Fotograf, podróżnik, pasjonat Land Roverów. Bartek Kołaczkowski łączy pasję z zawodem, tworząc wyjątkowe kadry z końca świata.
Już od lat synonimem auta elektrycznego jest Tesla - jak sprawdza się w życiu codziennym?
Aby to sprawdzić, wybraliśmy chyba najbardziej odpowiedni do tego celu, najmniejszy z sedanów marki, w dodatku z dwoma silnikami elektrycznymi, w wersji nastawionej na największy zasięg. To swego rodzaju fenomen, że ten dość świeży producent samochodów, jest najczęściej przytaczany w porównaniach nawet przez producentów superaut. Tesla była poniekąd eksperymentem, ale zgoła inne, bo bardziej technologiczne podejście Elona Muska pokazało, że da się stworzyć elektryka, który ma jakiś charakter.
Klienci mają coraz większy wybór - obecna od ponad dekady Tesla Model S (największa limuzyna), ma teraz za rodzeństwo testowaną mniejszą “trójkę”, a także bardziej przestronne Y i X. Do oferty dołączył też dyskusyjny pickup(?) Cybertruck, ale ten temat pominiemy. Model 3 to jeden z najchętniej wybieranych samochodów Tesli. To auto wielkości BMW serii 3 czy Mercedesa klasy C. Co tu dużo mówić - może się podobać przez swój minimalizm, nowoczesność i awangardę. Auto wydaje się lekkie stylistycznie i w zasadzie… nie jest też najcięższe w praktyce, jeśli chodzi o konstrukcję auta elektrycznego. Waży nieco ponad 1800 kg.
To optymalny rozmiar auta na co dzień, a satysfakcjonuje również przestrzeń bagażowa. Znacznych rozmiarów jest przedni kufer - klasyczna przewaga nad autami spalinowymi, ale i regularny bagażnik, który według Tesli liczy niemal 600 litrów. To raczej dane wraz ze schowkiem pod jego podłogą, ale i tak robi wrażenie, choć sporo osób celujących w “trójkę” wybiera model Y, z uwagi na to, że w limuzynie wąski otwór załadunku dość mocno przeszkadza w wykorzystaniu przestrzeni bagażowej.
To, co w ostatnim czasie naprawdę robi wrażenie we wszystkich Teslach to, uwaga - jakość wykonania. Może nieco przysłonięta tym, czego po prostu oczekuje się po amerykańskim producencie i pierwotnych wpadkach firmy Muska, ale tu jest naprawdę… europejsko. A niekiedy nawet lepiej niż u wielu producentów ze Starego Kontynentu. Kokpit, jak to u Tesli, jest bardzo minimalistyczny - kierownica z kilkoma przyciskami i… w zasadzie tyle. 98% ustawień dokonujemy z centralnego ekranu, poza którym zostaje nam tak na dobrą sprawę tylko… klamki drzwi (a raczej guziki je obsługujące). W innych modelach spotkamy niekiedy sterowanie “biegami” za kierownicą czy manetki od kierunkowskazów i tempomatu - w nowym Modelu 3 jednak wszystko dzieje się z poziomu kierownicy lub dotykowego ekranu (o średnicy aż 15,4 cala), co wymaga przyzwyczajenia. Po czasie zgromadzone tam elementy wydają się być czytelne i dość intuicyjne, co nie zmienia faktu, że kilka funkcji mogłoby znaleźć się w innym miejscu. Szczególnie, że nie ma tu wyświetlacza head-up, przez co nawet kontrolować prędkość trzeba odwracając głowę w kierunku środka auta.

Przyzwyczajenia wymaga też wybór kierunku jazdy za pomocą przesunięcia palca na ekranie centralnym. Teoretycznie w nowych Teslach dostępny jest już system “intuicyjnego” wybierania tego, gdzie auto ma jechać przez… samo auto. Co ciekawe, mimo ciągle dopracowywanej ostatecznej wersji tego systemu, samochód raczej się w tej kwestii nie mylił. Nietypowe jest oczywiście również korzystanie z przycisków zamiast manetki kierunkowskazów (ronda to zmora nawet po tygodniu jazdy nonstop), a także fakt, że Tesla w żadnym z modeli nie oferuje… czujników parkowania. Auto bazuje wyłącznie na kamerach i da się z tym żyć, jednak przyzwyczailiśmy się już do sygnalizowania (również dźwiękowo) tego, że zbliżamy się do przeszkody. Mimo wielu kamer świetnej jakości, nie dostajemy też w Modelu 3 widoku 360 stopni. Z ekranu sterujemy też wycieraczkami (z kierownicy możemy tylko wywołać jedno “machnięcie”), co także jest mało intuicyjne, szczególnie, że pojazd nie ma czujnika deszczu i również bazuje wyłącznie na kamerach - szaleństwo, prawda?
Kolejną “ciekawostką” jest fakt, że auto nie ma ani Apple CarPlay, ani Android Auto, i bazuje wyłącznie na aplikacjach oraz wbudowanej nawigacji Google’a. Nie ma więc z tym problemu, telefon podpinamy wyłącznie by rozmawiać i można go zostawić w kieszeni lub położyć na poręcznej półce indukcyjnej, gdzie zmieszczą się dwa urządzenia. Model 3 ma też naprawdę niezły system audio, który umili nam… np. oczekiwanie na ładowarce.

