Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Audi kilka lat temu odstawało w gonitwie za wielkością ekranów i jaskrawością podświetlanych grilów. Dziś czerpie z tego korzyści.
Czy ktokolwiek odważyłby się powiedzieć, że nowe modele Audi są przestarzałe? Odstają czymkolwiek od rywali? Z pewnością nie, bo i nie jest to prawda. W gąszczu ofert nadmiernej cyfryzacji, Niemcy potrafią jednak przedstawić najwyższą technologię opakowaną w bardziej klasyczne wydanie. Tym samym coś, co uznawane było kilka lat temu za kulę u nogi Audi (brak sprintu po wspomniane błyskotki), dziś może okazać się zwycięstwem w walce o konserwatywnego klienta.
Kim jest ów konserwatywny klient? Z pewnością nie ma to nic wspólnego z jego wiekiem. U nas w redakcji średnia wieku to okolice 36-37 lat i w zasadzie wszyscy preferują zwyczajne pokrętła i fizyczne guziki. W Audi również jest ich coraz mniej i wszystko zastępowane jest powoli ekranami (a tak jak rozumiem odsuwane po włączeniu zapłonu nawiewy, tak pojąć nie mogę dlaczego siłę podmuchu regulujemy dotykowym suwakiem), ale pozostają one nienachalne, łatwe w obsłudze i nie przytłaczają wielkością czy rozwiązaniami. Na pierwszy rzut oka można by nawet powiedzieć, że wszystko wygląda tu jak w Audi sprzed dekady, choć więcej jest haptyczności, ruchu i światła. Znów więc - mamy wszystko to co w BMW czy Mercedesie, ale opakowane w bardziej klasyczne szaty. I ja to lubię!
Klasyczna jest też jednostka napędowa. Owszem, wspierana już przez malutki silnik elektryczny, ale po pierwsze, w ogóle nie czuć jego obecności, a po drugie… no litości - mamy tu 4.0 TFSI - ośmiocylindrowy motor z doładowaniem, który krzesa 571 KM i 800 Nm momentu obrotowego. Komfortowa limuzyna, która w zakrętach również potrafi sporo, a jak na dzisiejsze standardy to jest przy tym też dość lekka (2,3 tony, dzięki budowie z aluminium, czym A8 szczyci się już od 30 lat). Oczywiście, “lekka” to pojęcie względne, ale skoro mówimy o przeszło 5-metrowej limuzynie z tak potężnym sercem i napędem obu osi… nowe S 63 AMG jest o blisko 300 kg cięższe.
Komfort to zawsze coś, co w A8/S8 powinno stać na pierwszym miejscu i tak jest też tutaj. Na pokładzie w zasadzie wszystkie systemy i udogodnienia jakie sobie wymarzycie, choć część oczywiście pochodzi z listy wyposażenia opcjonalnego. Poza luksusami jednak, inżynierowie z Ingolstadt powalczyli o emocje - oprócz sporej mocy i momentu obrotowego, kierowca może korzystać ze sportowego mechanizmu różnicowego, skrętnej tylnej osi, pneumatycznego zawieszenia i ceramicznego układu hamulcowego. Całość sprawia wrażenie idealnie skonfigurowanego pocisku do przemieszczania na co dzień i od święta, które z palcem w nosie chapnie na raz nawet trasę liczącą 1500 km.
S8 dostępne jest wyłącznie w “krótkiej” wersji, albo może bardziej - nie jest dostępne w przedłużonej odmianie L. W skrajnych sytuacjach, kiedy z przodu i z tyłu zasiądą pasażerowie wyżsi niż 180 cm może okazać się, że trzeba pójść na minimalne kompromisy w ustawieniu przedniego fotela - nie mylcie jednak tego z ciasnotą. To poniekąd skutek obszernych przednich półkubłów (z masażem, grzaniem i chłodzeniem), które są nad wyraz wygodne na co dzień, ale i świetne w zakrętach, za to ich grubość zabiera cenne kilka cm z przestrzeni na kolana pasażerów tylnej kanapy. Poza tym ci mają jednak dostęp do wszelkich luksusów, opcjonalnie nawet z lodówką pomiędzy fotelami. S8 to mimo wszystko jednak auto do dynamicznego pokonywania dystansów i od ultra luksusowego rozkładania się do półsnu w ofercie jest A8 L.
