Motocykl i rower Ducati oraz Lamborghini Huracán Sterrato na okładce szesnastego wydania EVO mówią, że wiosna jest za rogiem!
Na rynku pojawiają się nowe minivany, ale czołówka pozostaje niezmienna.
Volkswagen jest zadomowiony na rynku minivanów od kilkudziesięciu lat. W zasadzie to niemal oddzielny segment, w którym Multivan jest pierwszym wyborem niemal wśród większości klientów, choć po piętach depcze mu Mercedes klasy V, z biegiem lat tracący na swej ekskluzywności w świetle ciągle to bardziej “luksusowego” Volkswagena. Niemieccy producenci mają w ofercie bardziej dostawcze odmiany (Transporter i Vito), jak i samochody stworzone do wygodnego podróżowania. Multivan to dziś niemal oczywisty wybór, jeśli szukamy samochodu do przewiezienia większej ilości osób i nieco bagażu. Czy jego odświeżona wersja to nadal dzielny wół roboczy, pozwalający jednak zaznać nieco komfortu w podróży?
Do designu zewnętrznego trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Wiadomo, że trudno grać tu linią nadwozia - segment zobowiązuje. Ale Multivan nie wyzbył się charakterystycznych dla modelu detali, “ubranych” jednak w nowoczesne wdzianko. Co prawda w ostatnim czasie Hyundai ze Starią oraz Lexus z LM pokazali, że da się mocniej zaszaleć nawet w tej grupie aut, ale akurat u Volkswagena przecież nigdy o to nie chodziło. Ma być skutecznie, wygodnie i bez stresu. No i w zasadzie tak też jest.
Samochód oparto na platformie MQB, dedykowanej autom osobowym, co już na wstępie odróżnia go od dostawczego odpowiednika. Designem pojazd koresponduje z mniejszymi Volkswagenami, ale wciąż wyróżnia się dość spokojnym podejściem do nowoczesności. Nie ma tu nadmiaru udziwnień i bardzo dobrze. Ci, którzy potrzebują więcej błysku, mogą zaszaleć z większymi felgami, chromowanymi elementami bogatszych wersji czy nawet dwukolorowym malowaniem. W kwestii personalizacji, Volkswagen pozwala też wybrać długość osobowego Multivana - testowany samochód to dłuższy wariant, liczący blisko 5,2 m.
Prawdziwa magia dzieje się jednak we wnętrzu. Już w zasadzie od lat 50. Volkswageny tego typu uchodziły za praktyczne i otwarte na potrzebny klientów. Przełom przyszedł w latach 90. wraz z modelem T4, który w odmianach Caravelle czy Multivan pozwalał na aranżację części osobowej na naprawdę gigantyczną liczbę sposobów. Możliwości przybywało, a najnowszy Multivan nie porzucił tych cech. Mnóstwo kieszeni i schowków - od drzwi, przez górę deski rozdzielczej, po jej dół. Sumując ich pojemność, pewnie przekroczyłaby bagażnik niejednego superauta. Wygodne są też fotele z podwójnymi podłokietnikami - każdy znajdzie optymalną pozycję, co w tego typu samochodach bywa trudne, szczególnie dla kierowcy. Przyzwyczaić trzeba się wyłącznie do znacznie wyższej pozycji za kierownicą, nawet względem dużych SUV-ów. Wynikową takiego rozwiązania jest jednak znakomita widoczność przez olbrzymią szybę i bardzo krótką maskę przed kabiną.
W testowanej wersji pasażerowie mogą korzystać z trzech rzędów foteli. W pierwszym klasycznie podróżuje dwójka, w środkowym również, a w ostatnim umieszczono trzy fotele. Konfiguracja również w tym aspekcie może być różna - dodatkowy rząd, pojedyncze siedzenia lub zestaw dla ośmiu osób, do tego suwane stoliki centralne oraz każdy rząd regulowany “na odległość” niemal bez ograniczeń, dzięki szynom zlokalizowanym w podłodze w zasadzie przez całe auto. Dzięki nim te pojedyncze fotele (nie dotyczy to kanapy) możemy też obrócić, aby rzędy siedziały do siebie twarzami. Oparcie środkowego siedziska w kanapie można złożyć, czyniąc z niego duży podłokietnik, a każdy fotel ma na swoich “plecach” stolik - tu naprawdę przyjemnie spędza się czas w podróży.
A jak wojaże spędza kierowca? Oprócz wspomnianej dość wysokiej pozycji za kierownicą, jest tu w zasadzie jak w nowych osobowych Volkswagenach. Pierwsze skrzypce grają szare plastiki i (niestety) wstawki piano z przeszło 10-calowym dotykowym ekranem centralnym. Wirtualne zegary pojawiły się za kierownicą. Wszystko jest czytelne i intuicyjne, jak to w aucie tej marki, choć ci, którzy przywykli do setek tysięcy kilometrów w poprzednich Multivanach, będą musieli przyzwyczaić się do tej nowoczesności.
