Fiat 126P Bis z Polski wygrywa Hot Wheels Legends Tour 2025 i trafi jako model 1:64 do serii Hot Wheels Garage of Legends. Poznaj jego specyfikację.
Szybsza i ostrzejsza wersja Fiata 500e ma przyjemną moc i dynamikę, ale też sporo kosztuje.
Zakładamy blaszany chełm i ruszamy z kolejną recenzją auta, które nie jest napędzane silnikiem spalania wewnętrznego. Jednak zostańcie z nami, bo akurat ten samochód - Abarth 500e - może być tym, który ma z nich wszystkich najwięcej sensu. Na pewno jeśli cenisz małe samochody, które idealnie sprawdzają się w sytuacjach, do których zostały zaprojektowane.
Tak się składa, że Abarth nie ma pod maską tryliona koni mechanicznych; jest to dokładnie 155 KM i 235 Nm. Nie potrafi ścisnąć waszych organów wewnętrznych swoim przyspieszeniem, bo osiąga “setkę” w trochę ponad 7 sekund. Nie kosztuje tyle co topowe EV, ale wybiorą go raczej ci, którzy będą się rozliczać za pomocą spółki z o.o. i skorzystają ze wszelkich dopłat jakie oferuje rząd. Mówiąc bardziej dosadnie, 500e jest wręcz idiotycznie drogi, bo w bogatej wersji Turismo kosztuje od 205 900 zł, a jako kabriolet aż 216 900 zł.
Zanim przejdę do wad i zalet, zaznaczam jedno: Abarth ma sens głównie dla tych, którzy potrzebują codziennego środka transportu, a oprócz niego trzymają w garażu lekko zakurzony wóz w stylu Evo, ale na specjalne okazje lub dłuższe podróże. Inaczej mówiąc, to idealny drugi samochód na dzisiejsze czasy, oczywiście jeśli ktoś może przeznaczyć na niego takie pieniądze.

Dlaczego? Sprowadza się to do idealnego trzymania się wyznaczonego celu. Nowy 500e ma rozstaw osi zwiększony o 24 mm, a rozstaw kół o 60 mm względem poprzednich modeli spalinowych, ale mimo to zachował swój typowo miejski charakter. Można nim bez problemu parkować, manewrować, wjeżdżać i przeskakiwać przez przeszkody i podmiejskie przestrzenie, które w innym samochodzie wzbudzałyby nieustanny lęk o stan felg aluminiowych. Tak samo było w Abarthcie 695 z turbodoładowanym 1.4-litrowym silniczkiem.
Nowy model oparto o platformę typu “deskorolka” z umieszczoną pośrodku baterią 42 kWh o masie 295 kg (zasięg wynosi od 252 do 255 km w zależności od wersji) i silnikiem (155 KM, 60 kg) wraz z całą resztą oprzyrządowania umieszczoną z przodu. Rozkład masy jest tu bardziej korzystny niż w starym 595 (57:43 z porównaniu z 63:37 przód-tył), ale te kilka kluczowych kilogramów znalazło się niestety z przodu. To czuć, bo Abarth w wersji Turismo chętnie daje się prowadzić w stylu auta z wypożyczalni - ten styl prędko zaprowadzi was na limity przyczepności i dynamiki każdego wozu.

Są trzy tryby jazdy: Turismo, Scorpion i Track. W pierwszym z nich moc jest zmniejszona do 140 KM, auto mocniej pracuje nad odzyskiwaniem energii i pozwala się prowadzić używając tylko jednego pedału. W pozostałych trybach moc wynosi pełne 155 KM, hamowanie regeneracyjne jest słabsze (w trybie Track zupełnie wyłączone), a kierownica chodzi ciężej maskując fakt, że elektryczne wspomaganie kierownicy daje w porywach minimum czucia. Przynajmniej układ kierowniczy jest bezpośredni i szybki, więc brak czucia nadrabia absolutną, trochę niespodziewaną, dokładnością działania i podporządkowaniem się kierowcy. Limit przyczepności wyznaczają tu głównie opony Bridgestone Potenza Sport o konstrukcji specyficznej dla samochodów elektrycznych. Co prawda długo nie chcą się poddać, ale gdy przyczepności zaczyna brakować, jej utrata jest szybka i czasami nieprzewidywalna.
Abarthowi 500e brakuje tej absolutnej frajdy z jazdy małym autem, którą potrafią dać niektóre spalinowe hatchbacki - Volkswagen Up! GTI, Ford Fiesta ST czy Hyundai i20 N, nie wspominając o poprzednikach w gamie Abartha. Jednak ten samochód nie jest całkowicie pozbawiony ikry jak większość jego rywali w tym segmencie. Wymaga on po prostu krótkiego przystosowania stylu jazdy do jego możliwości, i już po kilku wspólnych podróżach możesz nadawać z nim na jednych falach, kontrolować przyczepność i poślizgi przy niskich prędkościach z pełnym zaangażowaniem i uśmiechem na twarzy. Zupełnie jak we wszystkich innych dobrych miejskich hatchbackach.