Audi S8 (zwłaszcza z ceramicznym układem hamulcowym) naprawdę nieźle tuszuje swoje rozmiary. Skrętna tylna oś i inteligentny napęd quattro pozwalają traktować ten model na co dzień w zasadzie jak A4 czy A6, no może poza sytuacjami, kiedy trzeba schować gabaryt auta w ciasnym miejscu parkingowym. Najlepszym do codziennego poruszania się jest predykcyjny tryb Comfort Plus. Podwyższa on nieco zawieszenia i skanując drogę przed pojazdem dobiera optymalne nastawy sztywności sprężyn i siłę tłumienia poszczególnych sekcji zawieszenia.
Testowany samochód to tak naprawdę pokaz możliwości personalizacji Audi, choć po części wybrano tu elementy w naszej opinii dalekie od charakteru S8. Ten matowy zielony lakier to koszt przeszło 40 tys. zł, a rozbudowanej tapicerki wnętrza (wciąż czarnej, z tylko kontrastowym czerwonym szwem, za to z obiciem podsufitki i różnych innych zakamarków) - łącznie aż 80 tys. zł. Koła to kilkanaście tysięcy, ceramiczne hamulce - kilkadziesiąt… można tak wymieniać i wymieniać, przez co z “bazowych” 670 tys. zł robi się nam w testowanym aucie ponad milion.
Sensowną konfigurację (obszerną w wygodne opcje, ale bez skrajnych udziwnień) można zbudować za około 800 tys. zł - to wciąż sporo, ale pamiętajmy, że mowa o najwyższej limuzynie marki, w dodatku w sportowej odmianie. Audi S8 to znakomite auto w zasadzie do wszystkiego. Jedyną rzeczą, w której może nie sprawdzić się idealnie jest przeciskanie się po ciasnych uliczkach, w czym oczywiście pomaga skrętna oś tylna, ale po prostu przeszło 5 metrów długości nie da się ukryć. Nie jest to jednak wada - po prostu gabaryt segmentu F. Poza tym jednak to jedno z najbardziej komfortowych i najlepiej wyciszonych aut na rynku. Pokonywanie setek kilometrów to coś arcyprzyjemnego i nie chce się z Audi wysiadać. Do tego silnik - ciągle daje o sobie znać przyjemnym pomrukiem “V8-ki”, ciągle będąc gotowym na wykrzesanie pełni potencjału, a jest tu co krzesać.
Jako EVO uważamy, że jest to obecnie najlepsza limuzyna na rynku, uwzględniając wszechstronność użytkową i charakter. Nikt dziś już nie potrafi łączyć tak luksusu, performance’u, technologii i poczucia, że jednak ciągle coś w tym samochodzie mamy do zrobienia. Brawo Audi!
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Wiele już powiedziano na temat hybrydowego M5, ale czas przestać gadać. Czas się przejechać.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
W 2026 roku na starcie 24h Le Mans stanie zespół Genesis Magma Racing z modelem GMR-001.
To nie jest kolejna Mazda MX-5 - to jej pierwsza odmiana po konwersji na EV w firmie Electrogenic.
Nowy Escort nie jest kolejnym SUV-em, to klasyczny restomod napędzany benzyną.
Drogie, luksusowe, elektryczne super-GT o mocy 1000 KM ma pokazać kierunek, w którym podąża Jaguar.
Nieznana do tej pory kolekcja 69 bolidów Formuły 1 Berniego Ecclestone’a trafi na aukcję.
Ostatni spalinowy Lotus - Emira - może dostać od losu jeszcze jedną szansę - wersję hybrydową.
Katarczycy przejęli około 30% udziałów w zespole Formuły 1 Audi, który pojawi się na gridzie w 2026.
Elektryczne Lamborghini nie pojawi się przed 2030 rokiem, za to marka zapowiada nowy hipersamochód.
W 2026 roku Lotus chce powrócić do częściowo spalinowych napędów za sprawą technologii Hyper Hybrid.
Większa moc i poprawione ustawienia wersji Final Edition mogą w końcu uwolnić pełny potencjał Supry.
Gama Lamborghini Temerario wkrótce rozrośnie się o kolejne warianty, także z RWD i większą mocą.
Niedawno pokazany supersamochód Alfy Romeo osiągnął 333 km/h podczas testów dynamicznych w Nardò.