Był F1, P1 i teraz jest… W1. Zadaniem nowego McLarena jest rywalizacja z hipersamochodem Ferrari.
Ruszamy na Red Bull Ring by wraz z Atlas Ward Motorsport poznać sekret łączenia pracy zawodowej z profesjonalnym ściganiem się.
Jest ich trzech – Mariusz, Arek oraz Wojtek. Od niemal 25 lat konsekwentnie rozwijają jedną z największych firm budowlanych w Polsce – Atlas Ward. Jednocześnie od prawie 10 lat w weekendy zamieniają koszule na ognioodporne kombinezony z atestem FIA, zakładają kaski i ruszają na tor.
„Niebawem będzie już 10 lat odkąd się ścigamy. Zaczynaliśmy od rally sprintów, zbudowaliśmy 7 niezłych samochodów na bazie E36. To były wybebeszone i ultralekkie 328i, każdy ważył około 1050 kg. Zdobyliśmy w nich sporo mistrzowskich tytułów” – mówi Mariusz. A potem opowiada o układzie kierowniczym z „krótkim maglem” oraz o „spiętych dyfrach” i już wiem, że mam do czynienia z zespołem autentycznych pasjonatów motorsportu, a nie panami prezesami, którzy bawią się w wyścigi.
Mówią o sobie „najszybszy team budowlany w Polsce”. Zatrudniają ponad 600 osób i jako generalny wykonawca odpowiedzialni są za stawianie największych centrów logistycznych i obiektów wielkopowierzchniowych w Polsce. Zbudowali również infrastrukturę na najnowocześniejszym torze wyścigowym w Polsce – Silesia Ring. Tutaj też Atlas Ward Motorsport prowadzi akademię sportowej jazdy Speed Academy.
Można powiedzieć, że to właśnie projekt Silesii był początkiem przygody Atlas Ward Motorsport z wyścigami płaskimi oraz wyścigówkami Porsche. Przygody, która trwa już trzeci rok i z każdym kolejnym wyścigiem nabiera rozpędu. Przygody, której EVO postanowiło przyjrzeć się bliżej – zobaczyć, jak trójka polskich kierowców coraz śmielej rozgaszcza się w klasyfikacji generalnej monomarkowego pucharu Porsche. Przede wszystkim jednak podpatrzeć jak Mariusz, Arek i Wojtek znajdują równowagę między prowadzeniem biznesu na ogromną skalę i profesjonalnym ściganiem się oraz jak te dwie pozornie odległe od siebie aktywności przenikają się w ich życiu.
Z zespołem Atlas Ward Motorsport spotykamy się na austriackim torze Red Bull Ring podczas III rundy Porsche Sports Cup Deutschland. Za chwilę ruszają piątkowe treningi przez sobotnimi i niedzielnymi wyścigami sprint oraz endurance. 2 egzemplarze wyścigowych Caymanów GT4 Clubsport Arka i Wojtka oraz 911 GT3 Cup Mariusza w charakterystycznych czerwono-biało-czarnych malowaniach przechodzą ostatnie przygotowania. Nad torem zbierają się deszczowe chmury, a w boksie panuję bojowy nastrój.
Motorsportowe doświadczenia Mariusza, Arka i Wojtka są bardzo zbliżone i mocno zakorzenione w rajdach, jednak każdy z nich jest na innym etapie doskonalenia wyścigowego rzemiosła. Mariusz po udanych startach w GT4 Clubsport w poprzednich sezonach, na sezon 2023 zdecydował się szukać mocniejszych wrażeń w pucharowym 911. Wojtek nadal doskonale czuje się w torowej walce za kierownicą GT4 Clubsport. Z kolei Arek, który dołączył do zespołu dopiero w tym sezonie, zbiera pierwsze doświadczenia na europejskich torach i nadal walczy z rajdowymi nawykami.
Każdy z nich stawia sobie inne cele podczas kolejnych wyścigowych weekendów i na swój sposób przeżywa każdy wyścig. Łączy ich jednak jedno – do ścigania podchodzą równie poważnie i profesjonalnie, co do budowania i prowadzenia biznesu. Wszyscy też zgodnie podkreślają, że ściganie i rywalizacja na torze doskonale wspierają mentalne podejście do pracy zawodowej.
„Przez ostatnie 10 lat mięliśmy tylko rok przerwy w ściganiu z powodu COVID-u. Zawodowo ten okres przyniósł nam mnóstwo emocji. Brak tej wyścigowej odskoczni od problemów w firmie, brak możliwości mentalnego odcięcia się od interesów dał nam mocno w kość. Stwierdziliśmy, że nie może tak być i że musimy się ścigać. Po takim weekendzie na torze wpadam do firmy i mam wrażenie, że nie ma rzeczy niemożliwych” – mówi Mariusz.
