Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Wszystkie weekendy wyścigowe są do siebie podobne, jednak każdy jest na swój sposób emocjonujący. Ta niezbyt odkrywcza parafraza słów Tołstoja przychodzi mi na myśl w słoneczny niedzielny poranek, podczas wyścigowego weekendu na torze Hockenheimring. Jako nadworny motosportowy reporter EVO gościłem już na dziesiątkach tego typu wydarzeń i spędziłem w boksach pewnie setki godzin. Nigdy jednak nie podglądałem od wyścigowej kuchni zespołu, który do ścigania podchodzi z takim rozmachem.
Nie ma jeszcze godz. 8, ale wiosenne słońce już nieśmiało wkrada się do boksu przez frontowe bramy. Właściwie są to trzy boksy, połączone w jedną dużą halę. Tylko w ten sposób udało się tutaj zmieścić aż 8 wyścigówek. Ustawione równiutko w trzech rzędach, na pneumatycznych podnośnikach, w identycznym biało-czarno-czerwonym malowaniu, dumnie stroszą swoje wielkie skrzydła w oczekiwaniu na pierwsze niedzielne treningi. Bramy wyjazdowe od strony pit lane są jeszcze zamknięte, więc boks wypełnia półmrok. Mechanicy i inżynierowie nieśpiesznie krzątają się przy samochodach – sprawdzają, porządkują, podpinają komputery. Wokół panują cisza i spokój, typowe przed wyścigową nawałnicą, która rozpęta się tutaj już za chwilę. Obserwowanie tego wszystkiego jest jak motosportowa medytacja – dla mnie to jedne z najlepszych chwil na torze.
Jesteśmy na pierwszej rundzie monomarkowej serii wyścigowej Porsche Sports Cup Deutschland. Chcemy przyjrzeć się z bliska zmaganiom polskiego zespołu Forch Racing by Atlas Ward. O wyścigowych perypetiach trójki prezesów Atlas Ward – jednej z największych firm budowlanych w Polsce – opowiadaliśmy Wam już w 8. numerze EVO. Skupiłem się wówczas na uchwyceniu czegoś, co na własne potrzeby nazwałem work-racing balance, jaki osiągają kierowcy Atlas Ward. W tygodniu, jako generalny wykonawca, odpowiedzialni są za stawianie potężnych obiektów przemysłowych i logistycznych, zaś w weekendy wskakują w wyścigowe kombinezony i ruszają na tor. Od mojego ostatniego spotkania z tym zespołem sporo się jednak zmieniło…
Mariusz, Arek i Wojtek pędzą do przodu nie tylko biznesowo, ale i motosportowo. Przez ostatnie miesiące ich firma urosła z prawie 600 do ponad 700 osób. W tym roku obchodzi 25-lecie istnienia i przez ten czas wybudowała ponad 6 mln m2 powierzchni, realizując przy tym ponad 800 inwestycji. Z kolei team wyścigowy, niczym pączkujący organizm, rozrósł się od ostatniego sezonu z 5 do 8 (!) samochodów – pięciu 911 GT3 Cup oraz trzech Caymanów GT4 (oraz GT4 RS) Clubsport.
Osiem maszyn w identycznych malowaniach oznacza, że mówimy o jednym z największych zespołów wyścigowych na świecie, a 8 polskich kierowców sprawia również, że Porsche Sports Cup Deutschland jest najmocniej obsadzoną przez Polaków zagraniczną serią wyścigową. Niemiecki komentator, podczas transmisji live wyścigu endurance, w którym wystartuje 5 załóg Forch Racing by Atlas Ward, rozmach polskiego zespołu podsumuje krótko: „das ist unglaublich!”.
„Wydaje mi się, że ciężko na świecie znaleźć drugi zespół z aż 8 samochodami Porsche. Obecnie mamy 14 mechaników, 3 inżynierów i przyjechaliśmy tutaj 3 ciężarówkami. To duże przedsięwzięcie, ale nasze wieloletnie doświadczenie procentuje i po dwóch pierwszych wyścigach mogę powiedzieć, że dajemy radę” – mówi, z typową dla niego skromnością, zabiegany Robert Lukas, szef zespołu oraz utytułowany kierowca wyścigowy.
W tym roku Porsche Sports Cup Deutschland obchodzi 20-lecie. Jubileusz symbolicznie pokazuje sukces tej serii, która uznawana jest za jeden z najlepszych cykli tzw. wyścigów klienckich. W każdej z dwóch kategorii – 911 GT3 Cup oraz Cayman GT4 (i GT4 RS) Clubsport rywalizuje około 30 zawodników. Samochody są identyczne, startują na jednakowych slickach Michelina, a możliwe modyfikacje ograniczone są do niezbędnego minimum. Te aspekty sprawiają, że rywalizacja na torze to kwintesencja wyścigowej walki, w której liczą się przede wszystkim umiejętności kierowcy. Te aspekty przekładają się na fantastyczne widowisko dla kibiców i mnóstwo adrenaliny dla zawodników.
„To niezwykle widowiskowa, profesjonalna, ale i przyjazna dla mniej doświadczonych kierowców seria. W trakcie weekendu jest też więcej czasu na jazdę niż np. w bardziej zawodowej serii Carrera Cup. Ponadto, w porównaniu z innymi seriami, jako zespół mamy tutaj znacznie większą swobodę w kwestii całego zaplecza. Możemy mieć dużą strefę dla odwiedzających nas gości i np. własnego kucharza, którego pracę bardzo sobie cenimy” – dodaje Robert.
