Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Głośny i ostry, a jednocześnie paradoksalnie wyrafinowany, GT500 jest bezsprzecznie genialny.
Powiedzmy to sobie szczerze - jeśli chodzi o samochody w wielkiej Brytanii to zauważenie limonkowego Mustanga z białymi pasami, kompresorem i mocą 760 KM stojącego na parkingu supermarketu jest równoznaczne ze spotkaniem Pandy siedzącej jak gdyby nigdy nic na ławce w Opactwie Westminsterskim. Jest coś ekscytującego w tym modelu na europejskiej ziemi, szczególnie w przypadku wersji tak głośnej, paliwożernej i ekstremalnej, że sam Ford nawet nie rozważał starania się o homologację w UE. Czynnik egzotyki wywala poza skalę.
GT500 wysokością zawieszenia przypomina wyścigowe samochody BTCC z połowy lat 90. Wygląda całkowicie inaczej niż zwykły Mustang GT, który ma ten problem, że pomimo fantastycznego wyglądu ma pewne problemy z prowadzeniem. Ta uwaga nie dotyczy oferowanych tylko w USA wersji Shelby, których niesamowita moc w połączeniu z nastawieniem na frajdę z jazdy jest czymś unikalnym i intrygującym. Shelby GT350 i teraz GT500 to idealne przykłady dla wielkich firm, które nie zawsze rozumieją, że czysta moc nie równa się przyjemności z jazdy, o czym tak często musimy przypominać.
Co jest wyjątkowego w najnowszym Shelby GT500? Cóż, bardzo dużo, a na początek wymienię silnik o nazwie Predator i pojemności 5.2 l bazujący na silniku Voodoo znanym z modelu GT350, ale z kilkoma kluczowymi modyfikacjami. Przede wszystkim zrezygnowano z wału korbowego o przeciwstawnych wykorbieniach na rzecz bardziej konwencjonalnego wału o wykorbieniach krzyżowych. Tego typu wał lepiej radzi sobie z doładowaniem pochodzącym od potężnego kompresora Roots o pojemności 2,65 l. Ulepszone elementy wewnętrzne silnika Voodoo zostały przeniesione, w tym większe i mocniejsze, kute korbowody i głowice cylindrów o wysokim przepływie. Wszystkie te zmiany nie tylko wyzwalają dodatkową moc, ale także 847 Nm momentu obrotowego.
Ford podjął świadomą decyzję o wyposażeniu GT500 wyłącznie w automatyczną skrzynię biegów (w przeciwieństwie do obowiązkowej sześciobiegowej manualnej skrzyni GT350), ale zamiast pozostać przy swojej dziesięciobiegowej skrzyni, Ford Performance zdecydował się na siedmiobiegową, dwusprzęgłową skrzynię Tremec, mimo że fordowska skrzynia z konwerterem momentu technicznie jest w stanie poradzić sobie z większymi obciążeniami. Napęd jest przekazywany przez wał z włókna węglowego do mechanizmu różnicowego o ograniczonym poślizgu.
Jak na razie może się wydawać, że modyfikacje są w stylu muscle - skupiają się na podniesieniu mocy i momentu obrotowego do nieprawdopodobnych wartości. To złudne wrażenie, bo w przeciwieństwie do większości tego typu aut silnik GT500 to dopiero wstęp. Znacznie więcej uwagi poświęcono układowi jezdnemu Mustanga.
Otwórz maskę, a zobaczysz nie tylko ogromną sprężarkę, ale także całkowicie nową strukturę przedniego pasa z karbonu. Za nim spoczywa zrobiona całkowicie od nowa dla GT500 przednia oś o unikalnej geometrii kół. Ta zasadnicza zmiana pozwoliła inżynierom Forda od nowa podejść do ustawiania przedniej osi. Zamontowali nowe, aluminiowe piasty kół i ustawili koła w nieco większym negatywie, który pomaga uzyskać dokładne i precyzyjne wyczucie układu kierowniczego.
