Centralna Polska - region idealny dla turystyki samochodowej - staje się celem zimowej wyprawy w ramach akcji "Yokohama on Tour"
Koreańczycy wprowadzili do oferty małego crossovera, który może mieć przed sobą wyzwanie bratobójczej walki pod wspólnym logo.
Segment małych crossoverów ma się świetnie, a zaprezentowany już 2 lata temu na polskim rynku Hyundai Bayon to najlepszy tego przykład. Mocno upraszczając, można powiedzieć, że to taki podniesiony model i20. Co prawda Koreańczycy produkowali kiedyś i20 Active (od 2015 roku), ale nie był to sprzedażowy hit, więc projekt zażegnano. Po odczekaniu kilku lat pojazd - oczywiście zupełnie skonstruowany na nowo - wrócił na rynek pod nazwą Bayon, zaczerpniętą od urokliwego, francuskiego miasteczka.
Pod wątpliwość można poddać sensowność Bayona, kiedy w ofercie jest rozchwytywana przez rynek Kona - auto o zbliżonych gabarytach, może i delikatnie bardziej atrakcyjne (jako całokształt, bo Bayon jest po prostu efekciarski) wizualnie. Nowy model ma jednak nieco większy bagażnik (ponad 410 litrów), korzystnie wypada też jego podwójne dno, przez co aranżacja przestrzeni w podróży będzie sporo łatwiejsza.
Miejsce za kierownicą przypadnie do gustu osobom lubiącym prowadzić samochód. Wbrew linii nadwozia, nie siedzi się zbyt wysoko, fotele są głębokie, komfortowe i dobrze trzymają w zakrętach. Brakuje trochę elektrycznych udogodnień (wszystko sterowane jest ręcznie), ale pamiętajmy, że to samochód poniekąd otwierający paletę Hyundaia. Jeśli chodzi o miejsce dla pasażerów, to pozytywnie można się zaskoczyć przestrzenią z tyłu. Z powodzeniem zmieści się tam dwójka nawet rosłych osób, choć nie będę mieli zbyt wiele udogodnień w trasie. Twarde plastiki dookoła, brak podłokietnika czy uchwytów na kubki… nawet kieszeń w fotelu pasażera jest dopiero opcją.
Wnętrze jest trochę bardziej smutne w zestawieniu z designem karoserii. Poziome linie idące przez całą deskę rozdzielczą próbują rozweselić szaro bure barwy kokpitu, ale jest tu po prostu ciemno, a jakość użytych materiałów pozostawia trochę do życzenia. Warto zainwestować w cyfrowe zegary (zaakceptują je również miłośnicy klasycznych wskazówek - zaufajcie!) oraz większy ekran centralny z dotykowym wyświetlaczem (opcją jest też nieco mniejszy, z kilkoma fizycznymi guzikami po bokach). Szokuje trochę fakt, że podstawowy Bayon zamiast tego ostatniego ma czarną dziurę, bo w standardzie nie ma nawet radioodtwarzacza. Producent łaskawie dorzuca za to klimatyzację manualną. W naszym egzemplarzu, nieco lepiej wyposażonym, była oczywiście automatyczna, nie zabrakło też podgrzewanych foteli i kierownicy. Auto wyposażono też w opcjonalne złącze USB oraz ładowarkę indukcyjną. To co w Hyundaiach lubimy to obecność fizycznych guzików obsługujących chociażby klimatyzację.
Pod maską klasyczne silniki benzynowe - wolnossące 1.2 MPI o mocy 84 KM (z opcjonalną instalacją gazową montowaną w Polsce) oraz trzycylindrowe 1.0 z doładowaniem generujące 100 KM, które można zestawić z automatyczną, siedmiobiegową skrzynią DCT z dwoma sprzęgłami. Testowaliśmy tę ostatnią odmianę i trzeba przyznać, że do tego typu auta automat pasuje świetnie. Niestety, pomimo tego, że skrzynie tego typu w Hyundaiach najczęściej są naprawdę udane, to w Bayonie zestawienie to pracuje jakoś szorstko. Auto opornie reaguje na gaz, potrzebuje chwili na reakcje przy starcie, co zresztą widać po przyspieszeniu do setki - wersja z automatem jest aż o sekundę wolniejsza od odmiany z manualną przekładnią! To dokładnie 11,7 vs. 10,7 sekundy. Rewelacji więc nie ma, za to Bayon rekompensuje te “emocje” spalaniem. W mieście spokojnie zmieścicie się w 6-6,5 litra, w trasie zadowoli się podobnym wynikiem, a na autostradzie potrzebował będzie litr więcej.
