Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Flying Spur nawet jako hybryda jest obłędnie luksusowym krążownikiem, ale poświęcił część swojej charyzmy na rzecz oszczędności przy dystrybutorze.
Bentley rozpoczął drogę elektryfikacji swoich pojazdów dwa lata temu od modelu Bentayga Hybrid, który nie zrewolucjonizował świata hybryd, ale pozwolił firmie się zadomowić w tej części rynku. Często bywa tak, że producent nauczony doświadczeniami pierwszej wersji wypuszcza swój drugi model, który jest bardziej dopracowany, odpowiedni i dopasowany do potrzeb klientów. Hybrydowy Flying Spur to Bentley, który na nowo definiuje luksusową jazdę, a co najważniejsze, w niewielkim stopniu ogranicza atletyzm, którego oczekuje się od flagowego produktu z Crewe.
Według producenta w trybie elektrycznym Bentley przejedzie do 40 kilometrów zgodnie z normami dla Europy i Wielkiej Brytanii. W ten sposób Flying Spur zapewnia świętego Graala luksusowych pojazdów - niemal bezszelestną jazdę przy pomocy silnika elektrycznego o mocy 136 KM i momencie obrotowym 400 Nm. O to właśnie walczyły całe pokolenia konstruktorów w segmencie luksusowym - jak najmniejszy hałas w kabinie.
Aby to osiągnąć Bentley zastosował napęd hybrydowy typu plug-in z zestawem baterii o pojemności 14.1 kWh. W układzie zastosowany jest silnik elektryczny z magnesami trwałymi włożony między 2.9-litrowe V6 twin-turbo, a 8-stopniową skrzynię automatyczną. Jeśli akurat nie chcesz skorzystać z ładowania przy pomocy silnika spalinowego o mocy 416 KM i momencie 550 Nm, możesz podłączyć Bentleya do ładowarki o maksymalnej mocy ładowania 7 kW. Takie ładowanie trwa 2,5 godziny, co brzmi żałośnie w 2022 roku, ale Bentley doskonale wie, że jego klienci mają domy z wielkimi garażami i domowe ładowarki, dzięki którym zawsze będą ruszać w podróż z pełną baterią.
Akumulatory, których obecność dokłada około 150 kg masy względem Flying Spura V8, znajdują się z tyłu pod bagażnikiem, a nad tylną osią. Przez to znacznie zmieniony jest rozkład mas pomiędzy przodem i tyłem, bo w V8 wynosi on 53/47, a w tej wersji 48/52. Wliczając silnik elektryczny i całe oprzyrządowanie hybryda waży o 175 kg więcej niż ponad 2,3-tonowa wersja V8.
Czy taka różnica jest wyczuwalna? Dla 99% kierowców Bentleyów nie będzie to w żaden sposób wyczuwalna różnica. Nawet nie chodzi o to, że Hybrid jest o 0,1 s wolniejszy niż benzynowy w sprincie do 100 km/h, co i tak nie przeszkadza mu osiągać 285 km/h. Raczej chodzi o to, że poza wszystkimi testami, pomiarami i tabelkami Flying Spur z takim napędem wciąż jest tak szybki na drodze jak V8 jeśli kierowca akurat tego potrzebuje. Gdy działają oba silniki, a bateria jest naładowana, auto ma w sumie 750 Nm do wykorzystania. Ponadto dominuje tu uczucie bezwysiłkowego napędzania tego ciężkiego kolosa, bo początkowe uderzenie momentu obrotowego z silnika elektrycznego perfekcyjnie miesza się z siłą turbodoładowanego silnika przepalającego benzynę 98 w akompaniamencie świstu turbin.
Przyspieszenie ze startu zatrzymanego z pewnością skrada serca, ale najbardziej imponujące naszym zdaniem jest to, jak komputer wywołuje do pracy silnik elektryczny gdy akurat chcesz wyprzedzić jednocześnie kilka wolniejszych aut lub zrobić sobie przyjemność z jazdy pustą drogą. Działanie elektryki sprawia, że skrzynia nie musi nerwowo zbijać dwóch ani nawet jednego przełożenia, bo pchnięcie sporym momentem obrotowym załatwia sprawę od ręki. To właśnie napęd nadaje Flying Spurowi dodatkową warstwę wyrafinowania, ponieważ we wnętrzu wystawnej kabiny zawsze jest zachowany niczym niezmącony spokój. Niezależnie od tego, czy siedzisz z przodu czy z tyłu, czujesz się wyjątkowo i masz przed oczami połacie ręcznie wykonywanych detali i materiałów na poziomie niespotykanym w żadnym z rywali.
