Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Dzięki zaangażowaniu departamentu GT najbardziej ekstremalne Porsche Cayenne jest także najlepsze.
Gdyby Porsche Cayenne Turbo GT było figurą w talii kart, to zastępowałoby Jokera. 640 KM i 850 Nm maksymalnego momentu obrotowego to o 90 KM i 80 Nm więcej niż w normalnym Cayenne Turbo Coupe. Właściwie to zestaw liczb mogących wnieść nową jakość nawet do segmentu superlimuzyn w stylu BMW M5. Tak samo jak 3,3 s do 100 km/h (0,6 s szybciej niż Turbo) i równe 300 km/h prędkości maksymalnej. Cayenne Turbo GT potrafi też okrążyć pewien specyficzny tor w Niemczech o długości 20,8 km w czasie 7 min. 38,9 s - szybciej od najmocniejszych hothatchy z napędem na cztery koła!
Odłóżmy na bok zdolność do wygrania partii w karty i zastanówmy się jaki jest sens SUV-a o masie 2220 kg, który dodatkowo został podrasowany, dopieszczony i ulepszony przez tych samych specjalistów-cudotwórców, którzy na co dzień budują 911 GT3 i jemu podobne? Pewnie zrobili to, bo po prostu mogli sobie na to pozwolić, ale osobiście skłaniam się ku opcji, że istnieje wystarczająco dużo ludzi skłonnych wydać milion złotych, by podreperować roczny zysk firmy Porsche.
Gdy mówię, że tym samochodem zajmował się departament GT, to nie mam na myśli, że ci ludzie zrobili parę kółek w Weissach i wprowadzili pięć nowych linijek w kodzie oprogramowania silnika. Podwójnie doładowany 4-litrowy silnik V8 jest tu gruntownie przebudowany. Ma inny wtrysk paliwa, zmodyfikowane turbosprężarki, wałki rozrządu, tłoki, korbowody i łańcuch rozrządu. Te wszystkie podzespoły albo są istotnie poprawione, albo zostały stworzone od nowa specjalnie dla potrzeb Turbo GT.
Efektem tej pracy są imponujące liczby - moc, moment obrotowy - ale przede wszystkim chodziło o maksymalne możliwe poprawienie reakcji na gaz silnika V8 i minimalizację turbodziury. Byłaby to zbędna robota bez poprawienia 8-biegowej skrzyni ZF i systemu przeniesienia napędu na wszystkie koła, które muszą nadążać za nową charakterystyką silnika. Między innymi dlatego pojawiła się dodatkowa chłodnica oleju skrzyni biegów.
Te wszystkie czynności składają się na SUV-a, który pozostawia w szczerym polu wszystko, jeśli tylko znajdziecie miejsce, gdzie da się uwolnić cały jego potencjał (łatwo powiedzieć, trudniej zrobić). Zazwyczaj szybkie SUV-y maskują swoją masę i niezdarność poprzez nieprawdopodobnie wysoką moc i moment obrotowy. Pozwala im to rozbrajać kierowcę przyspieszeniem z funkcją launch control, która jednocześnie torturuje cały układ przeniesienia napędu, ale ich sprint szybko przeradza się w trucht, zwłaszcza gdy pojawia się zakręt.
Akurat Turbo GT umie temu zjawisku przeciwdziałać. Podczas przyspieszenia obroty rosną i rosną, a tempo przemieszczania się wskazówek wcale nie maleje. Podobnie jak włoski kuzyn Porsche, Lamborghini Urus, ten samochód wysyła wszystkie pozostałe SUV-y do niższej ligi. Trudno mieć cokolwiek do zarzucenia gdy automat zmienia biegi tak szybko, że zawstydza niektóre dwusprzęgłówki, a samochód śmiga po drodze w takim tempie, że mózg kierowcy nie nadąża przetwarzać danych. Być może łatwiej będzie to zrozumieć wiedząc, że Cayenne Turbo GT ma prawie taki sam stosunek mocy do masy, co Porsche 718 Cayman GT4.
Na szczęście modyfikacje przeprowadzone w dziale GT nie ograniczyły się tylko do silnika, bo dotyczą w równej mierze układu jezdnego. Samochód stoi niżej o 17 mm niż Cayenne Turbo i przeprogramowano główne układy odpowiedzialne za jazdę. Przede wszystkim pneumatyczne zawieszenie z trójkomorowymi miechami jest o 15% sztywniejsze, adaptacyjne amortyzatory dostały indywidualne ustawienia oraz wyostrzono reakcje układu kierowniczego i skrętnej tylnej osi.
System aktywnego niwelowania przechyłów pracuje na nowym oprogramowaniu, w przedniej osi zastosowano sztywniejsze połączenia metalowo-gumowe, a system rozdziału momentu obrotowego pozwala na wyższy stopień zablokowania dyferencjałów. Przednie koła są o cal szersze niż w Turbo i o 0.45 stopnia bardziej pochylone, a ubrano je w specjalnie opracowane do tego modelu opony Pirelli P Zero Corsa w rozmiarze 22 cali. Do większych kół i sporo wyższej mocy trzeba było dostosować też rozmiar i sposób działania karbonowo-ceramicznych hamulców przy przedniej osi.
