Nazwa „Dom Volvo” kojarzy się z przyjaznym miejscem. Idealnym na powitanie dokładnie przemyślanego, elektrycznego SUV-a.
Poprzeczka jest wysoko, ale Ford F-150 Lightning ma szansę powtórzyć sukces spalinowego odpowiednika.
Wyznawcy amerykańskiej motoryzacji pewnie wiedzą, że to nie pierwszy raz gdy Ford użył nazwy Lightning w kontekście pikapa F-150. Stało się to wcześniej już dwukrotnie - pierwszy raz w 1992 roku (5.8 V8 240 KM), a drugi raz siedem lat później (5.4 V8 z kompresorem, 360 KM). W obu przypadkach F-150 Lightning był wyposażony w nadwozie z pojedynczą kabiną ozdobione wybujałym bodykitem jak przystało na szalone lata 90. Lightningi nie sprawdzały się na farmie tak samo dobrze jak typowo użytkowe wersje F-150, ale z powodzeniem służyły do malowania czarnych pasów przed lokalnym barem. Testowana przez nas trzecia generacja F-150 Lightning jest inna. Ma podwójną kabinę. Nie widać spoilerów. Nie ma też V8, bo pod ogromną karoserią kryje się bezemisyjny napęd elektryczny.
Ze swoimi poprzednikami nowy Lightning ma jedną wspólną cechę. W podstawowej odmianie posiada 458 KM, a testowana tutaj odmiana z większym zasięgiem ma aż 588 KM. W obu przypadkach pod prawą stopą kierowca ma solidne 1050 Nm. To wciąż pikap w stylu hot-rod. Prawdę mówiąc patrzycie właśnie na najmocniejszego F-150 w historii, włączając także potężne benzynowe wersje Raptor.
To nie od razu rzuca się w oczy. Wciśnij przycisk startu i przesuń staromodny selektor skrzyni w pozycję D, a Lightning płynnie i zdecydowanie ruszy do przodu. Bezwysiłkowo, ale nie gwałtownie. Kalibracja jest dość zachowawcza, więc ruszając na pełnej petardzie nie skręcisz karku pasażerom, ale gdy na serio chcesz przyspieszyć, to naprawdę zrywny wóz. 5,9-metrowe nadwozie wyrywa do przodu z nosem uniesionym do góry i autentycznie wykręca każdą część przeniesienia napędu swoim ogromnym momentem obrotowym. To strasznie głupie, ale nie sposób się oprzeć. Na każdych światłach mam ochotę niszczyć Mustangi i Camaro, oczywiście póki droga jest prosta. Gdy tylko na horyzoncie pojawia się zakręt, znowu zaczynasz zauważać, że siedzisz w ciężarówce.
F-150 Lightning dzieli podwozie ze spalinowymi braćmi, ale musiało ono przejść spore modyfikacje w celu pomieszczenia pakietu akumulatorów. Niektóre aspekty techniczne brzmią zachęcająco np. rozkład mas 50:50, czy niezależne zawieszenie tyłu zamiast prostego mostu na resorach, ale trzeba pamiętać, że to nie jest wóz sportowy. Układ kierowniczy reaguje przyzwoicie, ale jest słabo wyważony, więc pasuje do ociężałego stylu działania zawieszenia. Gdy przyspieszysz przyczepność przodu zaczyna znikać, zwłaszcza na spalonym słońcem kalifornijskim asfalcie. Nic dziwnego, skoro ten wóz w najbogatszej wersji Platinum waży 3,1 tony.
Na obronę auta trzeba powiedzieć, że prowadzenie go w sportowym stylu to niedoczekanie. To nowoczesny muscle car, zabójczo skuteczny w linii prostej. Brakuje mu właściwie tylko ścieżki dźwiękowej V8. Ford stworzył jakiś system generujący dźwięk z głośników, ale trzeba to po prostu wyłączyć. Lepiej nie zakłócać gładkości i potęgi napędu EV, dzięki której ten ciężki pikap porusza się jakby ważył o połowę mniej. Delektuj się ciszą, delektuj się ogromnymi fotelami, muzyką z audio oraz tłumieniem, które w kategoriach sportowych byłoby beznadziejne, ale w pikapie wypada naprawdę przyzwoicie.
Kolejną wielką zaletą F-150 Lightning jest absolutna praktyczność w codziennym użytkowaniu i kabina mieszcząca z łatwością aż 5 osób. To akurat cechy współdzielone z pozostałymi odmianami F-150. Żaden inny model nie może jednak pochwalić się ogromnym przednim bagażnikiem - 400 litrów rzeczy zmieścicie tam, gdzie zwykły pikap po prostu ma silnik. Można tam wrzucać zakupy, albo coś bardziej kłopotliwego, bo na dnie znajduje się odpływ, a całość wyłożono odpornym na zniszczenia plastikiem.
