Centralna Polska - region idealny dla turystyki samochodowej - staje się celem zimowej wyprawy w ramach akcji "Yokohama on Tour"
Za odpowiednią dopłatą Maserati MC20 może mieć zdejmowany dach. Tym razem nie ma żadnego haczyka.
Przyznajemy - kochamy nowe Maserati MC20. Głównym powodem są takie cechy jak 630 KM uzyskiwanych z zaledwie 3-litrowego silnika, fantastyczny wygląd, ascetyczny wystrój wnętrza (niektórzy nie lubią minimalizmu - to pewnie ci co rozkładają w ogrodzie 3000 lampek, wielkie sanie i plastikowego renifera już we wrześniu) oraz podwozie, które potrafi być zaskakująco przyjazne, aby po sekundzie zmienić się w wymagające i angażujące. Jednak najbardziej podoba nam się jego poczucie tożsamości. Z wielkiego chaosu jakim jest historia marki Maserati udało się wykrystalizować wszystkie kluczowe cechy aut z Tridente na masce - pewność siebie, pewien naturalny urok, ale również poczucie humoru. Do oferty MC20 właśnie dołączyła otwarta wersja Cielo, co po włosku oznacza “niebo”.
MC20 Cielo kosztuje od około 1,4 mln złotych, czyli jakieś 150 tys. więcej niż coupe. Na papierze oferuje niemal te same osiągi (0-100 w 2,9 s), a Włosi włożyli sporo pracy, aby utrzymać masę na niskim poziomie. Zastosowano między innymi inne sploty włókna węglowego i wzmocnienia w kluczowych punktach kompozytowego podwozia. Efekty nie powalają - na sucho auto waży 1560 kg, czyli podobnie do hybrydowych rywali - McLarena Artura i Ferrari 296 GTS.
Sam dach jest sterowany elektrycznie (to lżejsze rozwiązanie niż elektro-hydrauliczne) i może się rozłożyć lub złożyć w 12 sekund przy prędkościach poniżej 50 km/h. Wada jest taka, że obsługuje się go poprzez ekran dotykowy i trzeba przez cały proces trzymać palec w odpowiednim miejscu na ekranie. Szklany panel dachu zawiera rozproszone w polimerze ciekłe kryształy i może błyskawicznie zmieniać swoją przezroczystość. Maserati wykorzystało aluminiową konstrukcję kasety, w której dach się chowa, jako część konstrukcyjną w celu zwiększenia sztywności. Mimo to konieczne było ponowne skalibrowanie sprężyn i amortyzatorów z uwagi na zmianę masy i zmniejszenie sztywności skrętnej nadwozia.
W trakcie jazdy MC20 Cielo zachowało tę samą magię jaka towarzyszy kierowcy w wersji coupe. Układ kierowniczy jest rewelacyjny i ma jedynie niewielki luz w okolicy punktu centralnego, a poza nim działa niebywale precyzyjnie. Silnik, na ogół surowy w brzmieniu, przy niskich prędkościach sprawuje się nienagannie, a przy wysokich potrafi generować całą gamę różnych fantastycznych dźwięków związanych z pracą turbosprężarek, za to podwozie ma niesamowitą stabilność. Istnieją tryby jazdy Wet, GT, Sport i Corsa, a obok nich znajduje się przycisk z symbolem amortyzatora. Umożliwia on podróżowanie w określonym trybie z tłumieniem ustawionym o szczebel niżej lub wyżej (w trybie GT zwiększa sztywność z poziomu Soft do Mid; w trybie Sport zmiękcza z Mid do Soft, a w trybie Corsa zmiękcza z Hard do Mid). Na sycylijskich drogach perfekcyjnie sprawdza się kombinacja trybu Sport z amortyzatorami w trybie Mid, ale zmiana na tryb Corsa pozwala cieszyć się dużo mniej restrykcyjną kontrolą trakcji i kontrolą stabilności.
Maserati MC20 Cielo punktuje rywali przede wszystkim swoją różnorodnością. Często auta balansujące gdzieś między GT, a prawdziwym supersamochodem są tak źle zbalansowane, że w końcu nie sprawdzają się w żadnej z tych dwóch ról. Cielo sprawdza się na obu tych frontach. W porównaniu do coupe na kierownicy czuć więcej przekazu z drogi na kiepskich nawierzchniach, a także da się wyczuć dodatkowe kilogramy, za to na pewno nie zniknęło czyste poczucie ekscytacji jakie towarzyszy kierowcy na każdym kilometrze. Silnik i skrzynia pracują fantastycznie, a jedyną istotną uwagą do Maserati jest bezsensownie długi i twardy pedał hamulca wymuszający nerwowe reakcje. Trzeba przyznać, że nawet z otwartym dachem wnętrze MC20 jest wolne od nadmiernego wiatru i hałasu.
Faktem jest, że MC20 Cielo zachowało swój wielowymiarowy urok, charyzmę i charakter, które trudno przelać na papier. Ten samochód jest po prostu cholernie fajny. To całkiem imponujące, że pod względem dynamiki Maserati jest w stanie jak równy z równym stanąć do walki z McLarenem i Ferrari. Niestety inspirację Ferrari widać również w cenach opcji. Podstawowa cena około 1,4 miliona złotych szybko rośnie po dodaniu karbonowych kół (ponad 100 tys. zł dopłaty) czy pakietu karbonowych dodatków zewnętrznych (prawie 200 tys. zł!). Nawet elektronicznie sterowany dyferencjał kosztuje ekstra, i choć jego cena jest stosunkowo niska (około 12 tys. zł), to fakt dopłacania za ten element w supersamochodzie za prawie 1,5 miliona złotych wydaje się przesadą.
Centralna Polska - region idealny dla turystyki samochodowej - staje się celem zimowej wyprawy w ramach akcji "Yokohama on Tour"
Odkrywamy, co przyniesie 51. edycja kultowego kalendarza Pirelli, zwanego „The Cal”
Lamborghini Revuelto na okładce piętnastego wydania EVO Magazine – pożegnanie sezonu z superautem!
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
W mediach rządzą najdroższe warianty 911, tymczasem zwykła Carrera także ma mnóstwo do zaoferowania.
Na zakończenie długiej i barwnej ery niezależności Alpina wypuszcza topowe B8 GT o mocy 634 KM.
Jakość jazdy na równi z coupe i szybko składany dach - tym ma się wyróżniać nowy Vantage Roadster.
Po wielu latach TAG Heuer powraca jako oficjalny partner cyklu Formuły 1.
Impreza 22B udowadnia swą wartość w cywilu nawet jeśli nie jest prawdziwym modelem homologacyjnym.
Wersja Spirit Racing 12R to roadster Mazdy doprowadzony do skrajności. Spoiler: tylko na Japonię.
Subaru WRX STI w wersji S210 próbuje podtrzymać ducha dawnej Imprezy, ale jest w nim jeden haczyk.
Specjalna wersja DK Edition jeszcze podkręca emocje jakie za kierownicą daje Hyundai Ioniq 5 N.
GR Yaris M z silnikiem pośrodku posłuży Toyocie do testów nowego silnika… a może to coś więcej?
Centralna Polska - region idealny dla turystyki samochodowej - staje się celem zimowej wyprawy w ramach akcji "Yokohama on Tour"
Jest już dostępne poliftowe Porsche 992.2 Carrera S, czyli model pośredni w dolnej części gamy 911.
Generacja elektrycznych modeli 0 Series Hondy wystartuje w 2026 roku.