.
Jeśli żegnać kultowe V10 Lamborghini to w takim stylu - limitowanym, torowym modelem opartym na STO.
Następna generacja modeli EV Neue Klasse od BMW będzie korzystać z baterii opracowanych w Chorwacji.
Stylowy i luksusowy Mercedes S63 Coupe to niedoceniane, choć świetne GT za dobre pieniądze.
Na rok modelowy 2024 Audi wprowadza do S3 poprawki układu napędowego i odświeżony design.