Prowadzenie Hyundaia Bayon można uznać za zgodne z oczekiwaniami. To nie jest auto sportowe, choć Koreańczycy nauczyli nas przez ostatnie lata, że potrafią robić świetnie jeżdżące auta. Tutaj jest, powiedzmy - złoty środek. Auto nie przechyla się nadmiernie na boki, ale trudno też mówić o jakimś pocie na czole podczas pokonywania zakrętów - czy to ze strachu, czy też z euforii. Pomimo podniesionego zawieszenia, nie warto zapuszczać się poza utwardzone drogi. Nadwozia nie podniesiono zbytnio względem i20, a w ofercie brakuje choćby opcjonalnego napędu na obie osie (Kona taką wersję posiada). Tak na dobrą sprawę jedyną przewagą Bayona nad Koną pozostaje 35 litrów większy bagażnik, możliwość zamówienia wolnossącej wersji i to nawet z LPG i… minimalnie niższa cena, ale to wynik rzędu 2% oszczędności.
Z zakupem Bayona warto się spieszyć. Auta z poprzedniego rocznika startują od 76 300 zł (1.2 MPI i 5-biegowy manual), natomiast produkcja 2023 to już bazowa kwota równa 89 400 zł. Auto takie jak testowane (wersja Executive, 1.0 MPI, skrzynia 7DCT) to już 102 700 zł. W naszej opinii nieustannie więcej sensu ma Kona, ale jeśli ktoś pokusi się na przewagę w punktach, które wymieniliśmy wyżej (no i rzecz jasna ten design mocniej przemówi do jego serca), to warto rozważyć zakup Bayona, zwłaszcza, że najprawdopodobniej podzieli los i20 Active i nie będzie oferowany na naszym rynku zbyt długo.
Centralna Polska - region idealny dla turystyki samochodowej - staje się celem zimowej wyprawy w ramach akcji "Yokohama on Tour"
Odkrywamy, co przyniesie 51. edycja kultowego kalendarza Pirelli, zwanego „The Cal”
Lamborghini Revuelto na okładce piętnastego wydania EVO Magazine – pożegnanie sezonu z superautem!
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Nowa stylizacja zewnętrzna i poprawa jakości - to główne cele dużego liftingu Tesli Model Y.
Poprzednie GT350 było produktem licencyjnym. Nowy model to prawdziwe Shelby i ma V8 o mocy 821 KM.
Piąta generacja Quattroporte wniosła włoską limuzynę na poziom pozwalający rywalizować z najlepszymi.
Niedoceniany w swoim czasie, dziś Lexus LFA urósł do rangi ikony współczesnej motoryzacji.
BMW M3 kolejnej generacji dostanie napęd elektryczny. Zauważono pierwsze muły testowe tego auta.
W oponie Primacy 5 Michelin dąży do zwiększenia żywotności i zmniejszenia wpływu na środowisko.
Na 2025 rok producent symulatora jazdy Assetto Corsa zapowiada nową wersję popularnej serii.
W mediach rządzą najdroższe warianty 911, tymczasem zwykła Carrera także ma mnóstwo do zaoferowania.
Na zakończenie długiej i barwnej ery niezależności Alpina wypuszcza topowe B8 GT o mocy 634 KM.
Jakość jazdy na równi z coupe i szybko składany dach - tym ma się wyróżniać nowy Vantage Roadster.
Po wielu latach TAG Heuer powraca jako oficjalny partner cyklu Formuły 1.
Impreza 22B udowadnia swą wartość w cywilu nawet jeśli nie jest prawdziwym modelem homologacyjnym.