Integracja elektrycznego motoru z silnikiem spalinowym jest godna szczególnej pochwały. Nie ma tu sekundy zawahania w momencie pierwszego odpalenia silnika V6 po pierwszych kilometrach przejechanych bezemisyjnie. Tak samo w drugą stronę - nie da się w żaden sposób poza dyskretnymi sygnałami na zegarach dostrzec, że właśnie silnik elektryczny zaczął dokładać swoje niutonometry. W każdym trybie przejścia napędu są niewyczuwalne, a można je obserwować tylko na obrotomierzu, który albo waha się w dolnych rejonach, albo wskazówka grzecznie spoczywa przy liczbie zero. Wtedy zapala się jedna mała kontrolka, która zielonym światłem sygnalizuje, że jedziemy na prądzie.
Poczucie ukojenia przemawia przez każdy inny aspekt zachowania Flying Spura na drodze. Jego pneumatyczne zawieszenie jest miękkie jak w każdym nowoczesnym Bentleyu na amortyzatorach trójkomorowych. Z perspektywy kierowcy jazda jest nad wyraz spokojna, nie ma żadnych wstrząsów i innych tego typu niespodzianek. Przy przemykaniu przez szybsze zakręty samochód zachowuje niezachwianą stabilność i przewidywalność, w czym wydatnie pomaga zawieszenie aktywnie redukujące przechyły nadwozia. Układ kierowniczy jest co prawda lekki, ale precyzyjny i szybki dzięki czemu możesz w naturalny sposób zachować kontrolę nad przednią osią.
Mimo, że naczelna wartość osiągów, czyli moc, zaczyna się od cyfry “5”, tabelka pokazująca stosunek mocy do masy 220 KM/tonę sprawia, że wytrącenie przedniej lub tylnej osi Bentleya z równowagi to nie lada wyzwanie. Tak samo moc silnika elektrycznego na poziomie 136 KM nie sprawi, że któreś koło straci kiedykolwiek przyczepność.
Wady? Odzyskiwanie energii działa bardzo słabo mimo aż trzech trybów elektrycznego napędu, które obok tradycyjnych trybów jazdy pomagają ustawić sposób gospodarowania energią zgromadzoną w akumulatorach. Te trzy tryby to jazda tylko na prądzie, domyślny tryb hybrydowy i tryb pozwalający zachować zgromadzoną w baterii energię na później np. gdy jedziesz do miejsca, w którym bezemisyjna jazda na krótkim odcinku jest konieczna.
Gdy jednak chcesz trochę rozruszać tłoki w benzynowym V6 i zagonić wskazówkę obrotomierza pod czerwone pole, może pojawić się rozbieżność między efektem tych działań, a oczekiwaniami jakie towarzyszą marce Bentley. Mało prawdopodobne, by przez to ktoś definitywnie skreślił hybrydowego Flying Spura, nawet jeśli wcześniej jeździł V8; ale hybrydowy układ Porsche oparty o silnik V8 twin turbo jest, delikatnie mówiąc, daleko od osiągnięć speców z Crewe.
Nie należy mylić tego układu hybrydowego z układem Bentaygi opartym o 3-litrowy motor benzynowy. Co prawda V6 w Flying Spur ma zmniejszoną pojemność do 2.9 l, ale za to ma dwie turbiny umieszczone pomiędzy głowicami zamiast pojedynczego turbo w SUV-ie. Mniejszy motor zyskał też nowy system wtrysku bezpośredniego i optymalizację komór spalania, dzięki którym uzyskuje prawie 100 KM więcej niż spalinowy motor Bentaygi Hybrid. Nie jest w żadnym stopniu tak wspaniały, wdzięczny i charyzmatyczny jak V8, ale nowe V6 przebija to, co było wcześniej.
