Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Benzynowe Audi SQ7 z silnikiem V8 oferuje perfekcyjną synergię między mocą a praktycznością, choć trzeba za tę synergię odpowiednio zapłacić.
Gdy Audi wypuściło model Q7 w 2006 roku różnił się on od większości konkurentów jedną cechą - bezkompromisowym naciskiem na rodzinną praktyczność. Nie tylko chodzi o siedem foteli w standardzie, ale też o relatywnie mały prześwit, brak jakichkolwiek cech terenowych i pokaźny rozstaw osi. Pewnie pomyślicie, że postawienie takich cech na pierwszym miejscu oznacza brak wersji usportowionej SQ7, w odróżnieniu od innych Audi. Nic z tych rzeczy.
SQ7 jest z nami od 2018 roku, a czynnikiem wyróżniającym model poliftowy (2022) od przedliftowego nie jest liczba cylindrów, lecz paliwo na jakim pracuje silnik. Wcześniej był to olej napędowy, a teraz SQ7 może być skonfigurowany wyłącznie z benzynowym silnikiem. Konkretnie chodzi o 4.0 V8 TFSI, które pracuje także pod maską pokrewnego modelu SQ8. Moc na poziomie 507 KM oznacza, że silnik jest stosunkowo mało wysilony, a większą wagę przyłożono do potężnego momentu obrotowego, który wynosi aż 770 Nm. To nie przeszkadza w uzyskaniu imponujących osiągów - 100 km/h w 4,1 s i 250 km/h elektronicznie ograniczonej prędkości maksymalnej. Ważniejsze jest jednak odczucie, że podczas jazdy jest aż nadmiar momentu obrotowego, a samochód jest nienaturalnie szybki jak na coś o tej wielkości.
A SQ7 jest naprawdę duże. Wnętrze jest wręcz przepastne i mieści siedem osób w komfortowych warunkach. Dolna linia okien przebiega dość nisko, dzięki czemu w kabinie jest jasno i każdy może wygodnie obserwować otoczenie. Przednia szyba jest ułożona pod sporym kątem, a maska jest dość krótka jak na gabaryty całego samochodu. Te wszystkie cechy sprawiają, że SQ7 wygląda jak napompowany minivan - w naszym przypadku minivan posadowiony na 22-calowych kołach. W podwoziu pracuje cały zestaw podzespołów, który ma utrzymywać to wszystko pod kontrolą. Wśród nich jest pneumatyczne zawieszenie adaptacyjne, skrętna tylna oś i inteligentny tylny dyferencjał, ale na liście opcji brakuje systemu aktywnej stabilizacji przechyłów, która wcześniej była oferowana w modelach przedliftowych z turbodieslem pod maską.
Wybierz kierunek, naciśnij gaz i przekonaj się, że samochód reaguje bardzo dobrze. Początkowo układ kierowniczy nie różni się od lekkich i pozbawionych wyczucia układów w większości dużych SUV-ów tego gatunku, ale wraz ze wzrostem prędkości rośnie opór na kierownicy, która daje Ci punkt zaczepienia, gdy zaczynasz agresywniej nią operować. Skrętne tylne koła działają bardzo subtelnie i w dużej mierze są niezauważalne, poza tym, że auto jest nieco bardziej zwinne niż początkowo się wydaje. Efekt tych zabiegów jest taki, że ten horrendalnie ciężki SUV ważący 2270 kg świetnie sobie radzi nie tylko z własną masą, ale także z oczekiwaniami kierowcy.
Przy ostrej jeździe nadwozie wyraźnie się przechyla na boki, ale w odróżnieniu od SQ8, które potrafi aktywnie korygować przechyły, tutaj czuć o wiele bardziej przejrzyście co robią poszczególne koła pod obciążeniem i na ile można sobie pozwolić zanim auto straci przyczepność. W żadnym sensie SQ7 nie przypomina w jeździe Porsche Cayenne Turbo GT, ale zestrojenie podwozia i ogólne prowadzenie w pełni nadążają za potencjałem silnika jaki pracuje pod maską.
Najlepsze jest to, że osiągnięto tak dobre zestrojenie bez kompromisów w codziennej jeździe. Dopracowanie pod kątem tłumienia i wyciszenia jest godne podziwu, a auto daje niesamowite uczucie kontroli (choć spotkanie 22-calowej felgi z dziurą czy wybojem może być bolesne). Podczas jazdy V8 jest fantastycznym towarzyszem, z ledwo słyszalnym pomrukiem silnika i naprawdę świetną kalibracją skrzyni biegów i napędu na wszystkie koła. To wszystko pracuje tak bezwysiłkowo, że gdyby luksusowy siedmiomiejscowy samochód rodzinny powstał w wyniku naturalnej ewolucji, prawdopodobnie wyglądałby, jeździł i czułoby się go całkiem podobnie.
Szczególnie podoba mi się stonowany charakter i brak przepychu w kabinie. Owszem, jest tu sporo świecidełek i napakowana ekranami konsola wymagająca przyzwyczajenia, ale są też tradycyjne elementy. Kierownica i fotele to bajka, jest normalne pokrętło głośności, a miękkie w dotyku plastikowe powierzchnie wewnętrzne w naszym egzemplarzu sprawiały wrażenie trwałych i całkowicie zgodnych z przeznaczeniem tego samochodu. Oczywiście, praktyczność SQ7 jako codziennego samochodu rodzinnego staje pod znakiem zapytania, gdy weźmiemy pod uwagę jego wysoką cenę zakupu i zużycie paliwa, ale jest prawdopodobne, że jeśli jedno nie jest problemem, to drugie również nie będzie.