Jednak pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Sposób tłumienia nierówności nie jest szczególnie wyrafinowany (zawieszenie opiera się na MacPhersonie z przodu i belce skrętnej z tyłu), więc na nierównościach auto może być nerwowe, szczególnie gdy nie chcesz rezygnować z radosnego stylu jazdy. No i nie daje poczucia szczególnej szybkości - 1410 kg to jednak dużo jak na 155 elektrycznych koni. Od zera do 50 km/h przyspieszenie rzeczywiście jest mocne, a auto osiąga prędkości przelotowe bardzo sprawnie, jednak mając ledwie jedno przełożenie istnieją ograniczenia, przez które wydaje się dość jednowymiarowy. Nawet jeśli “z rolki” reakcja na gaz jest o niemal sekundę lepsza niż w spalinowym poprzedniku.
Niestety problemem jest też dźwięk. Seryjny system podkładania dźwięku z głośnikiem pod tylnym zderzakiem, nad którym Fiat spędził 6000 godzin pracy, działa jakby samochód utknął na drugim lub trzecim biegu. Niby można to wyłączyć, ale mi się nie udało znaleźć przycisku służącego do tego celu. Jeszcze lepiej byłoby całkowite wywalenie tego na śmietnik, aby oszczędzić kilka kilogramów.

Jest jeszcze jeden problem stojący przed Abarthem 500e - cena. Samochód ten jest tak bliski współczesnej interpretacji Fiata 500 jak pozwalają na to przepisy, i nawet dostał bardzo dobrze wyposażone wnętrze. Mimo to, podobnie jak większość sensownych, małych samochodów elektrycznych, Abarth 500e po prostu nie ma podstaw, aby uzasadnić swoją absurdalną cenę.
Podstawowe 500e kosztuje 185 900 zł, a topowe Turismo 205 900 zł. Cena rośnie do 196 900 lub 216 900 zł jeśli chcesz mieć otwierany dach. Jesteśmy dopiero na początku ekspansji EV i jeszcze nie widać spadku cen tej technologii (z drugiej strony ceny używanych…). Jeśli chodzi o rywali, na rynku są i droższe, i tańsze propozycje.
Sensowną propozycją wydaje się Mini Cooper SE o mocy 184 KM kosztujący od 164 900 zł. Z większych aut na rynku jest Cupra Born (231 KM) w cenie od 204 800 zł, ale to już prawie auto klasy kompakt. W przyszłości pojawi się nowe Alpine A290, które może się okazać game-changerem w tym segmencie, ale na ten model musimy jeszcze poczekać od roku do dwóch.
Silnik: elektryczny
Moc: 155 KM
Moment obrotowy: 235 Nm
Masa: 1410 kg (110 KM / tonę)
0-100 km/h: 7 s
Prędkość: 155 km/h
Cena: od 185 900 zł
Fiat 126P Bis z Polski wygrywa Hot Wheels Legends Tour 2025 i trafi jako model 1:64 do serii Hot Wheels Garage of Legends. Poznaj jego specyfikację.
Fotograf, podróżnik, pasjonat Land Roverów. Bartek Kołaczkowski łączy pasję z zawodem, tworząc wyjątkowe kadry z końca świata.
Poznaj historię projektu Porsche 944 Dakarista: inspiracje Rajdami Safari, opony Yokohama Geolandar A/T G015, pierwsze wyprawy i plany na Islandię.
Jesień w Beskidzie Sądeckim za kierownicą Alpine A110 GTS. Luksus, emocje i relaks w Hotelu SPA Dr Irena Eris – idealny weekend w kulturze premium.
Podczas Grand Prix Las Vegas McLaren zaprezentuje wyjątkowy model 750S Spider od MSO.
Limitowany model Leon VZ TCR to najbardziej torowo nastawiona Cupra w historii.
Fiat 126P Bis z Polski wygrywa Hot Wheels Legends Tour 2025 i trafi jako model 1:64 do serii Hot Wheels Garage of Legends. Poznaj jego specyfikację.
Nowy Supersports nie jest szybszy od poprzednika, ale to najbardziej sportowy Bentley od 100 lat.
Sezon 2026 Formuły 1 będzie pierwszym dla Audi jako samodzielnego producenta, a ambicje są ogromne.
Po intensywnym półroczu w WRC Kajetan Kajetanowicz rusza w Wielką Wyprawę Maluchów – charytatywny rajd dla dzieci poszkodowanych w wypadkach.
Limitowana wersja 911 GT3 Ocelot łączy sportową duszę Porsche z kulturą Ameryki Łacińskiej.
Większa moc i niższa masa sprawiają, że Sadair’s Spear to hardkorowa wersja Koenigsegga Jesko.
Lamborghini Temerario Super Trofeo ma w kolejnych latach być podstawą programu wyścigowego marki.
Po rundzie w Bahrajnie znamy ostateczne rozstrzygnięcia tego sezonu WEC. Ferrari może świętować.
Paweł Sudoł – operator dronów i filmowiec, który pokazuje świat z nieba. Twórca zdjęć dla TVN, Discovery i National Geographic.
Fotograf, który łączy sztukę z precyzją. Tomek Mąkolski tworzy wizualne iluzje, redefiniując granice między światem rzeczywistym a kreacją.