Hybrydy, plug-in lub inne, całkiem słusznie otrzymały porcję nieprzychylnych opinii, kiedy zostały po raz pierwszy wprowadzone na rynek, ponieważ były, mówiąc wprost, beznadziejne. Śmieszny zasięg elektryczny (dwucyfrowy przebieg był świętowany na ulicach) w połączeniu z astmatycznym silnikiem benzynowym, który z trudem utrzymywał się na drodze, nie mówiąc już o towarzyszącej mu technologii hybrydowej, zaowocował kilkoma bardzo słabymi samochodami, które zostały źle przyjęte zarówno przez prasę, jak i klientów. A w rzeczywistości były one przerażająco drogie w eksploatacji. Jednak technologia hybrydowa rozwija się w równie szybkim tempie, co pojazdy czysto elektryczne, co oznacza, że są one bardziej istotne dla znacznej liczby osób, które chcą postawić pierwszy krok w kierunku jakiejś formy zelektryfikowanej motoryzacji. Flying Spur jest również bardziej oszczędny, osiągając średnie spalanie na poziomie 9,4 l/ 100 km na ponad 300 kilometrach trasy testowej, na której nie brakowało szybkiej jazdy autostradą, długich tras przez wsie i parę przełęczy górskich. Silnik V8 miałby trudności z uzyskaniem spalania poniżej 15 / 100 km.
Wiadomo, że Bentley w cenie około 900 tys. złotych nie jest autem masowym, ale oczywiście jest jasne po co powstał i dlaczego może być idealnym rozwiązaniem dla ludzi zainteresowanych czterodrzwiowymi limuzynami na tym poziomie. To wyjątkowo dobrze przeprowadzony proces integracji dwóch typów napędu, który ma bardzo dużo do zaoferowania niewielkim kosztem i wydaje się prawidłowym kierunkiem rozwoju dla samochodu tej marki w tym segmencie.
Jeśli chodzi o rywali, to na razie Rolls-Royce zachowuje dla Ghosta status modelu z silnikiem V12, choć zapowiedzi modelu Spectre sugerują, że elektryczny napęd prędzej czy później trafi także pod maskę mniejszej z czterodrzwiowych limuzyn RR. Z kolei Mercedes klasy S w wersji hybrydowej ma o wiele lepszy zasięg na prądzie i różnorodność oferty daleko przewyższającą Bentleya, a nowy EQS robi mniej więcej to samo, tyle że w formie czysto elektrycznej. Za chwilę na rynku pojawi się nowa seria 7 od BMW, zarówno jako hybryda i w pełni elektryczne i7. Jednak Bentley posługuje się trochę innymi wartościami i jest między nim, a niemieckimi limuzynami różnica nie wynikająca wprost z mechaniki czy technologii. Po prostu Flying Spur to Bentley i są klienci, dla których ten fakt przesądza o jego wyższości.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
To pierwszy raz, kiedy na okładce gości nie tylko samochód! O co chodzi w zestawieniu auta i motocykla?
Zapraszamy w okolice Gór Świętokrzyskich, jednego z najstarszych pasm górskich w Europie.
Jaguar pracuje nad rywalem dla Porsche Taycan - mamy pierwsze zdjęcie konceptu tego auta.
Aston Martin wreszcie pokazał kosmiczne osiągi Valkyrie. Samochód ten pobił rekord toru Silverstone.
W 2025 roku Mercedes powraca do Le Mans z AMG GT dostosowanym do wymogów klasy LMGT3.
Singer i Alfaholics zbyt oklepane? Oto doładowany Jaguar XJS V12 o mocy 670 KM z manualną skrzynią.
Final Five to ostatnia seria F22 i pożegnanie z silnikami Audi. W tle już czeka nowy hipersamochód.
Nadchodzące BMW serii 3 z rodziny Neue Klasse otrzyma napędy spalinowe, hybrydowe i elektryczne.
Roma, najmniejsze GT Ferrari, zostanie zastąpiona nowym modelem w 2025 roku. Prototypy już jeżdżą.
Podobnie jak Veyron i Chiron, ostatnie Bugatti z W16 żegna się niebagatelnym rekordem prędkości.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Taycan GTS jest lżejszy niż M5 i niemal tak samo mocny. Możesz go mieć także w wersji Sport Turismo.
CSR Twenty to limitowana wersja Seven stworzona do jazdy przede wszystkim po drogach publicznych.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?