Czy SQ7 jest lepsze niż SQ8 z identycznym silnikiem i napędem? Odpowiedź brzmi: tak. SQ8 to szybki, sportowy krążownik w stylu premium przeznaczony do wciągania autostrad, przez to jest nieco mniejszy, ale bardziej opływowy. Dzięki temu bardziej nadaje się do porównań z liderami tego segmentu w dziedzinie prowadzenia. Z natury rzeczy, zarówno SQ7 jak i SQ8 stają się nieco upierdliwe, gdy jedziesz szybciej, ale dodatkowe siedzenia w “7” i ukierunkowanie na samochód rodzinny zmienia kontekst tego, jak dobrze coś takiego ma się prowadzić w realnych warunkach. W połączeniu z bardziej przejrzystą kontrolą nadwozia otrzymujemy samochód, który w pewnym kontekście jest o wiele lepszy, choć nie powinien być.
Wygląda na to, że Audi SQ7 wślizgnęło się na dość atrakcyjną pozycję rynkową względem najpoważniejszych konkurentów. Na papierze nie prezentuje podobnych do nich liczb, ale w realnym świecie naprawdę nie ma to większego znaczenia. Jeździ lepiej niż wielu z jego 7-miejscowych rywali - na pewno bardziej zręcznie niż Mercedes GLS i ma więcej precyzji niż BMW X7. Oba te auta są dostępne ze sporo mocniejszymi silnikami V8 (Alpina XB7 wysuwa się tu na prowadzenie z mocą 600 KM), ale też oba te auta są bardziej kompromisowe i niedorzeczne. Stosunkowo łagodna stylistyka SQ7, nawet na 22-calowych kołach, sprawia, że jest to znacznie bardziej subtelna rzecz, którą można poruszać się na fali łagodnie rozwijanego momentu obrotowego.
Cennik Audi SQ7 startuje od kwoty 474 500 zł, a za wersję 7-miejscową trzeba w Polsce zapłacić minimum 483 460 zł. Cenę znacznie podnosi wybranie na początku konfiguracji pakietu dodatków Exclusive za 54 155 zł. Poprawia to nieco standard wykończenia wnętrza, ale obszyte specjalną skórą podłokietniki i boczki drzwi prawdopodobnie nie są aż tyle warte. BMW X7 M50i ma kilka koni mechanicznych więcej (530), ale kosztuje już minimum 540 800 zł - 7 miejsc jest tu w standardzie. Czy to w przypadku Audi czy BMW można popłynąć z opcjami w konfiguratorze i cena przekroczy 600, a może i 650 tys. zł. Mocarny Mercedes GLS 63 AMG jest w tym towarzystwie najmocniejszy, ale i najdroższy. Nawet w wersji GLS 580 z silnikiem 489 KM kosztuje ponad 600 tys., a wybór wersji AMG to już minimum 775 tys. zł z potencjałem na przekroczenie miliona złotych. Mercedes pozycjonuje swoje auto jako coś jeszcze wyżej od wspomnianych dwóch, ale jakość wykonania wnętrza i styl jazdy negatywnie odstaje od konkurencji. Tak czy inaczej, jeśli zdecydujesz się na BMW lub AMG, będziesz jeździł czymś z dużo większymi problemami wizerunkowymi, a SQ7 z silnikiem V8 i tak nie zdobędzie żadnych nagród za zrównoważony rozwój na wiejskim festynie.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Wiele już powiedziano na temat hybrydowego M5, ale czas przestać gadać. Czas się przejechać.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
W 2026 roku na starcie 24h Le Mans stanie zespół Genesis Magma Racing z modelem GMR-001.
To nie jest kolejna Mazda MX-5 - to jej pierwsza odmiana po konwersji na EV w firmie Electrogenic.
Nowy Escort nie jest kolejnym SUV-em, to klasyczny restomod napędzany benzyną.
Drogie, luksusowe, elektryczne super-GT o mocy 1000 KM ma pokazać kierunek, w którym podąża Jaguar.
Nieznana do tej pory kolekcja 69 bolidów Formuły 1 Berniego Ecclestone’a trafi na aukcję.
Ostatni spalinowy Lotus - Emira - może dostać od losu jeszcze jedną szansę - wersję hybrydową.
Katarczycy przejęli około 30% udziałów w zespole Formuły 1 Audi, który pojawi się na gridzie w 2026.
Elektryczne Lamborghini nie pojawi się przed 2030 rokiem, za to marka zapowiada nowy hipersamochód.
W 2026 roku Lotus chce powrócić do częściowo spalinowych napędów za sprawą technologii Hyper Hybrid.
Większa moc i poprawione ustawienia wersji Final Edition mogą w końcu uwolnić pełny potencjał Supry.
Gama Lamborghini Temerario wkrótce rozrośnie się o kolejne warianty, także z RWD i większą mocą.
Niedawno pokazany supersamochód Alfy Romeo osiągnął 333 km/h podczas testów dynamicznych w Nardò.