Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
720S GT3X od McLarena nie ma finansowego sensu, ale nie przypomina prawie niczego jeśli popuścisz mu lejce
Z wierzchu McLaren 720S GT3X wygląda jedynie jak o wiele zbyt droga wersja wyścigowego GT3, tyle że bez ograniczenia mocy i momentu obrotowego zgodnego z regulacjami serii FIA GT3. Dopiero głębsze spojrzenie ujmuje jego limitowany charakter, dwumiejscową kabinę i bogatszy pakiet aero, który czyni z niego na torze zupełnie inną bestię niż ‘zwykłe’ GT3, na którym bazuje. Kosztuje o ćwierć miliona funtów więcej niż wersja wyścigowa i sprzedano już połowę z krótkiej serii 15 sztuk jakie wyjadą z fabryki w ciągu następnego roku.
Pytanie czy McLaren po prostu nie znalazł cynicznego sposobu, by wycisnąć ze swojego działu wyścigowego więcej profitów, skoro żąda za GT3X aż 720 000 funtów; zastanawiam się nad tym próbując wcisnąć samego siebie do jego ciasnej kabiny.
Sam w sobie GT3X to potężny zestaw mocy i mechaniki. Silnik 4.0 twin-turbo produkuje 750 KM (podczas użycia systemu push-to-pass) i aż 770 Nm momentu obrotowego. Ma więc trochę więcej mocy niż drogowy 720 S, ale bez przesady, oraz znacznie więcej niż wyścigowy GT3 z mocą 600 KM ze względu na restrykcje. Jeśli dodatkowo wliczysz do równania jego masę ‘na sucho’ 1210 kg, wyczynową, sekwencyjną skrzynię X-Trac ze specjalnym dyfrem i zdolność do wytworzenia docisku 800 kg, to wychodzi coś znacznie ciekawszego niż dotychczasowe wersje 720S, drogowa czy nawet wyścigowa.
Z tych dwóch jest w GT3X zdecydowanie więcej z wyścigówki. Tyle, że bolid GT3 nie ma aż tyle mocy i nie wytwarza aż tyle docisku, nawet jeśli ma identyczne tylne skrzydło. Jest tak z powodu zwężki w układzie dolotowym, przez który V8 musi pobierać powietrze oraz z powodu ograniczeń docisku jaki mogą wytwarzać samochody tej serii. Gdyby tych przepisów nie było, wersja GT3 bardzo by się zbliżyła mocą i osiągami do tego, co prezentuje GT3X.
Chodzi o to, że nie możesz przestać się zastanawiać gdzie się podziało twoje 250 000 funtów ekstra za ‘upgrade’ do wersji X. Ironiczne jest też to, że cała ta techniczna wolność oznacza brak możliwości wystartowania takim autem w jakiejkolwiek istotnej rywalizacji sportowej, przynajmniej do czasu cofnięcia się do specyfikacji GT3, a wtedy sam możesz zobaczyć ile to wszystko jest warte.
Oczywisty jest wniosek, że McLaren 720S GT3X jest samochodem wyścigowym bez kontekstu i bez portfolio. Trochę jak Lamborghini Essenza SCV12, które nigdy nie będzie mogło się ścigać, ani jeździć po drogach i jest oferowane z niewiarygodną ceną dla klientów, którzy chcą bezwzględnej maszyny torowej i pewnie mają już siedem podobnych w garażu. Jeśli ekskluzywność jest kluczowa, a twoje życie jest niekompletne bez czegoś, co w teorii zmiecie każde auto znane z konwencjonalnych track-dayów, McLaren 720S GT3X może być tym czego potrzebujesz.
Liczby nie potrafią wyrazić jednej rzeczy - jak łatwo ten samochód się prowadzi. Mam na myśli szybką jazdę nawet po jednej chwili za wyścigową kierownicą pełną przycisków. Nie ma tutaj jakichś nagłych przypływów docisku aerodynamicznego ani napędu wymagającego ręki mistrza. Zamiast tego po prostu wdrapujesz się, odpalasz, wciskasz sprzęgło, dajesz sporo obrotów, puszczasz sprzęgło i elegancko odjeżdżasz.
Silnik V8 twin-turbo wprawia koła we wściekłe buksowanie jeśli dasz mu za dużo obrotów na zimnych oponach. Gdy gumy Pirelli nabierają temperatury i zaczynają pracować, prawdę mówiąc, nie ma tutaj wiele więcej czystej szybkości na prostej niż oferuje drogowy McLaren 765LT. Przynajmniej nie na początku.
