Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
…choć Polak też nim nie pogardzi! Mimo, że nie sypie fajerwerkami, ST nieustannie jest jedną z najlepszych pozycji na rynku.
W szóstym wydaniu drukowanego magazynu EVO przedstawialiśmy Wam skrajnie szaloną wersję, mimo wszystko “cywilnego” Focusa - model ST z pakietem Ford Performance. Samochód fenomenalny na krętych, równych drogach i dramatyczny… w 90% pozostałych przypadków. Słowem - mimo genialnego zachowania w tych konkretnych warunkach, nie warto czynić z tego samochodu tak hardkorowego rozrabiaki, no chyba, że pod nosem macie wyścigowy tor lub przynajmniej dziesiątki kilometrów wspaniałych serpentyn.
Później przyszedł czas na spotkanie z Focusem ST, który… jest zupełnym przeciwieństwem wspomnianego szalonego zawodnika. Przede wszystkim jest to wersja kombi, tym razem z automatyczną przekładnią, bez żadnych wyczynowych dodatków - taki, jakim go spece w Ford Performance stworzyli. I wiecie co? Nie zagłębiając się w detale (o których za chwilę), od razu możemy stwierdzić, że to niemal wymarzone daily, nie tylko dla Niemca. Niemiec - z natury bardziej spokojny i zrównoważony, za korzyść weźmie to, że Focus jest już na rynku kilka lat i nie zwraca na siebie zbytnio uwagi (szczególnie w szarym kolorze). To akurat jeden z kolejnych jego atutów, a przynajmniej cecha, która pokazała jak w obrębie jednego modelu (a nawet wersji jednego modelu) możemy zbudować dwa skrajnie różne samochody. Hardkorowy, torowy rozrabiaka i niemal perfekcyjne, uniwersalne użytkowo daily.
Pod maską nieustannie do czynienia mamy z 2.3-litrowym R4 o mocy 280 KM, które jest jednym z najlepszych punktów Focusa. Świetnie brzmi (i robi to naturalnie!), ochoczo napędza auto od nawet niższych obrotów i najzwyczajniej w świecie tworzy chyba najbardziej istotną partię tego wozu. Do tego standardowa “szpera”, wciąż sztywne - nie oszukujmy się - ale bardziej “zwyczajne” zawieszenie, hamulce Brembo (choć nie takie brzytwy jak we wspomnianym torowym pakiecie) i sportowy układ kierowniczy, które nadają Fordowi sens noszenia logo ST, jednocześnie pozwalając cieszyć się nim w każdej codziennej sytuacji. Wszak od tego zawsze niemal było ST, ustępując w “zero-jedynkowości” miejsca modelom RS. Wnętrze tworzą głównie świetne kubły, które mimo wszystko są całkiem wygodne w trasie i nie najgorsze w miejskim wsiadaniu i wysiadaniu po kilkanaście razy dziennie.
Jak jeździ Focus ST? Pewnie się spodziewacie, bo w tym aspekcie nic nie zmienia się od lat (w zasadzie można mówić już nawet o dekadach!). Szpera, choć elektroniczna, a nie mechaniczna jak w modelu z pakietem torowym, świetnie ogranicza efekt wyrywania kierownicy z rąk czy dziwnego zacieśniania zakrętu bez proszenia o to ze strony kierującego. Takie wsparcie w zakręcie pozwala skuteczniej ciskać momentem obrotowym w koło, które ma więcej trakcji, więc szpera to nie tylko sprzęt ambitnych kierowców, ale i bezpieczeństwo oraz skuteczność w codziennej eksploatacji. W zakrętach Focus niemal nie ma sobie równych (mówiąc rzecz jasna o jego segmencie), w czym wtóruje mu układ kierowniczy, rewelacyjne hamulce i znośnie inteligentna (bo gubiąca się naprawdę rzadko) automatyczna skrzynia o siedmiu przełożeniach. Niekiedy irytuje coś, czemu wspomniana szpera przeciwdziała w zakrętach, a co pojawia się… na prostej. I to bez szarpania się z gazem. Geometria zawieszenia i szerokie opony sprawiają, że auto niekiedy w dziwny i ciężki do uzasadnienia sposób wyrywa z rąk kierownicę. Kiedy po wariactwach na torze czy po prostu w nocnej podróży chcesz (na ile to możliwe) zrelaksować się w aucie, będzie to punkt psujący nieco tę cywilną twarz ST. To jednak pochodna tego, jak samochód jest w stanie serwować swoje możliwości kierowcy w zakręcie, więc tak naprawdę ostatecznie trudno brać to za istotną wadę. To raczej klasycznie już - cecha.
