Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Nowy Mercedes CLE ma zastąpić w gamie aż dwa modele, a głównym rywalem ma być tradycyjnie BMW 4.
Jeszcze nie tak dawno łatwiej było wymienić w których segmentach Mercedes-Benz nie ma swojego modelu, tak silna była chęć marki na zagospodarowanie każdego zakątka rynku. Wciąż można wybrać klasę A sedan, klasyczny trójbryłowy samochód, albo czterodrzwiowe CLA o bardziej sportowej linii. A obok w salonie stoi jeszcze normalna klasa A hatchback oraz CLA Shooting Brake, czyli nieco dłuższy hatchback udający zgrabne kombi.
Potem specjaliści od produktu z Mercedesa wykonali dokładne badania konsumenckie i wywnioskowali, że klienci niechętnie spoglądali na coupe AMG GT, bo potrzebowali tylnych siedzeń do torturowania nimi znajomych i rodziny, więc lądowali w salonie Porsche i kupowali 911. Rozwiązaniem ze strony Mercedesa było zaproponowanie nie tylko modelu z tylnymi siedzeniami, ale i czterema drzwiami. Także bez skutku.
Takie podejście do strategii produktowej było też przyczyną oferowania równolegle klasy C coupe oraz klasy E coupe (oraz ich wariantów kabrio), które miały rywalizować z Audi A5 oraz BMW serii 4, a ostatni z nich również z serią 8. Teraz jest jeden model, który ma wykonać to zadanie: nowe CLE.
Na pierwszy rzut oka CLE wygląda jak dwudrzwiowa klasa C, ale tak naprawdę jest większe (jeśli chodzi o długość oraz rozstaw osi) niż dotychczasowa klasa E coupe. Patrząc na ten model z tyłu pod kątem widać pewną dysproporcję tej części nadwozia w stosunku do reszty. Mimo to ogólny wygląd CLE jest neutralny i wystarczająco wyróżniający a stosunku do swoich technicznych kuzynów z nadwoziami sedan lub kombi.
W środku jest więcej z klasy C niż E, gdyż niemal cały kokpit hurtowo przeniesiono, razem z gigantycznym centralnym ekranem i przyciskami wciśniętymi w kilku rzędach na kierownicę. Nie ma w tym intuicyjności obsługi starych Mercedesów. Haptyczne przyciski na kierownicy wymagają pewnego treningu, aby znaleźć odpowiednią siłę nacisku do wywołania pożądanej funkcji. Każda nowa czynność do wykonania na centralnym ekranie dotykowym to frustrujące doznanie. Przynajmniej wygląda na to, że Mercedes na tyle długo pracował nad obsługą głosową “Hej, Mercedes”, że samochód wreszcie rozumie polecenie "wyłącz to cholerne ostrzeżenie o ograniczeniu prędkości!".
Osoby przesiadające się z poprzedniej klasy C coupe docenią dodatkową przestrzeń w kabinie, gorzej jeśli ktoś wcześniej jeździł klasą E coupe, choć różnica jest niewielka. Podobnie jak w wielu obecnych Benzach, wykonanie wnętrza nie jest tak solidne jak można by się spodziewać. Niektóre materiały wyglądają na tanie i tandetne, a podczas bezwiednego błądzenia dłonią po kokpicie nietrudno natknąć się na ostre i szorstkie krawędzie plastikowych paneli.
W dobie ograniczonego wyboru silników spalinowych gama napędów Mercedesa CLE jest całkiem atrakcyjna. Mamy aż trzy poziomy mocy 2-litrowego silnika benzynowego, bazującą na nim hybrydę plug-in, 2-litrowego turbodiesla oraz dwie wersje sześciocylindrowe, z czego jedna to CLE 53 AMG. Niedługo na rynek wjedzie także CLE 63 - czy w formie czterocylindrowej jak C 63, czy z przeszczepionym V8 z nowego GT, niedługo się przekonamy.
Osiągi wersji CLE 300 z 258-konną czterocylindrową benzyną są raczej wystarczające niż zaskakujące. Niewielka liczba cylindrów przekłada się na dość nieciekawy dźwięk spod maski, dość surowy jak na to czego spodziewasz się w smukłym coupe Mercedesa. 400 Nm sprawnie napędza ten wóz, a 9-stopniowa skrzynia wykonuje swoją pracę w całkowicie niezauważalny sposób. Napęd na wszystkie koła 4Matic (jedyny wariant z modelem 300) także nie rzuca się w oczy, za to daje CLE sporo przyczepności w każdych warunkach, w czym pomagają także opony Goodyear Eagle F1 założone w naszym egzemplarzu testowym. Nie spodziewajcie się jednak zbytniego zaangażowania w proces prowadzenia.
