Sprawdź, jak Defender z oponami Yokohama Geolandar A/T G015 radzi sobie w podróży z Polski do Dolomitów – test w trasie i w terenie.
Odświeżony crossover VW ciągle ma idealne wręcz rozmiary i jest… skutecznym Volkswagenem.
Patrząc na nowego Tiguana, szczególnie w odmianie R-Line, aż trudno zilustrować sobie fakt, że to najchętniej wybierany, dość powszechny model pospolitej marki. Samochód zwraca uwagę zadziornością, powagą i stylistycznie bliżej mu do samochodów znacznie droższych producentów.
Samochód standardowo opuszcza fabrykę na felgach w rozmiarze 17 cali, w testowanym egzemplarzu zamontowano jednak obręcze 20-calowe i to wizualnie zmienia naprawdę sporo. Czarne koła oraz literki “R”, obramowania okien czy obudowy lusterek w tym samym kolorze nadają Tiguanowi “pazura”. Producent odszedł od modnego w ostatnich latach “ubierania” zderzaków w imitacje układu wydechowego. Tu mamy tylko… udawany dyfuzor, ale całość wygląda dobrze i nie budzi zastrzeżeń. Tylna część nadwozia - w wyższych odmianach - wyróżnia się też LED-owym światłem poprowadzonym przez całą szerokość nadwozia. Testowany samochód został też wyposażony w topowe reflektory, które sprawiają, że jazda nocą to przyjemne doznanie.
Pozostając przy oświetleniu, szybko wskakujemy do wnętrza. Przed pasażerem znalazł się iluminowany panel z logo “R” i kilkoma wstawkami, które mogą mienić się w różnych kolorach. To samo uczyniono z listwami bocznymi drzwi. Czy jest to potrzebne? Nie. Czy nadaje poczucia podróży czymś więcej niż bazowym Tiguanem? W sumie tak.
Kokpit klasycznie już zdominowany jest przez sporych rozmiarów dotykowy ekran centralny (2 cale większy niż standardowo montowany w tym modelu). System działa dość sprawnie, z niewielkimi opóźnieniami w pracy, choć sam wyświetlacz wygląda jak trochę zamontowany na siłę. Niestety, klimatyzacją sterujemy również dotykowo, z paneli umieszczonych tuż pod ekranem.
Wyświetlacz znajduje się również za kierownicą. Na szczęście ten można zaprogramować tak, by wyświetlał “skórkę” klasycznych wskaźników. Ponadto z jego poziomu możemy wygodnie sterować systemami bezpieczeństwa (czyt. sprawnie je wyłączyć) czy standardowymi wskazaniami komputera pokładowego - jak w starym dobrym Volkswagenie!
A co z jakością wnętrza? Sporo tu miękkich materiałów, cieszy też miękka wyściółka schowków w drzwiach, a jedyne nieprzyjemne, twarde obicia znajdziemy w niższych partiach deski rozdzielczej, tam gdzie raczej na co dzień nie mamy bezpośredniego kontaktu z autem. Testowany samochód wyposażono w komfortowe fotele, zamiast w świetnie wyglądające, ale znacznie mniej sprzyjające wygodnym podróżom siedzenia z logotypem R.
Mimo tego, że Volkswagen posiada w ofercie jeszcze kilka większych modeli, w Tiguanie nawet na kanapie z tyłu z powodzeniem podróżować mogą nawet wysocy pasażerowie i to w świetnych warunkach. Z własnym nawiewem klimatyzacji, złączami USB-C, a w testowanym aucie nawet z podgrzewanymi siedziskami. Zadowala też możliwość regulacji tylnych miejsc wzdłuż i odchylane oparcie, czym możemy również “manewrować” w kwestii wielkości przestrzeni bagażowej (do 652 litrów).
Przyzwyczajenia wymaga selektor biegów będący w zasadzie dodatkową dźwigienką za kierownicą. Musi minąć kilka dni eksploatacji Tiguana, by odruchowo nie sięgać do tunelu centralnego. Tam zlokalizowano pokrętło, którym sterować możemy głośnością audio (bez sensu - można to robić na dotykowym panelu centralnym albo z kierownicy) lub - po dodatkowym wciśnięciu - trybami jazdy. Z minusów - kamera cofania o fatalnej jakości obrazu.
Zanim ruszymy - słowo o kierownicy. Nasze auto otrzymało lepiej leżącą w dłoniach (przynajmniej w kwestii przyjemnego prowadzenia auta), z uwagi na wersję wyposażenia R. Cieszy jednak, że Volkswagen poszedł za opinią użytkowników i powrócił do klasycznych guzików na kierownicy, zamiast dotykowych dziwactw.