Czuć tutaj ekstremalną szybkość, to prawda, ale nie szaleńczą, a moc rozwijana jest gładko i liniowo. To jeden z tych samochodów, z którymi musisz trochę popracować, by wycisnąć maksa. Samych ustawień kontroli trakcji jest sześć, podobnie z czułością ABS. Mimo wszystko to nie jest auto, którym zaczynasz jechać szybko i momentalnie myślisz ‘rany, muszę uważać, bo rozszarpie mnie na strzępy’.
Kierownica pracuje lekko, hamulce nie szarpią bez sensu, siła hamowania sama w sobie jest olbrzymia, a dyferencjał całkiem miękko reaguje na polecenia kierowcy. Skrzynia biegów jest fantastycznie responsywna, choć wymaga pewnej staranności. Musisz być naprawdę blisko pełnych obrotów, by gładko zmieniać do góry, tak samo podczas hamowania, gdy trzeba konkretnie zwalniać, by prawidłowo zbijała biegi.
Zwykłemu kierowcy ciężej jest pojąć jak pracuje aerodynamika i docisk. Im dłużej jeździsz tym bardziej uczysz się z niego korzystać i mu ufać. Możesz na kolejnych zakrętach próbować cisnąć gaz, bo czym szybciej jedziesz, tym masz więcej docisku. Powoli można dodawać prędkości i próbować ją utrzymywać w zakrętach, a wtedy i hamulce pracują znacznie lepiej. To pozwala wykręcać czasy znacznie przekraczające możliwości zwykłego 720S jak i jego wyścigowego brata. W tym miejscu objawia się prawdziwy potencjał GT3X.
Na koniec dnia, po kilku intensywnych sesjach na torze, nie mogłem powstrzymać myśli, że jednak ten samochód w oczach jego odbiorców jest wart każdego wydanego grosza. Szczerze mówiąc, pewnie nawet nie pomyślałbyś, że samochód GT3, który ma prawie tyle samo docisku i potrafi tak samo hamować, jest aż tyle wolniejszy na torze. Mówimy o różnicach na poziomie kilku sekund na okrążeniu w odpowiednich rękach, a nie o paru dziesiątych tu czy tam.
Dla niektórych to jest jedyna rzecz, która ma tutaj znaczenie - ta dodatkowa prędkość, którą GT3X ma w zanadrzu, te kilka sekund przewagi nad samochodem GT3. Dla innych to po prostu droga i niepotrzebna zabawka, rzecz która nie ma racji bytu w życiu. Z mojej perspektywy to świetne narzędzie do jazdy po torze i to nie tylko dlatego, że nie jest nawet w połowie tak przerażający jak wygląda z zewnątrz.
Jak już wspomniałem, cena GT3X wynosi mniej więcej 720 tysięcy funtów (3,9 mln zł) - o wiele więcej niż drogowego 765LT czy nawet 720S GT3. Tak czy inaczej ten segment wyścigówek bez limitów jest normalnie jeszcze droższy z przedstawicielami takimi jak Lamborghini Essenza SCV12 czy Ferrari FXX-K wycenionymi na siedmiocyfrowe sumy.
Rzecz w tym, że większość tego typu torowych zabawek nie ma swojego odpowiednika w postaci wyścigowego bolidu, dzięki temu unikają one porównań do tańszego, acz podobnego krewniaka. Ile wart jest 720S GT3X pozostaje sprawą indywidualną do analizy przez każdego z osobna.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Wiele już powiedziano na temat hybrydowego M5, ale czas przestać gadać. Czas się przejechać.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
Lamborghini nie będzie kontynuować przygody z WEC w sezonie 2025. Zadecydowała zmiana regulaminu.
Jaguar pracuje nad rywalem dla Porsche Taycan - mamy pierwsze zdjęcie konceptu tego auta.
Aston Martin wreszcie pokazał kosmiczne osiągi Valkyrie. Samochód ten pobił rekord toru Silverstone.
W 2025 roku Mercedes powraca do Le Mans z AMG GT dostosowanym do wymogów klasy LMGT3.
Singer i Alfaholics zbyt oklepane? Oto doładowany Jaguar XJS V12 o mocy 670 KM z manualną skrzynią.
Final Five to ostatnia seria F22 i pożegnanie z silnikami Audi. W tle już czeka nowy hipersamochód.
Nadchodzące BMW serii 3 z rodziny Neue Klasse otrzyma napędy spalinowe, hybrydowe i elektryczne.
Roma, najmniejsze GT Ferrari, zostanie zastąpiona nowym modelem w 2025 roku. Prototypy już jeżdżą.
Podobnie jak Veyron i Chiron, ostatnie Bugatti z W16 żegna się niebagatelnym rekordem prędkości.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Taycan GTS jest lżejszy niż M5 i niemal tak samo mocny. Możesz go mieć także w wersji Sport Turismo.
CSR Twenty to limitowana wersja Seven stworzona do jazdy przede wszystkim po drogach publicznych.