Komfort ma tu zdecydowanie wyższy priorytet niż osiągi. Mercedes CLE najlepiej czuje się w tradycyjnych dla Benza warunkach - przy pokonywaniu długich tras w komfortowy sposób z dużą prędkością. Wtedy prawodpodobnie zatęsknisz za wersją sześciocylindrową, która oferuje szlachetną ścieżkę dźwiękową jaką mogą zaoferować tylko silniki o większej niż cztery liczbie cylindrów. Wersja 450, z miękką hybrydą o mocy blisko 400 KM, ma w tej materii zdecydowanie więcej argumentów.
W sposobie jazdy CLE jest pierwiastek sprężystości obcy wielu współczesnym modelom, które wydają się strojone przez byłych pracowników toru kartingowego. To coupe jest łagodniejsze niż cokolwiek z plakietką AMG, a mimo to ciężko mu cokolwiek zarzucić w kwestii jakości pracy zawieszenia. Wszystko w tym procesie jest bardzo dystyngowane, zrelaksowane i dyskretne. Można się tu poczuć jak w późnych latach 90., gdy liczyło się coś więcej niż tylko twarde dane, czasy okrążeń i osiągi. Kolejny dowód na to, że mniej znaczy więcej, z korzyścią dla wszystkich.
BMW serii 4 ma zdecydowanie więcej dynamicznego charakteru niż nowy Merc, a także bardziej stara się być samochodem stricte sportowym (tak naprawdę nie jest, chyba że to co najmniej M440i). tymczasem CLE to po prostu wszechstronne, uniwersalne coupe będące swoistą odskocznią do dawnych wartości Mercedesa. Jego największą wadą jest dość mało charakterny silnik, którego charakterystyka nie pasuje do samochodu tej klasy. Z tego powodu naszym wyborem byłby pewnie kosztujący 368 500 zł model CLE 450, a nie “trzysetka” kosztująca minimum 295 000 zł.
Silnik: 2.0 R4 turbo
Moc: 258 KM / 5800 obr.
Moment obr.: 400 Nm / 2000-3200 obr.
Masa: 1875 kg (138 KM / tonę)
0-100 km/h: 6,2 s
Prędkość: 250 km/h
Cena: od 295 000 zł
Ośmiu polskich kierowców Forch Racing by Atlas Ward staje do walki o dominację w niemieckiej serii wyścigowej.
Alpine przechodzi na elektryczność i zaczyna od hatchbacka A290. Czy model ten ma DNA Alpine?
Wiele już powiedziano na temat hybrydowego M5, ale czas przestać gadać. Czas się przejechać.
Od przeszło 100 lat światy aut i motocykli romansują ze sobą. Ducati z Bentleyem spotykają się po raz pierwszy.
W 2026 roku na starcie 24h Le Mans stanie zespół Genesis Magma Racing z modelem GMR-001.
To nie jest kolejna Mazda MX-5 - to jej pierwsza odmiana po konwersji na EV w firmie Electrogenic.
Nowy Escort nie jest kolejnym SUV-em, to klasyczny restomod napędzany benzyną.
Drogie, luksusowe, elektryczne super-GT o mocy 1000 KM ma pokazać kierunek, w którym podąża Jaguar.
Nieznana do tej pory kolekcja 69 bolidów Formuły 1 Berniego Ecclestone’a trafi na aukcję.
Ostatni spalinowy Lotus - Emira - może dostać od losu jeszcze jedną szansę - wersję hybrydową.
Katarczycy przejęli około 30% udziałów w zespole Formuły 1 Audi, który pojawi się na gridzie w 2026.
Elektryczne Lamborghini nie pojawi się przed 2030 rokiem, za to marka zapowiada nowy hipersamochód.
W 2026 roku Lotus chce powrócić do częściowo spalinowych napędów za sprawą technologii Hyper Hybrid.
Większa moc i poprawione ustawienia wersji Final Edition mogą w końcu uwolnić pełny potencjał Supry.
Gama Lamborghini Temerario wkrótce rozrośnie się o kolejne warianty, także z RWD i większą mocą.
Niedawno pokazany supersamochód Alfy Romeo osiągnął 333 km/h podczas testów dynamicznych w Nardò.