Już na starcie warto zachwalić adaptacyjne zawieszenie DCC Pro. To nie jest tania opcja (w niższych wersjach), ale bez wątpienia warto dopłacić za możliwość regulowania twardości zawieszenia w tak dużym spektrum. Oczywiście system powiązany jest z trybami jazdy, ale można regulować resorowanie również niezależnie, a skrajne położenia czynią z Tiguana dwa zupełnie inne samochody. To istotna cecha szczególnie w przypadku samochodu z 20-calowymi obręczami, jednak z charakterem prorodzinno-wycieczkowym. Kręte drogi i jazda w pojedynkę - twardsze nastawy i więcej uśmiechu u kierowcy. Familijny wyjazd lub swobodna jazda po dziurach - miękki charakter i… również radość.
Testowany samochód został wyposażony w najpewniej dość rzadko wybierany przez klientów silnik 2.0 TSI o mocy 265 KM. To najszybszy wariant w ofercie (standardowo parowany z napędem 4Motion), który osiąga setkę w mniej niż 6 sekund! Nie jest to hybryda, wobec czego zużycie paliwa sięga wartości wyższych, niż przywykliśmy w autach takiego segmentu (średnio około 10 litrów benzyny na setkę, choć przy szaleństwach “połknie” też 12-13 litrów). Do bardziej ambitnej jazdy to chyba jednak najlepszy wybór w szerokiej ofercie Tiguana, na pokładzie którego mogą znaleźć się też hybrydy miękkie, typu plug-in a nawet diesel. I o to chodzi w autach pospolitych marek - coś dla każdego!
Samochód taki jak testowany to już niestety dość spory wydatek. Sama odmiana R-Line to najmniej około 200 tys. zł, a doposażenie auta w mocną benzynę sprawia, że w salonie trzeba zostawić prawie 240 tys. zł, bez dodatkowych opcji. Prawdą jednak jest, że ta wersja wyposażona jest już naprawdę dobrze i niewiele trzeba tu dokładać. Optymalny, mimo wszystko, okazuje się chyba jednak wariant wysokoprężny, który w mocniejszej wersji (193 KM) wyposażony jest również w napęd 4Motion. Niestety, takie auto jest niewiele tańsze od najmocniejszej benzyny, ale parametrami odbiega nieznacznie (setka w nieco ponad 7 sekund), a potrafi zużyć nawet połowę tego co TSI.
Tiguan, którego brat bliźniak (siostra?) to agresywniej narysowana Cupra Terramar, nieustannie zadowala stosunkowo dobrą jakością wykonania i skutecznością całego zestawu cech. Jak przystało na Volkswagena - nie jest najtańszą możliwą opcją na rynku, ale optymalnie skonfigurowany samochód zamknie się w kwocie 200 tys. zł. To bez wątpienia jeden z lepszych samochodów segmentu kompaktowych SUV-ów czy crossoverów.
Sprawdź, jak Defender z oponami Yokohama Geolandar A/T G015 radzi sobie w podróży z Polski do Dolomitów – test w trasie i w terenie.
Więcej jest teraz supersamochodów V12 niż aut miejskich. Do tego grona zamierza dołączyć Garagisti.
Temerario ma wysokoobrotowe V8 i trzy e-motory, ale czy technologia nie pozbawiła go duszy Lambo?
…dokładnie tak jak powinna zważając na ponad 450 KM różnicy mocy.
Odświeżony crossover VW ciągle ma idealne wręcz rozmiary i jest… skutecznym Volkswagenem.
Ta Corsa to czysta fantastyka, ale jednocześnie przedsmak faktycznego Opla Corsa GSE na prąd.
Najmocniejsze Lamborghini w historii! Fenomeno 2025 z V12 i hybrydą ma 1080 KM, osiąga 350 km/h i powstanie tylko 29 egzemplarzy.
Le Mans GTR oraz S1 LM to dwa nowe samochody z działu zamówień specjalnych Gordon Murray Automotive.
Ringbrothers Octavia to nie popularny liftback Skody z silnikiem V8, a nowy restomod Aston Martina…
Marka Longbow buduje lekki i prosty elektryczny samochód sportowy, który ma mieć rozsądną cenę.
Jeszcze kilkanaście lat temu męska półka w łazience często ograniczała się do żelu pod prysznic 3w1 - jak jest dziś?
To jeden z najmniej emocjonujących segmentów, ale nieustannie mogący sporo zaoferować.
Sprawdź, jak Defender z oponami Yokohama Geolandar A/T G015 radzi sobie w podróży z Polski do Dolomitów – test w trasie i w terenie.
Więcej jest teraz supersamochodów V12 niż aut miejskich. Do tego grona zamierza dołączyć Garagisti.
Kamm Manufaktur właśnie pokazało samochód będący idealnym antidotum na współczesny wyścig mocy.
Kto powiedział że W16 zniknęło? Jeśli masz kasę i wyobraźnię, Bugatti jest gotowe współpracować.