Sprawdź, jak Defender z oponami Yokohama Geolandar A/T G015 radzi sobie w podróży z Polski do Dolomitów – test w trasie i w terenie.
Najtańsze BMW i4 ma mniejszą baterię, mniej mocy i kosztuje 259 tysięcy. Czy warto go wybrać?
Największy komplement jaki możemy dać nowemu BMW i4 jest taki, że przez znaczną większość czasu jeździ się nim jak serią 3, tyle że z zatyczkami w uszach. Sposobem BMW na elektryfikację jest adaptacja niektórych platform do wymogów napędu bateryjnego. Na pierwszy rzut oka wygląda to na oszczędność i kompromis, jednak daje to modelom takim jak i4 znajomy charakter. Zachowano tu cechy, dzięki którym BMW 3 przez lata utrzymuje się na szczycie sprzedaży w swoim segmencie.
i4 jest na rynku od 2021 roku, początkowo jako model tylnonapędowy eDrive40 oraz AWD M50 o mocy 544 KM. Podstawowe eDrive35 takie jak na zdjęciach pojawiło się trochę później. Ma na pokładzie jeden silnik o mniejszej mocy, baterię 67 kWh, ale i cenę niższą o 33 500 zł niż kolejne w gamie i4 eDrive40.
Co dostajesz za nieco ponad ćwierć miliona złotych? W skrócie najlepiej jeżdżącego elektrycznego sedana w tym rozmiarze. Czterodrzwiowe BMW nie zapewni takich emocji za kółkiem jak M4, ale rywale jak Tesla Model 3 albo Polestar 2 nie potrafią dać takiej radości z jazdy jaką i4 ma w standardzie. Wszystko zaczyna się od układu kierowniczego, czystego i precyzyjnego, co osiągnięto dzięki zainstalowaniu stosownych wzmocnień w rejonie tego, co w normalnej serii 4 jest komorą silnika. Kierownica nie przekazuje zbyt wiele informacji z kół, za to ma charakterystyczny dla BMW sposób pracy.
Nasz samochód testowy nie był wyposażony w adaptacyjne amortyzatory, ale pasywny zestaw zawieszenia prezentuje sensowny kompromis między komfortem, a sportem. Podczas spokojnej jazdy i4 wcale nie zachowuje się jak wóz ważący 2065 kg. Nie wychwytuje wszystkich nierówności i dziur, za to podróżuje płynnie i spokojnie.
Ten wyrachowany, powściągliwy styl bycia obejmuje też napęd - silnik ma tutaj moc 286 KM i moment obrotowy 400 Nm. Tesla Model 3 Long Range będzie mocniejsza i szybsza, ale BMW nieźle napędza się już od niskich prędkości i będzie zupełnie wystarczający do codziennej jazdy. 100 km/h bazowe i4 osiąga w 6 sekund i naprawdę nie widzimy powodu, aby potrzebować czegoś więcej w tego typu aucie.
Jest jeszcze kwestia dość cienkich 225-milimetrowych tylnych opon, na które trafia cały moment obrotowy silnika. Balans przyczepności jest tu w sam raz, aby BMW i4 zachowywało się przewidywalnie i bezpiecznie nawet na limicie możliwości. Wejście w zakręt ze zbyt dużą prędkością przerodzi się w łagodną, łatwą do opanowania podsterowność, którą można szybko zneutralizować prawą stopą, co jest cechą typową dla porządnie wykonanych tylnonapędowych aut, dokładnie takich jakimi są spalinowe modele BMW. W przeciwieństwie do wielu aut elektrycznych i4 nie jest nerwowe gdy zaczynasz eksperymentować z nadsterownością, więc możesz w nim mieć także odrobinę zabawy.