Wojtek, który przed chwilą w trakcie wyścigu wykręcił potrójnego altonena odnajduje w ściganiu podobny sens. „Na co dzień pracujemy głowami i tylko tutaj, na torze, podczas wyścigu dajemy tym głowom naprawdę odpocząć. Mimo emocji i stresu odpoczywają znacznie lepiej niż podczas relaksu w domu, bo tam zawsze jakaś myśl wędruje w kierunku firmy. Tutaj nie ma na to czasu i miejsca. Cały weekend podporządkowujemy harmonogramowi treningów, kwalifikacji i wyścigów, a poniedziałek zaczynamy z mnóstwem świetnych wspomnień”.
To tylko jeden z aspektów łączenia motorsportowego lifestylu z firmą. Cała trójka znajduję również mnóstwo analogii między biznesowymi zmaganiami a wyścigową rywalizacją. „W wyścigu, tak jak w biznesie nie wygrywam sam – to praca drużynowa, praca na detalach, praca nad doskonaleniem się w każdym aspekcie. Nieustanne poszukiwanie perfekcji w każdym elemencie. Takie podejście jest niesamowicie istotne zarówno w procesach budowlanych jak i na torze. I tu i tu nie ma przypadkowych dobrych wyników” – przyznaje Mariusz, którego odrywam od ostatnich przedwyścigowych analiz telemetrii.
Arek, popijając izotonika po wyczerpującym wyścigu endurance, również przyznaje, że ściganie sporo mu daje. „Emocje w biznesie są ogromne – negocjacje, presja wyniku, wystąpienia przed klientem, ustalanie strategii… tam, tak jak na torze, najważniejsza jest zimna głowa przy podejmowaniu decyzji. Po takim weekendzie dużo spokojniej podchodzę do tematów biznesowych”.
Obserwując Mariusza, Arka i Wojtka w wyścigowym transie, stwierdzam, że tor wyścigowy to świetne miejsce, żeby szybko i naprawdę dobrze poznać ich jako prezesów i ludzi biznesu. Wystarczy zobaczyć skupienie, zaangażowanie, to z jaką powagą i konsekwencją pochodzą do ścigania i walki o najlepszy wynik na torze, aby zrozumieć, na czym budują sukces w interesach. To wszystko podszyte jest pełną determinacją do nieustannego doskonalenia się, co podkreślają instruktorzy, którzy na co dzień pracują – na symulatorach i na torze – z kierowcami Atlas Ward Motosport. Z każdą kolejną rundą Mariusz, Arek i Wojtek nabierają tempa i pną się coraz wyżej w klasyfikacji generalnej Porsche Sports Cup Deutschland.
Był F1, P1 i teraz jest… W1. Zadaniem nowego McLarena jest rywalizacja z hipersamochodem Ferrari.
Maro Engel raz jeszcze zasiadł za kierownicą hypercara AMG z silnikiem F1 i ustanowił czas 6:29,09.
Ducati Multistrada Pikes Peak V4 ocieka sportem, dzięki wprowadzonym innowacjom i nowemu zawieszeniu Öhlins.
Czytelnicy wybierają cel, my ruszamy w drogę – te proste zasady zmieniły się dla nas w wymarzoną przygodę.
Nadjeżdża najmocniejsze drogowe Ferrari w historii. Czy flagowe F80 będzie lepsze niż McLaren W1?
Według producenta RML P39 z dużą przewagą pokona obecne 911 GT3 RS na torze Nürburgring.
Szef GM Mark Reuss osobiście rozpędził nową 1079-konną Corvette ZR1 do jej prędkości maksymalnej.
Alpine zaprezentowało kolejny prototyp Alpenglow, tym razem z wodorowym V6 twin turbo o mocy 750 KM.
Najnowszy elektryczny crossover Renault wprost nawiązuje do “czwórki” z 1961 roku.
Większa moc, większy docisk, większa cena; na salonie w Paryżu debiutuje nowe Alpine A110 R Ultime.
Limitowany DB12 Goldfinger powstał z okazji sześciu dekad współpracy Aston Martina z Jamesem Bondem.
Na salonie w Paryżu debiutują dwa nowe modele Mini John Cooper Works - Hatch i crossover Aceman.
Toyota i Haas zawiązały strategiczną współpracę dotyczącą samochodów wyścigowych, jak i drogowych.
BMW planuje wyprodukować 50 egzemplarzy efektownego roadstera Skytop bazującego na M8.
Koncept A390_β to ostatnia zapowiedź przed premierą elektrycznego crossovera marki Alpine.
Michelin opracował specjalne opony Pilot Sport Cup 2 dedykowane dla Porsche Carrera GT.