Proces ten nie będzie trwał jednak zbyt długo. Mimo to, korzystać możemy też z “wbudowanego” Youtube czy Netflixa, a pasażerowie tylnej kanapy na własnym ekranie mogą robić to również w czasie jazdy. Są też gry, możliwość puszczania bąków czy generowania dźwięku swojej muzyki… na zewnątrz. O takich elementach wyposażenia nie będziemy jednak pisali zbyt wiele.
Oficjalnie Tesla nie podaje, jaką moc generują elektryczne silniki Modelu 3. Teoretycznie wersja Long Range, według informacji w sieci, dostarcza blisko 500 KM - do tego dostępne są optymalne warunki, dochodzą też różnice w specyfikacji na Europę i USA, ale bez wątpienia można uznać, że kierowca ma do dyspozycji około 450 KM. Samochód może mknąć 200 km/h a "setkę" osiąga w 4,4 s. Model 3 prowadzi się naprawdę dobrze, na co wpływa głównie nisko ułożony środek ciężkości. Czuć sztucznie stawiany opór na kierownicy w sportowych nastawach, który nie “mięknie” przy zatrzymywaniu, można więc zdziwić się przy manewrach parkingowych. Ta cała “zwartość” Tesli trochę bije w szeroko pojęty komfort, ale nie jest tu strasznie twardo, choć spalinowi rywale będą raczej wygodniejsi. Podróż wspiera też optymalne wyciszenie kabiny z podwójnymi szybami.

Producent podaje zasięg WLTP na poziomie 630 km. Brzmi świetnie. W mieście z powodzeniem uda się Wam pokonać ponad 500 km, przy drogach lokalnych (70-90 km/h) będzie to podobna wartość, a autostradowe harce (140 km/h) pozwolą pokonać ponad 300 km. Nie jest więc źle, choć Tesla skrzętnie kryje informacje o pojemności baterii, z czym również zmierzyli się internauci, deklarując około 75 kWh netto. Superchargery Tesli to świetne urządzenia, jeśli uda się Wam wcelować w “chęć” ładowania maksymalnych 250 kWh lub choćby 180 kWh. Nie dzieje się to często, ale wówczas ładowanie trwa naprawdę 15-25 minut. Zazwyczaj jednak trzeba przyjąć, że ładowarka “podaje” 75-120 kWh, co wydłuża ten czas do 30-50 minut.
Teslę trzeba lubić, by się na nią zdecydować. To trochę styl życia, żeby nie powiedzieć “sekta wyznawców”, podobnie jak w przypadku marki Apple. Daleko nam do fascynacji elektrykami, ale mówiąc zupełnie szczerze, Tesla ciągle pozostaje jednym z najbardziej dopracowanych aut tego typu na rynku. Ponadto jest naprawdę dobrze wyceniona, bo podstawową “trójkę” z tylnym napędem możecie mieć za mniej niż 200 tys. zł. Wersja Long Range z dwoma silnikami to wydatek 225 tys. zł, przy czym na pokładzie znajduje się zawsze w zasadzie wszystko czego dusza zapragnie, wybór ograniczając tylko do wzoru kół, koloru nadwozia i wnętrza oraz ledwo kilku opcji. Jeśli interesuje Was elektryk, to Tesla ciągle nie ma realnej konkurencji. Przekonać się trzeba wyłącznie do otoczki, którą generuje styl marki Elona Muska.
Fotograf, podróżnik, pasjonat Land Roverów. Bartek Kołaczkowski łączy pasję z zawodem, tworząc wyjątkowe kadry z końca świata.
Poznaj historię projektu Porsche 944 Dakarista: inspiracje Rajdami Safari, opony Yokohama Geolandar A/T G015, pierwsze wyprawy i plany na Islandię.
Jesień w Beskidzie Sądeckim za kierownicą Alpine A110 GTS. Luksus, emocje i relaks w Hotelu SPA Dr Irena Eris – idealny weekend w kulturze premium.
Nowa Alfa Romeo Junior łączy włoski charakter ze światem nowej mobilności. Dostępna jako elektryk lub hybryda – styl, technologia i emocje w jednym.
Sezon 2026 Formuły 1 będzie pierwszym dla Audi jako samodzielnego producenta, a ambicje są ogromne.
Po intensywnym półroczu w WRC Kajetan Kajetanowicz rusza w Wielką Wyprawę Maluchów – charytatywny rajd dla dzieci poszkodowanych w wypadkach.
Limitowana wersja 911 GT3 Ocelot łączy sportową duszę Porsche z kulturą Ameryki Łacińskiej.
Większa moc i niższa masa sprawiają, że Sadair’s Spear to hardkorowa wersja Koenigsegga Jesko.
Lamborghini Temerario Super Trofeo ma w kolejnych latach być podstawą programu wyścigowego marki.
Po rundzie w Bahrajnie znamy ostateczne rozstrzygnięcia tego sezonu WEC. Ferrari może świętować.
Paweł Sudoł – operator dronów i filmowiec, który pokazuje świat z nieba. Twórca zdjęć dla TVN, Discovery i National Geographic.
Fotograf, który łączy sztukę z precyzją. Tomek Mąkolski tworzy wizualne iluzje, redefiniując granice między światem rzeczywistym a kreacją.
Fotograf, podróżnik, pasjonat Land Roverów. Bartek Kołaczkowski łączy pasję z zawodem, tworząc wyjątkowe kadry z końca świata.
Na 14 listopada wyznaczono datę premiery lekkiego tylnonapędowego Bentleya serii Supersports.
MINI prezentuje specjalną edycję stworzoną z Paulem Smithem – elegancja, detale i limitowany styl.