Tryb torowy czy nawet sportowy jest tu czymś, co rzecz jasna przyda się, jeśli eksplorujesz potencjał Focusa w każdym calu i bawisz się nim w trasie, na torze, zakrętach, z rodziną, w pojedynkę, na mokrym, na suchym, nocą i za dnia. Prawda jest jednak taka, że sprawnie korzystać z tego, co ma do zaoferowania ST, można już w standardowych ustawieniach - auto zna swoją naturę i nikogo nie próbuje nawet oszukiwać. Kiedy trzeba, przytrzyma dłużej bieg (poza tym kierowca ma do dyspozycji łopatki przy kierownicy), a kiedy widzi, że chcesz po prostu swobodnie podróżować, kiedy tylko moment obrotowy dostępny będzie na optymalnym poziomie - zmieni przełożenie na wyższe.
A ile to panie pali? No sporo. Te liczne zalety, ten oldschool, no i ta pojemność - swoje robią. W mieście trzeba liczyć się z 12 litrami, przy szaleństwach - nawet 15-16. Trasa to okolice 9 litrów. Szukając wad na siłę, chyba byłaby to jego największa, co stawia Focusa w naprawdę kolorowym świetle. Nie są to astronomiczne rezultaty jak na “klasyczne” niemal 300-konne auto, które moc krzesa z “normalnego” silnika. Po prostu odwykliśmy trochę od takich rezultatów, ale może być to jedna z ostatnich szans, aby stać się posiadaczem prawdziwego, sportowego (choć uniwersalnego) auta tego typu.
A ile to panie kosztuje? A tu się pan zdziwisz. Bo wybierając droższą o kilka tysięcy wersję kombi, z automatem, kilkoma dodatkami (jak porcja wspomagających inteligentnych systemów wraz z adaptacyjnym tempomatem), zdołacie nie przekroczyć 200 tys. zł, co dziś jest już nie lada wyczynem, kiedy zwyczajny kompakt z trzycylindrowym silnikiem hybrydowym potrafi przebić tę granicę.
Focus ST Kombi pozostaje jednym z najlepszych i powoli jedynym autem tego typu. Myślę, że z dumą może nosić miano “baby-RS6”, bo ciągle oferuje wszystko co konieczne na pokładzie, bez przejaskrawienia błyskotkami koniecznymi do bycia “trendy”. Użytkowość, funkcjonalność i performance nad tani szpan. Takiego Focusa kochaliśmy i takiego czcimy do dziś, bo z pewnością jego dni w takiej formie także są już policzone.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
To pierwszy raz, kiedy na okładce gości nie tylko samochód! O co chodzi w zestawieniu auta i motocykla?
Zapraszamy w okolice Gór Świętokrzyskich, jednego z najstarszych pasm górskich w Europie.
Singer i Alfaholics zbyt oklepane? Oto doładowany Jaguar XJS V12 o mocy 670 KM z manualną skrzynią.
Jaguar wchodzi w okres zmian, a ich nowa limuzyna EV dostanie nowy napęd, design i logo.
Final Five to ostatnia seria F22 i pożegnanie z silnikami Audi. W tle już czeka nowy hipersamochód.
Nadchodzące BMW serii 3 z rodziny Neue Klasse otrzyma napędy spalinowe, hybrydowe i elektryczne.
Roma, najmniejsze GT Ferrari, zostanie zastąpiona nowym modelem w 2025 roku. Prototypy już jeżdżą.
Podobnie jak Veyron i Chiron, ostatnie Bugatti z W16 żegna się niebagatelnym rekordem prędkości.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Taycan GTS jest lżejszy niż M5 i niemal tak samo mocny. Możesz go mieć także w wersji Sport Turismo.
CSR Twenty to limitowana wersja Seven stworzona do jazdy przede wszystkim po drogach publicznych.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Koncept Mazda Iconic SP z silnikiem Wankla przeobrazi się w niewielki sportowy samochód produkcyjny.
Pierwszy elektryczny Bentley pojawi się w 2026 roku, ale marka zamierza pozostać przy ICE do 2035.