Rozstaw kół jest identyczny jak w GT350, ale przednie felgi o szerokości 11 cali z oponami 305 mm potrzebowały trochę więcej miejsca w nadkolu, więc przednie błotniki także są nowe. Zostańmy jeszcze przez chwilę przy kołach, które mają cal więcej (20) niż w innych Mustangach. Głównie po to, by zmieścić ogromne, stalowe tarcze hamulcowe 420 mm z zaciskami sześciotłokowymi Brembo na przedniej osi.
Tylna rama pomocnicza także jest opracowana od nowa. Ma wzmocnione mocowania do nadwozia, a tylne sprężyny są przeciwnie zwinięte, by tylna oś była idealnie symetryczna. Zarówno w przednim jak i tylnym zawieszeniu zastosowano sztywniejsze tuleje, a za amortyzację odpowiada znakomity system MagneRide. To amortyzatory wypełnione płynem z opiłkami metalu, które w ciągu milisekund potrafią zareagować na impuls elektryczny, co przekłada się na twardsze lub łagodniejsze tłumienie w zależności od sytuacji.
Poważne zmiany mechaniczne wcale nie muszą przełożyć się na lepszą jazdę Mustangiem - to wie każdy podwórkowy tuner. Różnica jest w tym, że magia jaką odprawili nad GT500 inżynierowie Forda naprawdę potrafi zdominować odczucia z jazdy, a przecież pod maską pracuje aż 760 KM. Podwozie Shelby’ego jest naprawdę wyjątkowe.
W istocie Shelby GT500 jest brutalnie szybki, a w trybie Track nie potrafię wyobrazić sobie drogowego samochodu głośniejszego niż ten, ale spójność pomiędzy układem kierowniczym, hamulcami, przepustnicą, skrzynią biegów i mechanizmem różnicowym sprawia wrażenie dopracowanej do perfekcji. Układ kierowniczy to pierwsza duża zaleta Shelby’ego nad zwykłym Mustangiem. Nie jest całkowicie przejrzysty, ale niebywale bezpośredni i wzbudza duże zaufanie. To szczególnie imponujące jeśli pomyślisz, że drążki kierownicze muszą zmagać się z gumą Michelina o szerokości w sumie ponad 60 cm. Nie zapominajmy też, że koła są w negatywie i skierowane lekko do środka.
Tuż po ruszeniu z miejsca bezpośredni układ kierowniczy zaczyna nakłaniać kierowcę do sięgnięcia nieco głębiej w worek z prezentami jaki przygotował Shelby. Wraz ze wzrostem prędkości czuć coraz większy ciężar na kierownicy, co poprawia przekaz o przyczepności dostępnej w danej chwili na przedniej osi. A tej jest mnóstwo - zestrojenie przodu to szaleństwo, które czuć jeszcze bardziej przez skróconą przekładnię kierowniczą.
Pierwsze zakręty i już czuć, że GT500 ma znakomity balans nadwozia i zawieszenia. Wychyły nadwozia pod obciążeniem są na tyle zbalansowane, że dokładnie czuć jak daleko jeszcze jest do przekroczenia granicy przyczepności. Jasne, że z masą na poziomie 1825 kg to dość ciężka maszyna, ale z taką mocą, takimi hamulcami i przyczepnością zupełnie nieźle daje się opanować. Dopiero teraz wzrasta twoja pewność siebie i możesz zacząć swobodnie dysponować układem napędowym. Z taką parą pod stopą wydaje się, że nie można tym jeździć na pełnym gazie po tak krótkim wprowadzeniu, ale wszystko w podwoziu daje kierowcy przekonanie, że korzystanie z pełnej mocy 760 KM jest całkowicie osiągalne - to nierealne uczucie. Długi skok pedału gazu, który występuje też w innych Mustangach, jest tutaj kluczowy do odpowiednio wrażliwego dawkowania mocy. Na tylnej osi niezwykła jest gładkość pracy szpery i odporność na przeciążenia boczne, a to przekłada się na stabilność i trakcję.
W tym momencie GT500 staje się najbardziej angażujący - zaczynasz go testować, namawiać, sprawdzać, jak wiele możesz zdziałać, zanim sprawy zaczną wymykać się spod kontroli, a kiedy chcesz się wycofać, zdajesz sobie sprawę, że kolosalne hamulce i znakomicie dopracowany elektroniczny system kontroli stabilności są na miejscu i działają.