Zgrzyty, i to spore, zaczynają się gdy stawiasz przed zawieszeniem BMW coraz trudniejsze zadania. Na jednej z najtrudniejszych technicznie dróg, jakie znamy w Walii, i4 wydawał się tracić spokój i w końcu kompletnie się rozsypał, co było prawdziwym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę kontrolę, jaką wykazywał wszędzie indziej. Podstępne progi i wyboje obnażyły ograniczenia fabrycznego zawieszenia, a nadwozie kołysało się wywołując nerwowe reakcje samochodu i zmniejszając naszą pewność siebie. Nagle wóz zaczął faktycznie wyglądać na tak ciężki jak twierdzi katalog, co nie zdarzyło się ponownie podczas całego testu tego auta.
W środku i4 wygląda dokładnie tak jak większość nowych BMW. Jakość wykonania na najwyższym poziomie, wyższym o stopień niż w Polestarze 2, wraz z dwoma ekranami systemu iDrive za zakrzywionym szkłem, to rynkowa czołówka. Pozycja za kierownicą i działanie poszczególnych elementów także są lepsze niż u konkurencji - może poza zbyt grubym wieńcem kierownicy - za to pasażerowie z tyłu cierpią z powodu specyfiki konstrukcji samochodu elektrycznego z baterią w podłodze. Przestrzeń na stopy nie jest dość głęboka w relacji do poziomu siedziska, więc dłuższa jazda będzie dla wysokich pasażerów udręką.
Skoro mowa o dłuższych podróżach, BMW i4 eDrive35 jest w stanie pokonać na jednym ładowaniu między 406, a 483 km (WLTP). Nie robi to wrażenia na Tesli będącej w stanie przejechać na całej baterii nawet ponad 600 km, ani na Polestarze 2 z zasięgiem ponad 650 km. Aby poprawić wyniki swojego BMW musisz sięgnąć po droższą wersję eDrive40 (zasięg do 586 km), a nadal nie dorównasz głównym rywalom. Może się za to przydać wzrost maksymalnej mocy ładowania z 180 na 205 kW. Na tle rywali BMW nie prezentuje ani świetnych liczb, ani szczególnie dobrej relacji ceny do jakości, za to w kategoriach czysto dynamicznych nikt w tym segmencie nie jest w stanie mu dorównać.
Sprawdź, jak Defender z oponami Yokohama Geolandar A/T G015 radzi sobie w podróży z Polski do Dolomitów – test w trasie i w terenie.
Więcej jest teraz supersamochodów V12 niż aut miejskich. Do tego grona zamierza dołączyć Garagisti.
Temerario ma wysokoobrotowe V8 i trzy e-motory, ale czy technologia nie pozbawiła go duszy Lambo?
…dokładnie tak jak powinna zważając na ponad 450 KM różnicy mocy.
Analogue Automotive prezentuje projekt na bazie Elise z podobnym podejściem do lekkości jak w GMA.
W Europie póki co nie zobaczymy GR Yarisa z dodatkowym pakietem aero. To opcja tylko na Japonię.
Najmocniejsze Lamborghini w historii! Fenomeno 2025 z V12 i hybrydą ma 1080 KM, osiąga 350 km/h i powstanie tylko 29 egzemplarzy.
McLaren 750S JC96 – 61 egzemplarzy tylko dla Japonii. Limitowana edycja upamiętnia zwycięstwo McLarena F1 GTR w JGTC 1996.
Do katalogu części historycznych Toyoty dołączyły bloki i głowice do jednostki 4A-GE.
Lukę w gamie powstałą po wycofaniu linii SF90 Ferrari wypełnia nowym modelem 849 Testarossa.
Technologia T-Hybrid posłużyła Porsche do stworzenia najmocniejszego cywilnego 911 w historii.
Niby to tylko kolejny elektryczny SUV, ale realnie iX3 to początek nowej strategii produktowej BMW.
Obecna klasa G w końcu zrzuca dach. Mercedes zapowiada nową odmianę Cabriolet.
Pod koniec roku poznamy nowe Porsche Cayenne EV wyposażone w technologię ładowania indukcyjnego.
Nowa strategia VW zakłada oznaczanie elektrycznych modeli nazwami, które klienci znają i lubią.
Widzicie tu nowy język stylistyczny Audi, a przy okazji zapowiedź sportowego samochodu przyszłości.