Motocykl i rower Ducati oraz Lamborghini Huracán Sterrato na okładce szesnastego wydania EVO mówią, że wiosna jest za rogiem!
Pierwsze sportowe EV Forda to niezły samochód, choć nie jest wolny od typowych bolączek pojazdów elektrycznych.
Nie zwracajcie uwagi na nazwę. Zapomnijcie, że jest tam napisane „Mustang”, bo doprawdy fordowski Mach-E w odmianie GT zasługuje na własne, odmienne miejsce. To kolejny bardzo dobry samochód, który wyszedł spod ręki specjalistów z Ford Performance.
Mach-E to pierwszy w pełni elektryczny samochód Forda na drodze do pełnej elektryfikacji gamy modelowej. W roku 2030 każdy sprzedany Ford ma mieć wtyczkę, a 487-konne GT to po prostu RS Cosworth na miarę XXI wieku i najbliższy odpowiednik Focusa IV RS na jakiego możemy w tym momencie liczyć.
Jego osiągi mają źródło w bateriach o pojemności 98,7 kWh, z których użyteczne jest 88 kWh i mogą napędzać każdy z dwóch motorów elektrycznych umieszczonych na obu osiach. Silniki są mniej więcej tej samej mocy, a razem potrafią wygenerować aż 860 Nm momentu obrotowego. To więcej niż w obecnym supersamochodzie Ford GT i jakimkolwiek innym produkcyjnym aucie tej marki.
Żeby uzyskać wzrost mocy względem słabszej, ale także dwusilnikowej, wersji Mach-E, GT dostał zauważalnie mocniejszy motor na przodzie. Cały układ napędowy ma inne ustawienia, by komputer przerzucał większe obciążenia na tylną oś niezależnie od wybranego trybu jazdy: Whisper, Active lub Untamed. Jest też czwarty tryb Untamed Plus przewidziany na tor, w którym wyostrzają się reakcje na ruch kierownicą i prawym pedałem, a kontrola trakcji i stabilizacji jest mocno ograniczona.
Są też inne elementy wyróżniające GT od jego słabszych braci np. hamulce Brembo z 4-tłoczkowymi zaciskami i tarczami 385 mm na przodzie. Fordowskie amortyzatory adaptacyjne MagneRide są standardem tej wersji i zostały nawet inaczej ustawione na europejskie rynki, a Pirelli dostarczyło specjalną odmianę opon P Zero nałożonych na 20-calowe alufelgi.
W naturalny sposób Mach-E jest bardzo szybki na prostej, w końcu to najlepsza część zabawy z elektrykami. 100 km/h pojawia się po 3,7 s, a ponadto w zakrętach sprawia wrażenie tak szybkiego jak Golf R. Natychmiastowa reakcja na polecenie przyspieszenia wciąż ciągnie samochód tam, gdzie rywale już muszą odpuścić. Mimo to wszelakie hothatche zostawią Forda w tyle na dłuższym odcinku, bo Mach-E ma limiter na 200 km/h.
Mach-e jest oczywiście ciężki z masą mniej więcej 2270 kg. Tak jak wielu jemu podobnych skutecznie maskuje swój nadmiar tłuszczu przy pomocy technologii w rozpaczliwej próbie dostarczenia kierowcy tylu wrażeń ile obiecuje na papierze. Ustawienia sprężyn i amortyzacja jest ustawiona tak, by gwarantować stabilność przy dynamicznej jeździe i wysokich prędkościach, z tego powodu powolna jazda jest po prostu uciążliwa.
Na kiepskiej nawierzchni zawieszenie Forda potrafi twardo dobijać generując wstrząs karoserii potężniejszy niż ktokolwiek się spodziewa. Przypomina to niektóre dawne modele Audi serii S, zanim jeszcze Audi znalazło inżyniera, który wie jak działają amortyzatory. Takie nastawy mają jednak swoją zaletę, bo GT jest w każdej chwili gotowe zrobić użytek ze swojej mocy i momentu obrotowego.
W szykanach i łukach samochód ten ma wystarczającą sztywność podwozia, żeby nie przechylać się jakby zaraz miał zamienić się w kulę metalu rolującą wzdłuż drogi. Składa się w zakręt bez problemu i ma przewidywalny układ kierowniczy, nawet jeśli pozbawiony realnego czucia drogi, to dość szybki, by wpasować przód auta w zakręt z minimalnym opóźnieniem. Na wyjściu z zakrętu gaz do dechy i czujesz, że siła napędowa pochodzi z tylnej osi wprasowującej opony Pirelli w asfalt. To wszystko czyni z Forda niezłą broń na boczne drogi, może nie tak przyjemną jak Civic Type R czy A45S, ale dość dobrą, by nie być sfrustrowanym.