Z dodatkowym pakietem akcesoriów do holowania F-150 Lightning może także pociągnąć ładunek o masie do 4,5 tony. Amerykańscy dziennikarze już alarmują, że będzie to miało katastrofalny wpływ na oferowany zasięg. A ten wynosi 370 kilometrów w wersji z mniejszą baterią 98 kWh lub 515 km z większym akumulatorem 131 kWh. Z kolei taki model jak nasz - Platinum - oferuje 480 km zasięgu. W rzeczywistości będzie to bliżej 320-370 km, ale jeśli jedziesz autostradą będzie spadał jeszcze szybciej.
W związku z tym Lightning nie spodoba się wszystkim, ale zainteresowanych jest i tak całkiem sporo. Wystarczy podjechać na byle jakie amerykańskie przedmieście - pikapy stoją na co trzecim podjeździe, bo jest to w tamtejszych warunkach zwykłe auto rodzinne. Z tego powodu jeśli nie potrzebujesz ciągać przyczepy między stanami, to Lightning z powodzeniem zastąpi twoje Grand Cherokee lub Explorera. Przy tym zmieści więcej rzeczy jeśli w weekend będziesz chciał skoczyć na biwak w góry.
Mimo wszystko model ten wzbudził ogromne zainteresowanie. Na samym początku sprzedaży dealerzy zebrali ponad 200 tysięcy zamówień na F-150 Lightning, a ponieważ produkcja jeszcze nie ruszyła pełną parą, trzeba było wstrzymać dalsze zamówienia. Docelowo fabryka ma produkować 150 tysięcy elektrycznych pikapów rocznie. Seria F to od 46 lat najlepiej sprzedający się pikap w USA - w samym poprzednim roku do klientów trafiło 650 tysięcy tych aut. Jeśli rzeczywiście 25% przyszłej produkcji będzie stanowić Lightning EV, możemy mówić o sporym przełomie w elektromobilności.
Widać, że to się podoba. F-150 Lightning łączy w sobie użyteczność dobrego trucka z relaksującą gładkością i przyspieszeniem mocnego EV. Co więcej, ma bogatą osobowość, która czyni go najbardziej charyzmatycznym pojazdem elektrycznym na świecie.
Silniki: dwa, po jednym na oś
Moc: 588 KM
Moment obrotowy: 1050 Nm
Masa: 3130 kg
0-100 km/h: poniżej 4 s
Prędkość: 180 km/h
Cena: wyjściowo $98 770
Nazwa „Dom Volvo” kojarzy się z przyjaznym miejscem. Idealnym na powitanie dokładnie przemyślanego, elektrycznego SUV-a.
Zawarta w nazwie „ochrona”, to niejedyna zaleta folii ochronnych. Sprawdź jak poprawić komfort użytkowania ekranów dotykowych.
„WE RIDE AS ONE” – hasło łączące dziesiątki tysięcy Ducatisti, czyli miłośników marki z Borgo Panigale.
Mazury to wymarzony kierunek na wakacyjną przygodę. Bawiliśmy się fantastycznie.
Inspirowany modelami Carrera 2.7 RS i GT3 RS 4.0 nowy European RS jest ultra-analogowym Porsche 911.
Zmodernizowane wersje dotychczasowego Porsche Cayenne na benzynę pozostaną w ofercie obok nowego EV.
Wykorzystując sztuczki z 765LT McLaren stworzył jeden z najlepszych supersamochodów naszych czasów.
Nabywcy hybrydowego BMW M5 będą mogli dokupić do niego karbonowe dodatki z palety M Performance.
Dwa Aston Martiny Valkyrie kategorii LMH pojawią się w stawce WEC podczas pełnego sezonu 2025.
Następca LaFerrari będzie pomostem między zespołem wyścigowym, a działem drogowym marki Ferrari.
Nowy napęd i liczne poprawki podwozia sprawiły, że 992 Carrera GTS powróciła do optymalnej formy.
Zmiana W12 na V8 plug-in spowoduje, że nowy Flying Spur będzie miał tyle mocy co Panamera Turbo S.
Panamera GTS i Panamera Turbo S E-Hybrid dołączają do gamy nowej generacji limuzyny Porsche.
W gamie Porsche Macan pojawiły się dwa nowe warianty: bazowy model z jednym motorem oraz mocne 4S.
Zmiany w nazewnictwie marki Audi spowodowały, że A4 sedan i kombi będą teraz nosić oznaczenie A5.
Większa moc, lepsze chłodzenie i opony Cup 2R mają zrobić z Mercedesa-AMG GT zabawkę na tor.