Arek, Mariusz i Wojtek ścigają się już ponad 10 lat, a ten sezon jest dla nich 4. w serii Porsche Sports Cup Deutschland. Pozostali kierowcy to wieloletni przyjaciele i partnerzy biznesowi Atlas Ward, których Mariusz i Robert zachęcili do spróbowania sił w wyścigach. Jednym z takich kierowców jest Marcin – właśnie zakończył swój drugi wyścig i z uśmiechem na twarzy przemierza paddock z przepoconym kombinezonem w ręce.
„W zeszłym roku Mariusz zaprosił mnie na tor w Misano. Akurat byłem nieopodal na wakacjach z rodziną. Podjechałem, zobaczyłem i stwierdziłem, że fajnie byłoby spróbować. Na początku tego sezonu Mariusz dzwoni do mnie i mówi, że mają dwa nowe Caymany RS... Nie trzeba było mnie długo namawiać. Dzisiaj mam już za sobą pierwszy wyścig w życiu. Na początku stresowały mnie te wszystkie procedury, ale po kilku okrążeniach poczułem się pewnie i udało mi się nawet wyprzedzić kilku rywali” – opowiada Marcin.
Kiedy spoglądam na chłopaków na polu startowym, to widzę, że wszyscy zachowują się podobnie – nieważne czy to ich pierwszy, czy 10. wyścig. Na co dzień zarządzają milionowymi biznesami i setkami osób, ale w oczekiwaniu na zieloną flagę przestępują z nogi na nogę, niczym uczniak przed egzaminem na prawo jazdy. Sądzę, że dla nich te wszystkie wyścigowe weekendy również są do siebie podobne, ale każdy wyścig przynosi im zupełnie nowe i równie wielkie emocje. I to właśnie dla tych emocji wszyscy się tutaj spotykamy.
Pierwszą rundę na Hockenheimring w tym sezonie kierowcy Forch Racing by Atlas Ward zakończyli z uczuciem niedosytu. Co prawda w dwóch z 5 rozgrywanych w weekend wyścigów wywalczyli miejsce na podium, ale nie ominął ich też pech w postaci rozerwanej opony czy poważnej kraksy przy dużej prędkości na prostej startowej. „Sezon przed nami, musimy go przejechać jak najlepiej, walczyć o wyniki, ale jednocześnie uczyć się, rozwijać i myśleć o doskonaleniu. Skupiamy się na tym, żeby ten nasz wielki team utrzymał poziom, a wyniki powinny się pojawić” – podsumowuje Mariusz.
Przed Forch Racing by Atlas Ward jeszcze 5 rund na najbardziej kultowych torach wyścigowych Europy. Na ostatnią, w październiku, tradycyjnie powrócą na Hockenheimring. W ubiegłym sezonie zajęli pierwsze miejsce w klasyfikacji zespołowej, więc apetyt na tegoroczne sukcesy jest ogromny. W EVO mocno trzymamy kciuki za wyniki „najszybszego teamu budowlanego w Polsce”. A jego zmagania w kolejne wyścigowe weekendy możecie śledzić na żywo na kanale YouTube Porsche Deutschland.
911 GT3 Cup
6-cylindrowy, 4-litrowy, wolnossący boxer oferuje 510 KM przy 8,4 tys. obr./min. Moc przenoszona jest na tylne koła za pośrednictwem sterowanej łopatkami, 6-stopniowej, kłowej przekładni. Samochód gotowy do jazdy waży 1260 kg.
718 Cayman GT4 Clubsport
Przepustka do profesjonalnego ścigania. 6-cylindrowy, wolnossący, umieszczony centralnie boxer o pojemności 3,8 l zapewnia 425 KM i połączony jest z 6-biegową skrzynią dwusprzęgłową. Minimalna masa samochodu to 1320 kg.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Wiele już powiedziano na temat hybrydowego M5, ale czas przestać gadać. Czas się przejechać.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
W 2026 roku na starcie 24h Le Mans stanie zespół Genesis Magma Racing z modelem GMR-001.
To nie jest kolejna Mazda MX-5 - to jej pierwsza odmiana po konwersji na EV w firmie Electrogenic.
Nowy Escort nie jest kolejnym SUV-em, to klasyczny restomod napędzany benzyną.
Drogie, luksusowe, elektryczne super-GT o mocy 1000 KM ma pokazać kierunek, w którym podąża Jaguar.
Nieznana do tej pory kolekcja 69 bolidów Formuły 1 Berniego Ecclestone’a trafi na aukcję.
Ostatni spalinowy Lotus - Emira - może dostać od losu jeszcze jedną szansę - wersję hybrydową.
Katarczycy przejęli około 30% udziałów w zespole Formuły 1 Audi, który pojawi się na gridzie w 2026.
Elektryczne Lamborghini nie pojawi się przed 2030 rokiem, za to marka zapowiada nowy hipersamochód.
W 2026 roku Lotus chce powrócić do częściowo spalinowych napędów za sprawą technologii Hyper Hybrid.
Większa moc i poprawione ustawienia wersji Final Edition mogą w końcu uwolnić pełny potencjał Supry.
Gama Lamborghini Temerario wkrótce rozrośnie się o kolejne warianty, także z RWD i większą mocą.
Niedawno pokazany supersamochód Alfy Romeo osiągnął 333 km/h podczas testów dynamicznych w Nardò.