Na wolniejszych zakrętach układ kierowniczy nie prezentuje tego samego poziomu co w szybkich łukach. Często trzeba zgadywać ile właściwie jest przyczepności i kończy się to zwykle uślizgiem przodu i nerwowym oczekiwaniem aż samochód się wyprostuje i będzie można znowu wcisnąć gaz. Gdy nauczysz się przeciwdziałać tej ‘przednionapędowej’ tendencji i wpasujesz nos auta dokładnie tam gdzie trzeba, możesz dać na tyle gazu, żeby przeciążyć tył i wyjść z zakrętu z minimalną kontrą. To może być dość nerwowe jeśli masa da o sobie znać, ale daje poczucie zaangażowania w jazdę. Z pewnością ten samochód jest tym lepszy im szybciej jedziesz, ale nie ma ucieczki przed faktem, że to kawał auta i będziesz wyłączał asystenta pasa ruchu przy każdej jeździe. Nie tylko dlatego, że to jeden z najbardziej niebezpiecznych systemów jaki można znaleźć w samochodach, ale głównie dlatego, że Mach-e ciężko utrzymać między liniami.
Inne rzeczy, o których warto wiedzieć. Jest cichy i potulny na autostradzie, dostarczając takiego spokoju jaki może dać tylko samochód elektryczny. W środku jest mnóstwo miejsca, a niektóre materiały użyte do wykończenia to krok w stronę tego, co współczesny klient oczekuje. Mały zestaw wskaźników z prędkością, wskazówkami nawigacji, poziomem baterii i zasięgiem to innowacja w stylu najlepszych czasów Forda. Nie można tego samego powiedzieć o wielkim ekranie pośrodku niczym w Tesli, ale skoro działa…
Deklarowany zasięg 490 km oznacza w praktyce 435 km, czyli powinien odpowiadać większości potencjalnych nabywców. Tyle wystarczy, by trzymać się z dala od autostradowych ładowarek. Gdy już zajdzie taka potrzeba to z ładowarki 120 kW Ford ładuje się od 10% do 80% w 45 minut.
Jeśli samochód elektryczny niedługo stanie się nieuniknionym narzędziem w twoim gospodarstwie domowym, Mustang Mach-E cię nie zawiedzie. Ma sporo z fordowskiego DNA w kwestii przyjemności z jazdy, jak dla mnie wygląda przyzwoicie, nie jest przekombinowany i przyjemnie przejedziesz nim wiele kilometrów. Mimo to wciąż będziesz chciał spalinowca, jeśli wrażenia z jazdy i dreszczyk emocji są priorytetem.
Czas na trudny moment, bo Ford Mustang Mach-E jest drogi. Prawdopodobnie dlatego nie ma na nim żadnego znaczka Forda. Kosztuje w wersji GT równo 335 tys. zł bez dodatków, a to tyle samo co Audi e-tron quattro. Niemiecki wóz będzie jednak daleki od osiągów Forda, więc generalnie wstyd dla Audi. Jeśli chcesz coś podobnego, ale osiągi nie grają dużej roli to rynek oferuje jeszcze VW ID.4 w cenie mniej więcej od 200 tys. zł.
Hyundai Ioniq 5 i Kia EV6 prezentują bardziej interesujący design, mają więcej bajerów niż Ford i chociaż nie mają osiągów na takim poziomie, to są istotnie tańsze. Może teraz nie dadzą kierowcy tak intensywnego doznania jak Mach-E, ale wkrótce pojawią się ich bardziej sportowe wersje. Bitwa pomiędzy Fordem Mustangiem, crossoverem Hyundaia, a hatchbackiem Kii jako liderom w kwestii prowadzenia jest bliżej niż nam się wydaje.
Motocykl i rower Ducati oraz Lamborghini Huracán Sterrato na okładce szesnastego wydania EVO mówią, że wiosna jest za rogiem!
Niekończące się magiczne lasy, dzika przyroda, puste drogi, miejsca, do których nie dotarła cywilizacja - czas na weekendowy wypad samochodem!
Nowa linia na sezon 2025 ponownie przesuwa granice zarówno pod względem technologii, jak i emocji
Myślisz o wyposażeniu swojego samochodu sportowego w komplet najlepszych opon?
Mali producenci będą mogli sprzedawać w UK samochody spalinowe do 2030 roku, a hybrydy do 2035.
Karbonowe dodatki, bodykit i ponad 500 KM to pakiet jaki Abt proponuje do limitowanego Audi RS3 R.
Zenvo Aurora będzie pierwszym z wielu hipersamochodów korzystających z modułowego silnika V12.
McLaren i Forseven razem stworzą McLaren Group Holdings, a strategia firmy obierze nowy tor.
Wkrótce Ioniq 6 N dołączy do elektrycznej gamy sportowych Hyundaiów obok znakomitego Ioniq’a 5 N.
Skoda Elroq RS o mocy 340 KM to pierwszy elektryczny SUV o sportowym charakterze w swoim segmencie.
Lotus upraszcza nazewnictwo wewnątrz gamy Emeyi i Eletre oraz wprowadza nowe wersje wyposażenia.
Hyundai podzielił się zdjęciami małego, zwariowanego hot hatcha EV. Czy to duchowy następca i20 N?
Z pomocą AI Pirelli opracowało nową oponę z serii P Zero - bezpieczniejszą i bardziej wydajną.
Flagowy hipersamochód Aston Martin Valhalla przechodzi ostatnie szlify przed rozpoczęciem produkcji.
W świecie wyśrubowanych norm emisji Cosworth potrafi budować wolnossące V8 i V12. Jak oni to robią?
Nowy Vanquish Volante kończy gruntowne odświeżenie “tradycyjnej” gamy Aston Martina.