Wszystkie te zmiany mają niebagatelne znaczenie, bo dzięki nim nawet najwięksi przeciwnicy takich aut, na których nie robi wrażenia moc ponad 600 KM, będą pod wrażeniem. Cayenne Turbo GT jest najostrzejszym SUV-em jakim kiedykolwiek jeździliśmy. Nie jest pozbawiony naturalnego czucia, które w tego typu autach jest maskowane przez masę, ani nie cierpi na brak finezji w zestrojeniu podwozia. Śmiało można powiedzieć, że Turbo GT tak samo dobrze jeździ i trzyma kierowcę w napięciu jak Aston Martin DBX. Różnica polega na tym, że Aston robi to bardziej w stylu GT, podczas gdy Porsche zdecydowanie bardziej przypomina typowy samochód sportowy.
Porsche zapewnia szaleńcze prędkości w zakrętach i nie ma tu praktycznie żadnego opóźnienia między momentem skrętu, a momentem ponownego otwarcia przepustnicy w celu wyprowadzenia celnej i szybkiej kontry na wyjściu. Precyzja jego działania w ogóle nie przypomina SUV-a. To samo można powiedzieć o tendencji do wysyłania sporego momentu obrotowego na tylną oś, co prowadzi do nieoczekiwanej zabawy w poślizgi na wyjściach z zakrętów. Turbo GT ma tę samą cechę co DBX - można w nim złapać naturalny rytm jazdy i dać mu się ponieść. W innych szybkich SUV-ach można popuścić wodze fantazji wyłącznie na prostej.
Samochody takie jak Cayenne Turbo GT nie są dla każdego. Ja nie potrafię się nim ekscytować, ale jako przykład niecodziennej inżynierii stanowi niebagatelne osiągnięcie. To wielki, ciężki SUV, który został doprowadzony do tego samego poziomu perfekcji w dziedzinie jazdy, co każde inne Porsche opatrzone kultowym symbolem GT.
Jeśli pragniecie mieć absolutnie najmocniejszego SUV-a z grupy VAG to musicie sięgnąć po Lamborghini Urus mające 10 KM więcej niż Porsche Cayenne Turbo GT. Różnica polega na tym, że GT kosztuje od 987 000 zł, a Lambo… jakieś 0,7 mln więcej. Z tego powodu wolałbym wziąć Porsche i zaoszczędzić trochę pieniędzy, albo wybrać DBX-a.
Zostając przy temacie Aston Martina, to właśnie zaprezentowano nową odmianę DBX707, która może zawiesić wysoko poprzeczkę w segmencie bardzo mocnych SUV-ów. “707” przewyższa Cayenne parametrami niemal w każdej dziedzinie oprócz przyspieszenia do 100 km/h - tutaj jest remis po 3,3 s. Czas pokaże czy Aston Martin dorównuje Porsche na drodze.
W szerokim spektrum SUV-ów warto wymienić Bentleya Bentayga V8 kosztującego mniej więcej 1,2 mln zł. Jego silnik V8 to dobrze znana w grupie VAG 4-litrowa jednostka o mocy 550 KM. Nie oferuje osiągów ani wrażeń z jazdy porównywalnych do Porsche czy Aston Martina, za to bardzo mocną stroną Bentleya jest prestiż i przywiązanie do najmniejszych detali we wnętrzu, czego niestety nie można powiedzieć o zewnętrznej aparycji tego modelu.
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Wiele już powiedziano na temat hybrydowego M5, ale czas przestać gadać. Czas się przejechać.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
W 2026 roku na starcie 24h Le Mans stanie zespół Genesis Magma Racing z modelem GMR-001.
To nie jest kolejna Mazda MX-5 - to jej pierwsza odmiana po konwersji na EV w firmie Electrogenic.
Nowy Escort nie jest kolejnym SUV-em, to klasyczny restomod napędzany benzyną.
Drogie, luksusowe, elektryczne super-GT o mocy 1000 KM ma pokazać kierunek, w którym podąża Jaguar.
Nieznana do tej pory kolekcja 69 bolidów Formuły 1 Berniego Ecclestone’a trafi na aukcję.
Ostatni spalinowy Lotus - Emira - może dostać od losu jeszcze jedną szansę - wersję hybrydową.
Katarczycy przejęli około 30% udziałów w zespole Formuły 1 Audi, który pojawi się na gridzie w 2026.
Elektryczne Lamborghini nie pojawi się przed 2030 rokiem, za to marka zapowiada nowy hipersamochód.
W 2026 roku Lotus chce powrócić do częściowo spalinowych napędów za sprawą technologii Hyper Hybrid.
Większa moc i poprawione ustawienia wersji Final Edition mogą w końcu uwolnić pełny potencjał Supry.
Gama Lamborghini Temerario wkrótce rozrośnie się o kolejne warianty, także z RWD i większą mocą.
Niedawno pokazany supersamochód Alfy Romeo osiągnął 333 km/h podczas testów dynamicznych w Nardò.