Dwusprzęgłowa skrzynia także działa bezbłędnie - jest responsywna, przewidywalna i w niczym nie przeszkadza jeśli chodzi o przekazywanie mocy na koła. W tym momencie łapiesz się na coraz późniejszych zmianach biegów, coraz mocniejszym hamowaniu i wchodzeniu w zakręty z coraz większą prędkością. Na wyjściu próbujesz wciskać gaz coraz wcześniej, a przepustnica, dyferencjał i skrzynia dają dokładnie tyle koni mechanicznych ile w danym momencie się spodziewasz. Nagle znajdujesz się tuż za tym punktem przyczepności, kiedy tylna oś daje znać przez fotel (który wciąż jest trochę za wysoko), że zaraz się podda, a układ kierowniczy łagodnieje, aby dać znać, że ledwo daje radę.
Teraz nie zwracasz uwagi na nieprawdopodobną szerokość auta, ani nawet na dźwięk. Zamiast tego jesteś całkowicie pochłonięty jednym z najbardziej wciągających i zachwycających doświadczeń w branży motoryzacyjnej, a przede wszystkim takim, które wydaje się całkowicie unikalne dla tego wyjątkowego samochodu. Świat motoryzacji jest pełen fascynujących samochodów o wysokich osiągach, ale te najlepsze zawsze wykraczają poza typową mechanikę, pozostawiając po sobie jedynie wrażenia.
Zużywa bardzo dużo paliwa, wskaźnik CO2 jest przerażający, z tym wydechem jest odstraszająco głośny, a wnętrze jest nadal tandetne. Jeśli jednak chodzi o dreszczyk emocji związany z jazdą, niewiele jest równych lub lepszych niż Shelby GT500 Mustang.
Czy już wspomniałem, że nie da się go oficjalnie kupić w Europie? Pewnie prywaciarze ściągający auta ze Stanów mogą liczyć na pewien popyt, ale cena auta na miejscu raczej nie będzie podobna do tej, jaką trzeba za niego zapłacić w USA. Tam trzeba dać w okolicach 73 tys. dolarów (~300 tys. zł), ale dochodzi jeszcze konieczność przeróbek oświetlenia na europejskie. Gdyby takie ceny były u nas, to auto mogłoby konkurować np. z BMW M4. Choć M4 to świetne auto w wielu aspektach, to jednak bardzo się różni. Podejście do Mustanga GT500 może mieć chyba tylko Challenger Hellcat, ale w dziedzinie jazdy Shelby go niszczy. Chevrolet nie ma nawet w ofercie odpowiednio pikantnej wersji Camaro, takiej jak wcześniejsze topowe ZL1.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Wiele już powiedziano na temat hybrydowego M5, ale czas przestać gadać. Czas się przejechać.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
W 2026 roku na starcie 24h Le Mans stanie zespół Genesis Magma Racing z modelem GMR-001.
To nie jest kolejna Mazda MX-5 - to jej pierwsza odmiana po konwersji na EV w firmie Electrogenic.
Nowy Escort nie jest kolejnym SUV-em, to klasyczny restomod napędzany benzyną.
Drogie, luksusowe, elektryczne super-GT o mocy 1000 KM ma pokazać kierunek, w którym podąża Jaguar.
Nieznana do tej pory kolekcja 69 bolidów Formuły 1 Berniego Ecclestone’a trafi na aukcję.
Ostatni spalinowy Lotus - Emira - może dostać od losu jeszcze jedną szansę - wersję hybrydową.
Katarczycy przejęli około 30% udziałów w zespole Formuły 1 Audi, który pojawi się na gridzie w 2026.
Elektryczne Lamborghini nie pojawi się przed 2030 rokiem, za to marka zapowiada nowy hipersamochód.
W 2026 roku Lotus chce powrócić do częściowo spalinowych napędów za sprawą technologii Hyper Hybrid.
Większa moc i poprawione ustawienia wersji Final Edition mogą w końcu uwolnić pełny potencjał Supry.
Gama Lamborghini Temerario wkrótce rozrośnie się o kolejne warianty, także z RWD i większą mocą.
Niedawno pokazany supersamochód Alfy Romeo osiągnął 333 km/h podczas testów dynamicznych w Nardò.