Nie zawiedzie ich za to jednostka napędowa. Oczywiście istnieją również inne propozycje, ale pod maską samochodu ze zdjęć znalazła się jednostka 2.0 TDI. 150 KM może nie rzuca na kolana, ale 360 Nm dostępnych już od 1600 obr./min zmienia postać rzeczy. W takiej konfiguracji korzystać możemy wyłącznie z przedniego napędu, za to na pokładzie znalazła się siedmiobiegowa skrzynia DSG - klasycznie dość ospała, ale łatwa do przyswojenia.
Sporo korzyści z osadzenia samochodu na platformie MQB można odczuć podczas jazdy. Multivan prowadzi się w zasadzie tak jak Passat, a jego większy gabaryt zdradza głównie wspomniana pozycja za kierownicą. Nieźle jest w zakrętach, wygodnie na prostych, a sporą powierzchnię boczną samochód zdradza dopiero przy wyższych prędkościach autostradowych, bywając niekiedy podatnym na podmuch wiatru, choć i tak nieźle sobie z tym problemem poradzono. U rywali bywa gorzej. Dziwić może za to stosunkowo sztywno zestrojone zawieszenie. Na nierównościach asfaltu może nie daje o sobie aż tak znać, ale seria dziur sprawia, że autem szarpie, a do kabiny przedostają się niechciane dźwięki. W zależności od “nogi” i warunków, samochód w mieście i na autostradzie zużywa około 7-9 litrów. Diesel to diesel, tu da się z nim polubić.
Volkswagen Multivan nieustannie jest jednym z najlepszych i najbardziej sprawdzonych aut tego typu dostępnych na rynku. Oferuje świetne warunki podróżowania dla kompletu pasażerów, zadowala się niskim apetytem na paliwo i zapewnia nieskończoność konfiguracji wnętrza. Wyposażenie to również mocna strona osobowego Volkswagena. Naprawdę nieźle prezentująca się w tym aspekcie (lokalizowana mniej więcej w połowie cennika) wersja Life, z kilkoma opcjami dla testowanego egzemplarza, to wydatek około 290 tys. zł. Jak za samochód, którym z powodzeniem można jeździć na co dzień, od święta, na wakacje, do pracy i przewieźć od czasu do czasu większy gabaryt (wszystkie fotele poza przednimi można wyjąć) - to ciągle rozsądna propozycja. Wszystko opiera się o oczekiwania, potrzeby i finalną konfigurację samochodu, którego cenniki startują już poniżej 200 tys. zł.
Motocykl i rower Ducati oraz Lamborghini Huracán Sterrato na okładce szesnastego wydania EVO mówią, że wiosna jest za rogiem!
Niekończące się magiczne lasy, dzika przyroda, puste drogi, miejsca, do których nie dotarła cywilizacja - czas na weekendowy wypad samochodem!
Nowa linia na sezon 2025 ponownie przesuwa granice zarówno pod względem technologii, jak i emocji
Myślisz o wyposażeniu swojego samochodu sportowego w komplet najlepszych opon?
Tak mógłby wyglądać Defender Octa gdyby powstał 25 lat temu - oto najnowszy “klasyk” od Land Rovera.
Z mocą ponad 850 KM nowe Ferrari 296 VS będzie jedną z najgorętszych premier 2025 roku.
Brabus opracował własną wersję flagowej klasy E od AMG, ale pod maską nadal spoczywa R6, nie V8.
Nowe 911 od Porsche Heritage, na swoje szczęście lub nieszczęście, inspirowane jest latami 70. i 80.
Ferrari zaprezentuje swoje pierwsze EV jeszcze w tym roku, a jego nazwa to po prostu Elettrica.
Nowe elektryczne Renault 5 Turbo 3E kosztuje tyle co używane supersamochody Ferrari czy McLarena.
Odświeżony model zastępuje kilka pozycji w ofercie Audi. Czy będzie to sukces?
Nowe Porsche 911 GT3 992.2 ustanowiło rekord okrążenia Nürburgringu wśród aut ze skrzynią ręczną.
W drodze do przebicia bariery 500 km/h teksański Hennessey prezentuje kolejne wcielenie Venoma F5.
W 2026 roku na starcie 24h Le Mans stanie zespół Genesis Magma Racing z modelem GMR-001.
Niedługo poznamy nowe Lamborghini Urus Performante - rywala Astona DBX707 i Ferrari Purosangue.
Unijni urzędnicy wzięli na celownik włókna węglowe, których rozpad jest szkodliwy dla zdrowia.