Czytelnicy wybierają cel, my ruszamy w drogę – te proste zasady zmieniły się dla nas w wymarzoną przygodę.
10 lat temu świat poznał jeden z najbardziej niesamowitych samochodów naszych czasów - McLarena P1.
W tym roku przypada dziesiąta rocznica debiutu klejnotu koronnego McLarena - modelu P1. W zamyśle twórców samochód ten nie miał być najszybszy ani najmocniejszy, ale miał być najlepszym samochodem dla kierowcy - na drodze jak i na torze. Pod wieloma względami przełomowy, pierwszy z serii samochodów McLaren Ultimate, samochód ten wyznaczył kierunek rozwoju nie tylko brytyjskiej marki, ale także całej branży.
Od 2010 roku w Grupie McLaren funkcjonuje dział Automotive odpowiedzialny za samochody drogowe. Pierwsze modele, przede wszystkim MP4-12C, zebrały wśród dziennikarzy mnóstwo pochlebnych opinii, ale z marketingowego punktu widzenia McLaren potrzebował "halo cara" - definitywnego pokazu możliwości technicznych, flagowca, który posłuży za trampolinę dla przyszłych modeli. Właśnie taki jest P1 - stanowi wizytówkę McLarena ze względu na swoją lekkość, doskonałą aerodynamikę i nacisk na technologię z najwyższej półki.
Kreowany na duchowego następcę kultowego modelu F1, McLaren P1 po raz pierwszy został pokazany podczas salonu w Genewie w marcu 2013 roku. Pierwszym szokiem był wygląd auta. To właśnie P1 zdefiniował język designu, który jest rozwijany w drogowych McLarenach do dziś. Forma jest tutaj ściśle powiązana z aerodynamiką. Kompozytowe nadwozie powstawało w podobny sposób jak bolidy Formuły 1, a kilka pomysłów pochodzi wprost ze świata wyścigów. Jednym z nich jest system DRS zintegrowany z pokaźnym tylnym skrzydłem P1, a to tylko mała część aktywnej aerodynamiki tego auta. 10 lat temu tego typu innowacje dopiero nieśmiało wchodziły do samochodów drogowych, tymczasem P1 już potrafił zwiększać i zmniejszać prześwit w zależności od warunków na drodze oraz od wybranego trybu jazdy. Nawet dziś jego docisk wynoszący ponad 600 kg (przy prędkości grubo poniżej maksimum) może imponować.
Drugim zaskoczeniem jest napęd P1 generujący oszałamiające 903 KM. Tą wartością McLaren niebezpiecznie zbliżył się do terytorium Bugatti, ale oba te samochody są kompletnie nieporównywalne - P1 ze swoim ultralekkim układem hybrydowym był wtedy pieśnią przyszłości, podczas gdy Veyron stanowił szczytowy punkt wcześniejszej ery opartej na potędze pojemności, mocy i turbodoładowania. Jak na hybrydę plug-in McLaren P1 jest wręcz absurdalnie lekki - gotowy do jazdy waży jedynie 1490 kg. Tak niska masa wynika z zastosowania całkowicie kompozytowego monokoku stanowiącego kręgosłup auta - to standard, którym charakteryzują się także dzisiejsze McLareny.
Osiągi P1 nadal są imponujące. Nie chodzi nawet o przyspieszenie do 100 km/h w 2,8 s, choć od tylnego napędu nie można oczekiwać niczego więcej, ale o przyspieszenia do 200 km/h (6,8 s) i do 300 km/h (16,5 s). Za wytracanie prędkości odpowiadają tutaj innowacyjne hamulce węglowo-ceramiczne pokryte węglikiem krzemu. Z każdej strony P1 daje znać, że jest maszyną ekstremalną i bezkompromisową, ale nieliczni, którzy mieli okazję zasiąść w tym samochodzie, przyznają, że ma on dwojaką naturę. Jako hybryda może być zaskakująco przyjazny i łatwy do opanowania, a przy tym ekologiczny z powodu zdolności do poruszania się wyłącznie na baterii. Z drugiej strony doznanie jakie towarzyszy wciśnięciu gazu do oporu w trybie Race sprawia, że zaczynasz inaczej pojmować szybkość.
Manufakturę w Woking opuściło tylko 375 egzemplarzy McLarena P1, a każdy nich kosztował około miliona funtów. Wszyscy, którzy zdołali wtedy go kupić, momentalnie stali się... bogatsi. P1 drożeje i wkrótce może podwoić swoją pierwotną wartość.
Na przestrzeni ostatniej dekady pojawiały się inne hipersamochody z serii McLaren Ultimate - Speedtail, Senna, Elva - ale to P1 jest najbardziej pożądanym modelem w stawce. Przede wszystkim ma przywilej bycia pierwszym, ale także reprezentuje wszystkie kluczowe wartości McLarena i stanowi początek ścieżki, którą potem podążyli wszyscy producenci super- i hipersamochodów. Spadkobiercą pionierskiego P1 jest dziś McLaren Artura - nie tak egzotyczny, ale również innowacyjny model z napędem hybrydowym. Te dwa auta łączy coś jeszcze - oba stanowią doskonały przykład samochodu dla kierowcy, dokładnie tak, jak tego chcieli twórcy P1 ponad dziesięć lat temu.
Czytelnicy wybierają cel, my ruszamy w drogę – te proste zasady zmieniły się dla nas w wymarzoną przygodę.
Włoski hot hatch na bazie Fiata 500 miał długie i owocne życie, ale nadszedł czas pożegnania.
Nazwa „Dom Volvo” kojarzy się z przyjaznym miejscem. Idealnym na powitanie dokładnie przemyślanego, elektrycznego SUV-a.
Zawarta w nazwie „ochrona”, to niejedyna zaleta folii ochronnych. Sprawdź jak poprawić komfort użytkowania ekranów dotykowych.
Najbardziej analogowy model z rodziny Venoma F5 nadal ma 1842 KM, ale obsługiwane trzema pedałami.
Silniki elektryczne w połączeniu z V8 twin turbo skutkują najmocniejszym sedanem w historii Bentleya.
Najważniejszym zadaniem Adriana Neweya będzie przygotowanie bolidu Aston Martin na sezon 2026.
Pięć lat po prezentacji konceptu, drogowa Ginetta z wolnossącym silnikiem V8 wchodzi do produkcji.
Elektryczne Renault R17 to jeden z tych konceptów, które bardzo byśmy chcieli zobaczyć w produkcji.
Nowy wóz Alonso brzmi lepiej niż bolid i jest prawie tak samo szybki. Ale ma tablice rejestracyjne…
Cupra Terramar to sportowy kuzyn VW Tiguana z silnikiem od Golfa GTI lub hybrydą plug-in.
Aston Martin Vanquish w 2024 roku powraca z nowym designem i podwójnie uturbionym V12 o mocy 835 KM.
Czytelnicy wybierają cel, my ruszamy w drogę – te proste zasady zmieniły się dla nas w wymarzoną przygodę.
Audi wprowadza zmodernizowanego SUV-a Q5 oraz sportowe SQ5 z 3-litrowym V6 TFSI o mocy 367 KM.
Hyundai na poważnie przymierza się do produkcji modelu N Vision 74. Padła nawet data: 2030 r.
Speedster PureSpeed będzie pierwszym z serii ultra-ekskluzywnych modeli specjalnych AMG.